Jak to było w I Liceum Ogólnokształcącym w Elblągu? Zapraszamy na filmową podróż w czasie, którą nieco urozmaiciliśmy współczesnym spojrzeniem na szkołę. O swoich szkolnych latach w dołączonym filmie opowiada Ryszard Rynkowski.
Archiwalne nagranie wykorzystujące filmową kronikę szkoły z lat 1960-1970, w którym Ryszard Rynkowski opowiada o swoich szkolnych latach w Elblągu, otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Juliusza Marka, założyciela Telewizji Elbląskiej. Dzięki otwartości I LO odwiedziliśmy szkołę kilka dni temu, żeby dołożyć naszą współczesną cegiełkę do tego materiału, zapraszamy więc do obejrzenia i posłuchania. A do wspomnień wokalisty z Elbląga dorzucamy kilka innych...
- Wspominam kółko przyrodnicze, kiedy zapoznawaliśmy się ze zwierzętami, lubiłam też bardzo chemię, to były bardzo interesujące zajęcia. Wybieraliśmy się na obozy harcerskie, bo w szkole był harcerstwo – wspomina Krystyna Orłowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Absolwentów i Sympatyków I LO. Te powstało po jednym ze szkolnych zjazdów. - Relacje zostały do dziś, spotykamy się, przyjeżdżają np. ludzie z Gdańska, bo mają blisko do Elbląga. Wkrótce organizujemy kolejne takie spotkanie – dodaje absolwentka "Pierwszego". Jak podkreśla, te spotkania to okazja właśnie do wspominania, oglądania starych zdjęć...
Krystyna Orłowska zaznacza, że raczej nie było nauczyciela, którego bała się wraz z kolegami i koleżankami.
- Raczej nie, mieli do nas raczej rodzicielskie, ciepłe podejście. No, dyrektora się szanowało, był nim wtedy pan Tarnacki, a potem, jeśli się nie mylę, pan Gajda, ale nie jestem pewna... Bardzo lubiliśmy panią Laboch-Słomkę od łaciny. Uczyła też niemieckiego, ale na niemiecki akurat nie chodziłam – wspomina. Dodaje, że "ogólniak" uczył wówczas rzeczywiście przedmiotów ogólnokształcących. - Powinien uczyć właśnie ogólnie wszystkich przedmiotów, nie rozumiem tego dzisiejszego podziału na profile klas – zaznacza. - A my się wszyscy raczej przykładaliśmy do nauki, bo większość się wybrała na studia – dodaje. Szkołę pani Krystyna kończyła 1964 roku.
- Ta szkoła nam dużo dała. Pogłębioną wiedzę, świadomość historyczną... ukształtowała nas - wspomina Stanisław Sacha, który również uczył się w I LO w tamtym okresie. W tym kontekście wspomina m. in. wychowawcę, chemika Mariana Pietryłowskiego, rusycystkę Helenę Kowalską, nauczycielkę historii Gabrielę Wójcikową... - To ona pierwsza nam powiedziała o Katyniu. Ze strachem w oczach, ale nam powiedziała – zaznacza. - Polubiłem też historię antyczną, którą wykładał nam pan Bolesław Tarnacki. Bardzo wpłynęła na moją świadomość. Szkoła miała duży udział w kształtowaniu naszych umysłów. Powstały silne więzi koleżeńskie, które często były poddawane próbom. Była słynna ucieczka naszej klasy z lekcji, na 1 Maja była wtedy kawiarnia Mocca, kultowa. Był też kultowy "Barek pod łokciem" w delikatesach, część z nas poszła tam na bardzo modny wówczas miód pitny, buteleczka kosztowała, pamiętam, 3, 80... Jednak wtedy ruszył do boju nasz wychowawca, on miał wtedy syrenkę, pościgał nas po wszystkich tych knajpkach, a potem był nakaz przyjścia z rodzicami, kary, przeprosiny, kwiaty... Ale to też nas wszystkich mocno związało, wytworzyło więź, podtrzymywaną do tej pory – zaznacza. Pan Stanisław Również należy do Stowarzyszenia Absolwentów i Sympatyków I LO. Wspominając szkołę przyznaje, że uczniowie "respekt mieli wobec wszystkich nauczycieli". Szczególne miejsce zajmował oczywiście wychowawca, a także wspomniane już panie Kowalska i Laboch-Słomka...
Jakub Turczak I LO ukończył w tym roku, właśnie czeka na wyniki matur. Też wynosi ze szkoły dobre wspomnienia. To według niego szkoła ze świetną atmosferą. Był tam zaangażowany m .in. w działalność samorządu uczniowskiego, co także wspomina jako bardzo dobry, satysfakcjonujący dla niego czas.
- Mogę to powiedzieć po sześciu latach nauki, bo byłem tam też w gimnazjum – mówi. - Miałem radość mieć bardzo fajną klasę – dodaje. - Ludzie byli fantastyczni, była dobra atmosfera i dobre relacje, także z nauczycielami – podkreśla. Największe szkolne wyzwania wiązały się dla niego z chemią i fizyką. Teraz to już jednak przeszłość, a bliska przyszłość wiąże się z poznaniem wyników matur. - Stres bliżej ogłoszenia wyników jest większy, ale jak analizowałem to wszystko po maturach, to wydaje mi się, że udało mi się nieźle napisać egzaminy - mówi. Najlepsze wspomnienia z ogólniaka? - Studniówka i działalność w samorządzie, w to włożyłem dużo pracy i czasu i co będę uważał za jakiś swój sukces – mówi. Dziś działa m. in. w Młodzieżowej Radzie Miasta.
"Liceum Ogólnokształcące w Elblągu to szkoła licząca ponad 70 lat. Mieści się w 150-letnim zabytkowym budynku od początku związanym z historią elbląskiego szkolnictwa średniego. We wrześniu 1945 r. zorganizowano tu pierwszą szkołę w wyzwolonym Elblągu, Szkołę Podstawową nr 1, a naukę rozpoczęło 173 uczniów. Przełomowy moment w życiu szkoły to rok szkolny 1948/49, otrzymała ona wtedy nazwę Państwowa Szkoła Ogólnokształcąca Stopnia Podstawowego i Licealnego – czytamy na stronie szkoły. Juliusz Słowacki patronuje temu miejscu od 1959 r.