Początkowo z dużym niepokojem, a ostatnio, niestety, z rosnącym rozgoryczeniem obserwuję wiadomości zamieszczane w elbląskich mediach dotyczące losów dowództwa 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej – pisze gen. dyw. w st. spocz. Piotr Makarewicz, dowódca 16 PDZ w latach 1994-1997.
Już 27 października 2016 roku zwrócił moją uwagę tekst rzecznika prasowego 16 PDZ mówiący o tym, że podczas sesji ministrów obrony państw członkowskich sojuszu zapadły decyzje o rozmieszczeniu właśnie w Elblągu organu dowódczego koordynującego działania batalionowych grup bojowych NATO na terenie Polski oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Rzecznik przytoczył słowa ministra Macierewicza po tej sesji: „Dowództwo dywizji w Elblągu będzie koordynowało bataliony, które NATO wyśle w 2017 r. do państw bałtyckich.” Zwracam uwagę na fakt, że pan Macierewicz nie wymienił numeru, ani nazwy dowództwa dywizji, ale władzom miasta to wystarczyło do triumfalnego ogłoszenia, że dotyczy to dowództwa 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej.
7 listopada 2016 roku w jednym z elbląskich portali internetowych przytoczono słowa prezydenta Wróblewskiego: „Informacja, że dowództwo będzie w 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej mówi o tym, że dywizja jest bardzo profesjonalna i cały sztab NATO dotyczący flanki wschodniej będzie zarządzany z Elbląga. To jest docenienie elbląskiej dywizji. Bardzo mnie to cieszy, że jest to najlepsza dywizja i mam możliwość posiadania w naszym mieście dowództwa batalionów NATO”. No cóż, jako byłego dowódcę dywizji ucieszyły mnie, niewątpliwie prawdziwe, słowa o wysokim profesjonalizmie i jakości dowództwa 16 PDZ, ale rozumiałem inaczej ideę dowodzenia owymi grupami bojowymi NATO i dlatego trudno mi było zrozumieć zachwyt prezydenta Wróblewskiego nad rozmieszczeniem wielonarodowego dowództwa w Elblągu, gdyż czułem, że przy tej okazji nad dowództwem 16 PDZ gromadzą się raczej czarne chmury, a nie otwiera się świetlana przyszłość.
Moje obawy potwierdził na spotkaniu wielkanocnym w tym roku aktualny dowódca 16 PDZ, który wszem i wobec ogłosił, że „dywizja zostaje”, ale w kuluarach dodał, że zostaje, lecz nie w Elblągu. Takie hiobowe wieści dotarły w końcu i do władz miasta, które szybko zapomniały o początkowych zachwytach i podjęły starania o zachowanie dowództwa 16 PDZ w Elblągu. W tym momencie okazało się, że polityka bierze górę nad interesami miasta i radni z PiS nie chcieli początkowo poprzeć starań prezydenta, które zresztą, w mojej ocenie, były bardzo spóźnione i nieefektywne. Dopiero po jasnym oświadczeniu min. Macierewicza o zabraniu dowództwa 16 PDZ z Elbląga, radni PiS przyłączyli się do akcji. Takie działanie przypomniało mi niemrawe starania władz miasta w obronie 13 pułku przeciwlotniczego, które nic nie dały, gdyż włodarze Elbląga nie chcieli iść na konfrontację z ówczesnym rządem. Teraz poseł PiS Jerzy Wilk publikuje oświadczenie, że nie poprze starań o pozostawienie dowództwa 16 PDZ, gdyż mogłoby to być odczytane przez sojuszników, że społeczeństwo Elbląga nie chce mieć międzynarodowego dowództwa u siebie. Bardzo pokrętna argumentacja, gdyż po pierwsze nikt wcześniej społeczeństwa Elbląga nie zapytał, czy chce uzyskać międzynarodowe dowództwo kosztem dowództwa 16 PDZ, a po drugie wątpię, żeby przywódcy państw członkowskich NATO stwierdzili, że tylko Elbląg może być garnizonem dla nowego dowództwa. Niewątpliwie taki pomysł zrodził się w głowach polskich polityków i wojskowych.
Dlatego dziwię się, że nie wybrano na przykład Olsztyna na miejsce stacjonowania nowego dowództwa, gdyż w stosunku do dyslokacji grup bojowych Olsztyn ma znacznie korzystniejsze położenie. Jednak do napisania tego tekstu zmusiły mnie dwa fragmenty oświadczenia posła Wilka. W pierwszym cytuje ministra Macierewicza, poprzedzając cytat słowami, że dla strategów wojskowych wydaje się oczywiste, iż w Elblągu nie mogą stacjonować dowództwo 16 PDZ i Wielonarodowej Dywizji NATO i dlatego dowództwo 16 Dywizji zostanie z Elbląga usunięte. Z tego wynika, że istnieją w Polsce dwie grupy strategów wojskowych. Jedni rozśrodkowują z jednego miasta dwa dowództwa dywizji, a drudzy tolerują w Szczecinie istnienie dowództwa 12 Dywizji Zmechanizowanej i znacznie większego wielonarodowego dowództwa Korpusu Północ-Wschód, tolerują rozmieszczenie bazy pocisków przeciwrakietowych w odległości około 3 km od centrum stutysięcznego miasta, stworzą wkrótce kolejne dowództwo korpusu w Krakowie obok istniejącego tam dowództwa Wojsk Specjalnych i dowództwa 6 Brygady Powietrzno-Desantowej.
Przykładów skupienia kilku dowództw różnych szczebli w kraju i zagranicą można przytaczać jeszcze kilka, dlatego ten argument ministra i posła uważam za całkowicie nietrafiony. Jednak bardziej znamienny jest drugi fragment oświadczenia posła Wilka. Poseł pisze, że „dla przyszłości i pozycji Elbląga, znacznie ważniejsze jest życzliwe przyjęcie Dowództwa Dywizji Wielonarodowej Północ Wschód, niż zaciekła obrona status quo z 1949 roku”. Prawdopodobnie tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Chodzi o usunięcie z Elbląga symbolu kojarzącego się z minionym okresem. Wiadomo przecież, że w rządzącej partii wszystko, co powstało przed 1989 rokiem wywołuje reakcje wręcz alergiczne, a co dopiero mówić o 1949 roku, czyli o chwili, od której dowództwo 16 Dywizji stacjonuje w Elblągu. Chodzi o zlikwidowanie symbolu minionej epoki nie licząc się z losem wielu żołnierzy i pracowników wojska.
Od pewnego czasu zresztą powojenna historia dywizji jest mniej lub bardziej zręcznie pomijana. Słyszę to często w czasie odczytywania apeli poległych, w czasie których po 50 powojennych latach historii dywizji przemyka się lotem błyskawicy lub nie wspomina się o tym okresie wcale. Za to o katastrofie smoleńskiej mówi się długo, jak gdyby dywizja miała w tej tragedii istotny udział. No cóż, los dowództwa 16 PDZ wydaje się przypieczętowany. Entuzjastom nowego dowództwa chciałbym uzmysłowić, że nie powstaje ono, by organizować w Elblągu uroczystości patriotyczno-religijne lub kolejne miesięcznice i rocznice smoleńskie. Nie jest to struktura tworzona na czas pokoju, lecz wojny i trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że Elbląg staje się miastem przyfrontowym. Czy w związku z tym bezpieczniejszym? Wątpię.
7 listopada 2016 roku w jednym z elbląskich portali internetowych przytoczono słowa prezydenta Wróblewskiego: „Informacja, że dowództwo będzie w 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej mówi o tym, że dywizja jest bardzo profesjonalna i cały sztab NATO dotyczący flanki wschodniej będzie zarządzany z Elbląga. To jest docenienie elbląskiej dywizji. Bardzo mnie to cieszy, że jest to najlepsza dywizja i mam możliwość posiadania w naszym mieście dowództwa batalionów NATO”. No cóż, jako byłego dowódcę dywizji ucieszyły mnie, niewątpliwie prawdziwe, słowa o wysokim profesjonalizmie i jakości dowództwa 16 PDZ, ale rozumiałem inaczej ideę dowodzenia owymi grupami bojowymi NATO i dlatego trudno mi było zrozumieć zachwyt prezydenta Wróblewskiego nad rozmieszczeniem wielonarodowego dowództwa w Elblągu, gdyż czułem, że przy tej okazji nad dowództwem 16 PDZ gromadzą się raczej czarne chmury, a nie otwiera się świetlana przyszłość.
Moje obawy potwierdził na spotkaniu wielkanocnym w tym roku aktualny dowódca 16 PDZ, który wszem i wobec ogłosił, że „dywizja zostaje”, ale w kuluarach dodał, że zostaje, lecz nie w Elblągu. Takie hiobowe wieści dotarły w końcu i do władz miasta, które szybko zapomniały o początkowych zachwytach i podjęły starania o zachowanie dowództwa 16 PDZ w Elblągu. W tym momencie okazało się, że polityka bierze górę nad interesami miasta i radni z PiS nie chcieli początkowo poprzeć starań prezydenta, które zresztą, w mojej ocenie, były bardzo spóźnione i nieefektywne. Dopiero po jasnym oświadczeniu min. Macierewicza o zabraniu dowództwa 16 PDZ z Elbląga, radni PiS przyłączyli się do akcji. Takie działanie przypomniało mi niemrawe starania władz miasta w obronie 13 pułku przeciwlotniczego, które nic nie dały, gdyż włodarze Elbląga nie chcieli iść na konfrontację z ówczesnym rządem. Teraz poseł PiS Jerzy Wilk publikuje oświadczenie, że nie poprze starań o pozostawienie dowództwa 16 PDZ, gdyż mogłoby to być odczytane przez sojuszników, że społeczeństwo Elbląga nie chce mieć międzynarodowego dowództwa u siebie. Bardzo pokrętna argumentacja, gdyż po pierwsze nikt wcześniej społeczeństwa Elbląga nie zapytał, czy chce uzyskać międzynarodowe dowództwo kosztem dowództwa 16 PDZ, a po drugie wątpię, żeby przywódcy państw członkowskich NATO stwierdzili, że tylko Elbląg może być garnizonem dla nowego dowództwa. Niewątpliwie taki pomysł zrodził się w głowach polskich polityków i wojskowych.
Dlatego dziwię się, że nie wybrano na przykład Olsztyna na miejsce stacjonowania nowego dowództwa, gdyż w stosunku do dyslokacji grup bojowych Olsztyn ma znacznie korzystniejsze położenie. Jednak do napisania tego tekstu zmusiły mnie dwa fragmenty oświadczenia posła Wilka. W pierwszym cytuje ministra Macierewicza, poprzedzając cytat słowami, że dla strategów wojskowych wydaje się oczywiste, iż w Elblągu nie mogą stacjonować dowództwo 16 PDZ i Wielonarodowej Dywizji NATO i dlatego dowództwo 16 Dywizji zostanie z Elbląga usunięte. Z tego wynika, że istnieją w Polsce dwie grupy strategów wojskowych. Jedni rozśrodkowują z jednego miasta dwa dowództwa dywizji, a drudzy tolerują w Szczecinie istnienie dowództwa 12 Dywizji Zmechanizowanej i znacznie większego wielonarodowego dowództwa Korpusu Północ-Wschód, tolerują rozmieszczenie bazy pocisków przeciwrakietowych w odległości około 3 km od centrum stutysięcznego miasta, stworzą wkrótce kolejne dowództwo korpusu w Krakowie obok istniejącego tam dowództwa Wojsk Specjalnych i dowództwa 6 Brygady Powietrzno-Desantowej.
Przykładów skupienia kilku dowództw różnych szczebli w kraju i zagranicą można przytaczać jeszcze kilka, dlatego ten argument ministra i posła uważam za całkowicie nietrafiony. Jednak bardziej znamienny jest drugi fragment oświadczenia posła Wilka. Poseł pisze, że „dla przyszłości i pozycji Elbląga, znacznie ważniejsze jest życzliwe przyjęcie Dowództwa Dywizji Wielonarodowej Północ Wschód, niż zaciekła obrona status quo z 1949 roku”. Prawdopodobnie tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Chodzi o usunięcie z Elbląga symbolu kojarzącego się z minionym okresem. Wiadomo przecież, że w rządzącej partii wszystko, co powstało przed 1989 rokiem wywołuje reakcje wręcz alergiczne, a co dopiero mówić o 1949 roku, czyli o chwili, od której dowództwo 16 Dywizji stacjonuje w Elblągu. Chodzi o zlikwidowanie symbolu minionej epoki nie licząc się z losem wielu żołnierzy i pracowników wojska.
Od pewnego czasu zresztą powojenna historia dywizji jest mniej lub bardziej zręcznie pomijana. Słyszę to często w czasie odczytywania apeli poległych, w czasie których po 50 powojennych latach historii dywizji przemyka się lotem błyskawicy lub nie wspomina się o tym okresie wcale. Za to o katastrofie smoleńskiej mówi się długo, jak gdyby dywizja miała w tej tragedii istotny udział. No cóż, los dowództwa 16 PDZ wydaje się przypieczętowany. Entuzjastom nowego dowództwa chciałbym uzmysłowić, że nie powstaje ono, by organizować w Elblągu uroczystości patriotyczno-religijne lub kolejne miesięcznice i rocznice smoleńskie. Nie jest to struktura tworzona na czas pokoju, lecz wojny i trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że Elbląg staje się miastem przyfrontowym. Czy w związku z tym bezpieczniejszym? Wątpię.
gen. dyw. w st. spocz. Piotr Makarewicz, dowódca 16 PDZ w latach 1994-1997