
- Byłem w gronie osób, które decydowały o tym, czy „Kler” Wojciecha Smarzowskiego dostanie pomoc państwa. Głosowałem za, mimo że ten film pokazuje Kościół w złym świetle. Artysta ma do tego prawo. Dostaję za to teraz manto od wielu księży i dziennikarzy, ale uważam, że ten film wyjdzie Kościołowi na dobre – mówił w Elblągu Krzysztof Zanussi. Podczas spotkania w Wyższym Seminarium Duchownym jeden z najbardziej znanych polskich reżyserów opowiadał o „prawdzie w świecie nieprawdy i wierze w czasach niewiary”. Zobacz zdjęcia ze spotkania.
- Filmy Krzysztofa Zanussiego nie dają się zaliczyć do jakiekolwiek nurtu w światowej czy polskiej twórczości filmowej. Jako reżyser nie ulega modom ani cudzym gustom. Sam o swojej twórczości mówi, że wywodzi się przede wszystkim z literatury. Chociaż nasz gość nie odbył nigdy studiów teologicznych, przed ukończeniem szkoły filmowej studiował fizykę i filozofię, to przecież jego filmy są audiowizualnym wyrazem uprawiania teologii. W swoich filmach Krzysztof Zanussi zachęca nas do zmierzenia się z wieloma ważnymi życiowymi kwestiami i jednocześnie do poszukiwania prawdy – mówiła Grażyna Słomka.
Jak szukać prawdy w czasach nieprawdy i wiary w czasach niewiary? To było główne przesłanie reżysera, który ze swadą i poczuciem humoru opowiadał o dylematach współczesności. Kwestiach, które zważywszy na miejsce organizacji spotkania, miały dodatkową symbolikę.
- W czasach internetu, fake newsów i nieprawdy medialnej mamy całkowitą bezkarność dla nieprawdy. Ludzie w ogóle się nie oburzają, gdy ktoś czyni obietnice, potem jej nie dotrzymuje, obiecuje jedno, robi drugie. W polityce to się stało powszechne i uchodzi bezkarnie. Dawniej ludzie za to karali polityków, wykluczali. Mało tego nauka kłamie, co jest nowością. Ja wychowałem się jeszcze w nabożnym stosunku do nauki, bo jak coś było wydrukowane, to było prawdą objawioną, a uniwersytet to była świętość. Dzisiaj nie wolno wierzyć żadnym uniwersytetom, kłamią wszyscy. Proszę tylko sprawdzać, kto sponsorował badania i zaraz państwo zobaczą, dlaczego są takie wyniki. Oczywiście mówię to złośliwie, bo jestem człowiekiem akademickim, ale boleję nad tym, jak zepsuło się morale uniwersytetów – mówił Krzysztof Zanussi.
- Z kolei kiedy mówię o wierze w czasach niewiary, to mówię z dużą dozą optymizmu, a nawet entuzjazmu. Dzięki spotkaniom z moimi kolegami z nauk ścisłych widzę, jaki proces nastąpił w nauce, czego wcześniej nie było. Skończył się definitywnie czas oświecenia, mimo że w naszym myśleniu jest obecny. Skończył się czas fizyki klasycznej, obrazu świata złożonego z klocków. Przyszli fizycy z inną wizją świata, która mówi przede wszystkim o tym, że w świecie jest tajemnica, co nauka poprzednio próbowała wyeliminować. Rzeczy najdziwniejsze nie muszą być głupstwem. To, co przed chwilą ogłaszano jako zabobon, już zabobonem nie jest. Nikt dzisiaj mądry nie powie, proroctwa to głupstwo. Nikt dzisiaj mądry nie powie, że jeżeli zbadamy fizjologię mózgu, to znajdziemy bardzo dobry obraz wszystkich przeżyć mistycznych, bo to bardzo ograniczona interpretacja zjawisk. Można oczywiście to wszystko opisać, przeżycia mistyczne, kontakt z Bogiem, tylko to nie wyczerpuje tematu, bo to tylko jedna strona zjawiska. Inne spojrzenie na wiarę, to jest coś, co dopiero przychodzi i o czym niestety mało ludzi wie, najbardziej wiedzą ludzie nauki i najwięcej o tym mówią – mówił reżyser.

- Człowiek wcale nie jest mechanizmem, który działa na zasadach przyczynowo-skutkowych. Bądźcie czujni, bo świat jest inny niż się powszechnie wydaje. Jest dużo ciekawszy, głębszy i wiara przestała być domeną starszej babci i czymś, co się kojarzy wyłącznie z folklorem, jasełkami, świętami, obrzędowymi elementami. Przeciwnie - jak mówił Dostojewski, jest tylko jedno jedyne ważne pytanie na świecie „Czy Bóg istnieje czy nie”. To jest pytanie o sens. Bo jak nie chcesz powiedzieć słowa „Bóg”, to zastanawiasz się, czy z tego życia naszego coś wynika, czy ono ma sens, czy ten świat, nieodkryty zupełnie, ma sens. Czy jest działaniem pijanej małpy, jak mówili statystycy czy zupełnego przypadku. Jak mam intuicję, że w tym świecie jakieś sensy zachodzą, to jest to intuicja religijna, nowoczesna. A jak ktoś mówi, że wszystko samo się tłumaczy, to żyje w mrokach oświecenia – stwierdził Krzysztof Zanussi.
Podczas spotkania elblążanie chcieli wiedzieć, jakie marzenia i plany artystyczne ma prawie 80-letni reżyser („chwilo trwaj, jesteś piękna” - mówił, nawiązując do cytaty z Goethego), pytali o kondycję polskiego kina („jest dobrze, jest oglądane, wywołuje debatę”), nie zabrakło też pytań o „Kler” Wojciecha Smarzowskiego.
- Filmu jeszcze nie widziałem, ale czytałem scenariusz. Byłem w gronie osób, które decydowały o tym, czy „Kler” Wojciecha Smarzowskiego dostanie pomoc państwa. Głosowałem za, mimo że ten film pokazuje Kościół w złym świetle. Artysta ma do tego prawo. Gdybym zagłosował inaczej, byłbym cenzorem. Dostaję za to teraz manto od wielu księży i dziennikarzy, ale uważam, że ten film wyjdzie Kościołowi na dobre – powiedział Krzysztof Zanussi.