Wyburzać to można pustostany, a nie zamieszkałe bloki. Elbląg jest bądź co bądź mniejszy od Gdyni, więc jestem zdania, że wystarczyłby jeden, znakomicie zaaranżowany centralny punkt miasta, do którego wszyscy mogliby chodzić, nie tylko na zakupy, ale także odpocząć, zjeść itd.
Oto mój plan działania: czekam na wybory i głosuję na ludzi bystrych, wrażliwych i z pasją, dla których priorytetem będzie dobro naszego miasta, a nie działalność partyjna. I nie chcę widzieć w UM nikogo, kto teraz tam jest. W moich oczach nikt się nie sprawdził i wszyscy powinni odejść. Reszcie elblążan proponuję to samo, musimy radykalnie zatrząść w posadach, niech się te zgniłe gruszki w końcu oderwą od gałęzi, bo tylko odór sieją. :)
A ja zgodzę się ze starym elblążaninem. Oczywiście sektor usług jest bardzo ważny, wszak to on, o ile się nie mylę, wytwarza najwięcej PKB, niemniej, aby ów sektor mógł działać, potrzebni są klienci. Ci zaś muszą gdzieś zarabiać, a wiadomo, że nie wszyscy mogą i chcą pracować w usługach. I tutaj pojawia się potrzeba istnienia dużych przedsiębiorstw, które zapewniają miejsce pracy i dobrą pensję dużej liczbie osób. Gospodarka to nierozerwalny mechanizm i jak jeden tryb źle funkcjonuje, kuleje cała machina.
W końcu porządny felieton, gratulacje Tomek! Zgadzam się praktycznie w każdym calu. Jedynie przestrzegłbym przed postrzeganiem Trójmiasta jako ziemi obiecanej. Mieszkam tu od paru miesięcy, porównuję, i owszem, Elbląg wypada blado, niemniej tutaj również szału nie ma - rynek pracy może i większy, ale postępowanie pracodawców takie samo, jak nie gorsze.
Faktem jest, że o naszym mieście w kraju słychać tylko przy okazji wypadków typu zaczadzenie, bądź właśnie przy okazji mniej lub bardziej absurdalnych anegdot w stylu sławnej samicy nosorożca. Dla mnie to żaden powód do dumy.
Na pewno nikt tam nie będzie chodził. W kauflandzie też nie ma ludzi, tylko hologramy i cyborgi. W ogóle nie wiem, po co ktokolwiek coś buduje w tym mieście. Przecież tutaj nikt nie mieszka; tylko same żywe trupy negujące fakt własnej egzystencji. A okoliczny handel nie padnie, bo Biedronka i kurczaki z rożna są nieśmiertelne!
Polecam też wycieczkę np. do Wielkopolski czy na Śląsk. Tam, o ile ktoś skojarzy, gdzie leży nasze miasto, od razu wypali "gdzieś nad morzem", nikt nas z Warmią i Mazurami nie wiąże. Oczywiście poza garstką polityków.
Do wszystkich niedzielnych geografów. Elbląg leży na styku dwóch podregionów: Żuław Elbląskich i Wysoczyzny Elbląskiej. Obydwa są częścią Pobrzeża Gdańskiego, czyli - inaczej rzecz ujmując - POMORZA. Elbląg leży na Pomorzu i nie zanosi się, by miał się przesunąć na Warmię czy Mazury. Możecie sobie nawet wpisać w google "Pomorze Gdańskie" odpalić wikipedię i sprawdzić listę miast; nawet tam wiedzą o co chodzi.
800 zł miesięcznie da się zarobić niekoniecznie kupcząc własnym ciałem. Dla mnie to nie różni się niczym od prostytucji; to jest sprzedawanie siebie i nie ma co się bawić w eufemizmy.
Nie stać nas na zakupy w markowych sklepach? Przecież tam - zwłaszcza w okresie wyprzedaży - jest nieraz o wiele taniej, niż w takim Elzamie czy na bazarze na Dąbka. Poza tym, chodząc po ulicach naszego miasta, widać, że ludzie noszą się dość drogo. Nie zawsze w dobrym guście, ale drogo (piję tu do sportowców spod znaku Adidasa). No i słusznie ktoś zauważył, że Porto ma być galerią, a nie hipermarketem. Miejsce tych drugich jest na obrzeżach, miejsce galerii zaś w centrach bądź w innych zaludnionych i ruchliwych częściach miast. W takim Gdańsku, Gdyni czy Warszawie galerie bynajmniej na obrzeżach nie stoją.
Ej no, autor tego tekstu przedstawił ciekawy, optymistyczny punkt widzenia. Trochę oderwany od rzeczywistości, to prawda, ale jaki sens mają protekcjonalne stwierdzenia w stylu "młody jesteś, więc nic nie wiesz"? Gość zauważył słuszny fakt: jak miasto nic nie daje, zrób coś sam. Ja tam nie liczyłem, że znajdę w tym mieście pracę na sezon, zamiast tego wolałem pomóc ojcu przy organizacji sezonowego stoiska nad morzem, dzięki czemu mam i zajęcie i jakiś dochód. Taka jest pointa tej wypowiedzi. Niemniej, artykuł Arofa, do którego niniejszy tekst jest nawiązaniem, również ma prawdziwą i słuszną konkluzję: w Elblągu latem jest zwyczajnie nudno. Nie powinno tak być, kurde. Mamy piękne miasto i region, a na ulicach w lipcu i sierpniu brakuje tylko meksykanów na osiołkach i wycia kojotów. :/
Moim zdaniem w naszym mieście atrakcje są zbytnio rozłożone w czasie. Gdyby, zamiast organizować po trochu małe (a czasami nieco większe) wydarzenia kulturalno-rozrywkowe w okresie od kwietnia do września, skupić się na lipcu i sierpniu i przywalić z "grubej rury" (Ogrody Polityki, ENTiP, Deprecjacja, może nawet Dni Elbląga), dorzucić ze dwa-trzy koncerty w Galerii El, to przypuszczam, że skorzystałoby z nich znacznie więcej elblążan (i nie tylko! wszak to w tych dwóch miesiącach ludzie biorą urlopy, więc mogliby przyjechać ludzie z okolic, albo nawet z odleglejszych części kraju). Druga sprawa to niewielka ilość możliwości spędzenia czasu aktywnie. Jest trochę boisk, można samemu wynająć salę i pograć, ale takie rzeczy jak ścianka czy skatepark też by się przydały.
Podsumowując: inwencja przede wszystkim, ale nie tylko obywateli, ale i władz miejskich!
Nie no, nawet słuchają, sęk w tym, że wiele projektów nie przechodzi, gdyż w tym nieszczęsnym województwie są ważniejsze sprawy do zrealizowania (czyli takie, które Elbląg ma już od lat, a inne miasta nie mają, np. zakład utylizacji odpadów albo kanalizacja) i większa część kasy idzie na zaspokajanie potrzeb podstawowych, podczas gdy nasze miasto ma potrzeby już tego wyższego rzędu.
Dlaczego tylko latem? W Paryżu policjanci na rowerach jeżdżą nawet w listopadzie. Na kurtki pieniędzy nie ma? A może za zimno, dla dzielnych i twardych panów policjantów? :P
No i dobra, niech budują. Trochę nie rozumiem narzekających: połowa elblążan obecnie (nie mając rzekomo pieniędzy) jeździ na zakupy do Trójmiasta i daje zarobić tamtejszym galeriom. Chyba lepiej, jeżeli będą mogli zrobić zakupy w rodzinnym mieście? Zgadzam się, że potrzebne są nam zakłady, ale tutaj - moim zdaniem - należałoby wpierw zabrać się porządnie za infrastrukturę, bo żaden poważny inwestor nie wejdzie do miasta, które nie ma porządnego lotniska, dróg i powierzchni biurowych. Wg mnie to właśnie infrastruktura - a nie żadne tam Modrzewiny, aquaparki, europarki itp. - jest kluczem do poprawy bardzo złej obecnie sytuacji naszego miasta. Lotnisko i biurowce, panowie radni! Zobaczycie, że od razu będzie Wam łatwiej przyciągnąć inwestorów.
Pewnie, że Ogrody to fajna impreza. Tym razem byłem poza miastem w tym czasie i mnie ta impreza ominęła, ale bywałem na poprzednich edycjach i podobało mi się zawsze. No dobra, zeszłoroczna była nieco słabsza, ale być może to wina faktu, że ludzie woleli oglądać w TV Mistrzostwa Europy. :P Byłoby super, gdyby Ogrody urosły do rangi imprezy ogólnopolskiej. Może czas najwyższy o tym pomyśleć? Jest tylko jeden zgrzyt w postaci braku tanich noclegowni typu hostel. I tutaj miasto powinno coś działać w tej materii, zamiast przebudowywać dobrze funkcjonujące ulice. Ogrody mają potencjał ku temu, by sprawić, żeby o naszym mieście było słychać w Polsce przy okazjach innych niż zatrucie czadem czy krwawy wypadek na siódemce.
Problem 13 – Gdzie jest centrum miasta?
Pora umierać (felieton)
Pora umierać (felieton)
Pora umierać (felieton)
Recykling po elbląsku?
Spokojnie, to tylko galeria
Ocalić od zapomnienia…zamek, którego nie ma
Ocalić od zapomnienia…zamek, którego nie ma
Szukam sponsora
Porto 55 - architektoniczna perełka Elbląga?
Każdy jest kowalem swego losu
Każdy jest kowalem swego losu
11. Rockowa Fama w Iławie
„Rapsodia" coraz bliżej
Jerzy Buzek chwali Elbląg
Policjanci na rowerach
60 tys. zł na remont elbląskiej katedry
Kulturalne lato w mieście
Przy „siódemce” stanie „Siódemka”
Jeszcze o Ogrodach... a raczej o dziennikarzach i czytelnikach