
Przedsiębiorca z Warszawy postawił w Janowie, niedaleko drogi nr 7, pierwszy na Żuławach Elbląskich wiatrak do produkcji energii elektrycznej. Inwestycja jest solą w oku dla grupy mieszkańców, którzy przez kilka lat walczyli o to, by wiatrak nie powstał. Protestujący zapowiadają, że broni nie składają, a inwestor przygotowuje się do budowy drugiego wiatraka na następnej działce.
- Tyle ile mogliśmy, to walczyliśmy. Nikt nas od samego początku nie pytał o zgodę na postawienie tego wiatraka, inwestorzy nie słuchają głosów mieszkańców – twierdzi radna gminy Elbląg Halina Tomczak, która mieszka najbliżej wiatraka, jej dom znajduje się w odległości około 500 metrów.
Protestujący: Nie chcemy lasu wiatraków
Janowo w sprawie wiatraka się podzieliło, część mieszkańców składała podpisy za inwestycją, część przeciw. Przeciwników wspierało Stowarzyszenie Aktywności Społecznej im. Tadeusza Reytana, które protestuje przeciwko budowie wiatraków na Żuławach.
- Nie chcemy, by Elbląg był zasłonięty lasem wiatraków, a do tego zmierza działalność przedsiębiorców inwestujących w tego rodzaju zieloną energię. Wiatrak w Janowie to pierwsza jaskółka, zakusy na Żuławy ma o wiele więcej inwestorów, takich wiatraków może być nawet kilkadziesiąt – mówi Waldemar Badeński, prezes stowarzyszenia. - Wiatrak w Janowie już stoi, ale my się nie poddajemy, bo nadal uważamy, że decyzje w tej sprawie zostały wydane na podstawie błędnych informacji. W tej chwili przygotowujemy kolejne pisma w sprawie nieprawidłowości, do jakich naszym zdaniem doszło przy sporządzaniu opinii urbanistycznej, która była podstawą do wydania decyzji o budowie wiatraka. Ponadto mamy dowody na to, że wiatrak w Janowie został postawiony na gruntach, które są objęte ochroną konserwatorską.
- Nigdy nie byłam pod takim wiatrakiem, ale moja rodzina mieszka niedaleko takiej inwestycji w Ostaszewie. Mają do wiatraka 300 metrów. Zgodzili się na tę inwestycję, bo wydawało im się, że nie będzie im przeszkadzać. Teraz nie da się tam żyć - dodaje Halina Tomczak.
Inwestor: Wszystko zgodne z prawem
Wszystkie zarzuty protestujących odpiera właściciel wiatraka, przedsiębiorca z Warszawy. - O postawienie wiatraka walczyłem sześć lat. Inwestycja została zrealizowana zgodnie ze wszystkimi wymogami określonymi w przepisach prawnych, na podstawie ostatecznej decyzji środowiskowej, decyzji o warunkach zabudowy oraz pozwolenia na budowę – mówi Piotr Szymański, współwłaściciel spółki, która wybudowała wiatrak. - Jestem przekonany, że większość mieszkańców Janowa popiera inwestycję, dzięki której do budżetu gminy będą wpływać środki tytułem podatku od nieruchomości, a produkcja „zielonej” energii przyczyni się do ochrony środowiska, w tym środowiska Żuław, oraz do realizacji międzynarodowych zobowiązań Polski w zakresie zwiększania udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnej produkcji energii – dodaje inwestor. - Poparcie dla mojej inwestycji jest udokumentowane podpisami ponad 50 mieszkańców Janowa. Przeciwko protestuje niewielka, ale dość aktywna grupa. Nie jest tajemnicą, że część z tych rzekomych „obrońców przyrody Żuław” w przeszłości również chciała lokalizować wiatraki na swoich gruntach. Kiedy okazało się, że na ich nieruchomościach nie ma odpowiednich warunków, a potencjalni inwestorzy wycofali się ze współpracy, a zatem nie będzie możliwe czerpanie profitów z inwestycji, zwolennicy nagle stali się przeciwnikami energetyki wiatrowej, założyli stowarzyszenie i zaczęli protestować przeciwko mojej i innym inwestycjom w tej dziedzinie. Wszelkie ich odwołania i protesty okazały się całkowicie bezzasadne i zostały ostatecznie oddalone przez właściwe organy i sądy administracyjne.
To nie jest teren chroniony
Wiatrak został zbudowany na gruntach, których Piotr Szymański jest współwłaścicielem. To jedno z dwóch takich urządzeń, które inwestor z Warszawy chce postawić na Żuławach Elbląskich. Protesty przeciwko tej inwestycji jednak nie cichną, choć zdaniem inwestora są inspirowane ciągle przez tą samą grupę osób. - W ostatnim czasie pojawiły się nawet próby dezinformowania przez protestujących organów administracji i opinii publicznej, w tym również za pośrednictwem mediów. Chodzi o kwestię rzekomej ochrony terenów, na których wybudowany został wiatrak. Chcę podkreślić, że dysponuję stosownym pismem z dnia 22 stycznia 2014 r., Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie, w którym stwierdzono, że działki, na których został wybudowany pierwszy wiatrak i na których planowana jest budowa drugiego, nie są objęte żadną formą ochrony konserwatorskiej. Kwestia ta była zresztą uprzednio badana w postępowaniu o ustalenie warunków zabudowy, a konkluzja biegłego urbanisty, jak i wójta gminy Elbląg była dokładnie taka sama. Sprawa została zatem jednoznacznie przesądzona, a inwestycja jest niewątpliwie zgodna z prawem – dodaje Piotr Szymański.
Protestujący: Nie chcemy lasu wiatraków
Janowo w sprawie wiatraka się podzieliło, część mieszkańców składała podpisy za inwestycją, część przeciw. Przeciwników wspierało Stowarzyszenie Aktywności Społecznej im. Tadeusza Reytana, które protestuje przeciwko budowie wiatraków na Żuławach.
- Nie chcemy, by Elbląg był zasłonięty lasem wiatraków, a do tego zmierza działalność przedsiębiorców inwestujących w tego rodzaju zieloną energię. Wiatrak w Janowie to pierwsza jaskółka, zakusy na Żuławy ma o wiele więcej inwestorów, takich wiatraków może być nawet kilkadziesiąt – mówi Waldemar Badeński, prezes stowarzyszenia. - Wiatrak w Janowie już stoi, ale my się nie poddajemy, bo nadal uważamy, że decyzje w tej sprawie zostały wydane na podstawie błędnych informacji. W tej chwili przygotowujemy kolejne pisma w sprawie nieprawidłowości, do jakich naszym zdaniem doszło przy sporządzaniu opinii urbanistycznej, która była podstawą do wydania decyzji o budowie wiatraka. Ponadto mamy dowody na to, że wiatrak w Janowie został postawiony na gruntach, które są objęte ochroną konserwatorską.
- Nigdy nie byłam pod takim wiatrakiem, ale moja rodzina mieszka niedaleko takiej inwestycji w Ostaszewie. Mają do wiatraka 300 metrów. Zgodzili się na tę inwestycję, bo wydawało im się, że nie będzie im przeszkadzać. Teraz nie da się tam żyć - dodaje Halina Tomczak.
Inwestor: Wszystko zgodne z prawem
Wszystkie zarzuty protestujących odpiera właściciel wiatraka, przedsiębiorca z Warszawy. - O postawienie wiatraka walczyłem sześć lat. Inwestycja została zrealizowana zgodnie ze wszystkimi wymogami określonymi w przepisach prawnych, na podstawie ostatecznej decyzji środowiskowej, decyzji o warunkach zabudowy oraz pozwolenia na budowę – mówi Piotr Szymański, współwłaściciel spółki, która wybudowała wiatrak. - Jestem przekonany, że większość mieszkańców Janowa popiera inwestycję, dzięki której do budżetu gminy będą wpływać środki tytułem podatku od nieruchomości, a produkcja „zielonej” energii przyczyni się do ochrony środowiska, w tym środowiska Żuław, oraz do realizacji międzynarodowych zobowiązań Polski w zakresie zwiększania udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnej produkcji energii – dodaje inwestor. - Poparcie dla mojej inwestycji jest udokumentowane podpisami ponad 50 mieszkańców Janowa. Przeciwko protestuje niewielka, ale dość aktywna grupa. Nie jest tajemnicą, że część z tych rzekomych „obrońców przyrody Żuław” w przeszłości również chciała lokalizować wiatraki na swoich gruntach. Kiedy okazało się, że na ich nieruchomościach nie ma odpowiednich warunków, a potencjalni inwestorzy wycofali się ze współpracy, a zatem nie będzie możliwe czerpanie profitów z inwestycji, zwolennicy nagle stali się przeciwnikami energetyki wiatrowej, założyli stowarzyszenie i zaczęli protestować przeciwko mojej i innym inwestycjom w tej dziedzinie. Wszelkie ich odwołania i protesty okazały się całkowicie bezzasadne i zostały ostatecznie oddalone przez właściwe organy i sądy administracyjne.
To nie jest teren chroniony
Wiatrak został zbudowany na gruntach, których Piotr Szymański jest współwłaścicielem. To jedno z dwóch takich urządzeń, które inwestor z Warszawy chce postawić na Żuławach Elbląskich. Protesty przeciwko tej inwestycji jednak nie cichną, choć zdaniem inwestora są inspirowane ciągle przez tą samą grupę osób. - W ostatnim czasie pojawiły się nawet próby dezinformowania przez protestujących organów administracji i opinii publicznej, w tym również za pośrednictwem mediów. Chodzi o kwestię rzekomej ochrony terenów, na których wybudowany został wiatrak. Chcę podkreślić, że dysponuję stosownym pismem z dnia 22 stycznia 2014 r., Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie, w którym stwierdzono, że działki, na których został wybudowany pierwszy wiatrak i na których planowana jest budowa drugiego, nie są objęte żadną formą ochrony konserwatorskiej. Kwestia ta była zresztą uprzednio badana w postępowaniu o ustalenie warunków zabudowy, a konkluzja biegłego urbanisty, jak i wójta gminy Elbląg była dokładnie taka sama. Sprawa została zatem jednoznacznie przesądzona, a inwestycja jest niewątpliwie zgodna z prawem – dodaje Piotr Szymański.