
Kiedy drwale ścinają drzewa w okolicy, gdzie wilk zalega – on z reguły nie reaguje. Wystarczy jednak, że usłyszy odgłosy polowania, a ucieka w bezpieczne, leśne ostępy. Wilk to zwierzę inteligentne, zarazem ostrożne i unikające kontaktu z ludźmi. Wbrew rozpowszechnionym bajkom i przekazom – zasadniczo jest niegroźny dla człowieka. O tym, kto i kiedy zagryza krowy, kiedy wyją małe wilczki i dlaczego coraz częściej możemy zobaczyć te zwierzęta opowiada Włodzimierz Wodzianicki, inżynier nadzoru z Nadleśnictwa Elbląg, znawca i miłośnik przyrody.
Wilk to gatunek chroniony i niezwykle ważny dla ekosystemu, w którym pełni rolę istotnego regulatora, jako drapieżnik stojący na szczycie drabiny pokarmowej.
- Brak jakiegokolwiek elementu odwiecznej struktury troficznej wywiera negatywny wpływ na na całą biocenozę – tłumaczy Włodzimierz Wodzianicki. - Obecnie w większości krajów Europy wilk objęty jest ochroną gatunkowa z uwagi na niską liczebność populacji. Są jednak i takie kraje, w których podlega pozyskaniu łowieckiemu - na przykład na Słowacji, Ukrainie, Białorusi czy w Rosji. W Polsce i w krajach zachodnich po setkach lat tępienia wilk jest gatunkiem nielicznym i dlatego chronionym. Gdy w ostatnich latach pojawił się w Niemczech, tamtejsze media zachwycały się, że polskie wilki przeszły na niemiecką stronę, ponieważ nie było ich tam od dziesięcioleci. W czasopismach i audycjach informowano społeczeństwo, że to naturalne regulatory, niezbędne dla równowagi w przyrodzie i podkreślano, że te zwierzęta nie są groźne dla człowieka.
Wilka chroni się na dwa sposoby – biernie i czynnie. Pierwszy sposób polega na tym, że człowiek nie wtrąca się w życie wilka, nie reaguje, chroniąc jednak swoje mienie, głównie owce i bydło. Drugi sposób opiera się na aktywnej ochronie wilka (np. likwidowanie sideł, zwalczanie kłusownictwa) i jego siedlisk oraz na regulacji liczebności populacji – wymagającą zarazem inwentaryzacji zwierząt tego gatunku.
- Liczba wilków w Polsce oscyluje w granicach tysiąca sztuk – tłumaczy Włodzimierz Wodzianicki. - W Bieszczadach jest około 300 osobników, 100 w innych regionach górskich, blisko 300 na obszarze północno – wschodnim, reszta kraju to około 200 sztuk wilków.
Na terenach Nadleśnictwa Elbląg występuje stale od conajmniej dwóch dziesięcioleci, ale nielicznie. Są miesiące, że nie widać i nie słychać ich wcale.
- Wilki czasem nieco liczniej spotykane u nas zimą, migrują z lasów mazurskich lub z lasów kwidzyńskich. Natomiast ich liczebność, wbrew niektórym alarmistycznym informacjom, nigdy nie przekraczała ośmiu, dziesięciu sztuk. A według mojej i niektórych leśniczych wiedzy, jest tu tylko jedno lub dwa gniazda, czyli dwie rodziny – wyjaśnia Włodzimierz Wodzianicki.
Wilcza rodzina składa się z wadery, czyli samicy i basiora, czyli samca oraz ich potomstwa - zazwyczaj cztery do sześciu sztuk szczeniąt. Ich przeżywalność, według badań instytucji naukowych i stowarzyszeń na rzecz ochrony wilka, wynosi mniej niż 50 procent do czasu kolejnej wiosny.
To gatunek społeczny
Wilki żyją w grupach rodzinnych, ale czasami schodzą się w większe watahy, zwłaszcza, gdy panuje ostra zima, tęgi mróz i głęboki śnieg.
- Takie watahy liczące po kilkanaście osobników spotyka się znacznie częściej na Syberii, czy Ameryce Północnej, a więc tam, gdzie jest ich naprawdę dużo – tłumaczy leśnik.
W Europie wilki najczęściej tworzą małe grupy, ale taka jedna rodzina może zajmować znaczne terytorium sięgające nawet 300 do 600 kilometrów kw., w zależności od zagęszczenia połaci leśnych, zasobności siedliska w zwierzynę oraz liczebności współbratymców. Terytoria te z reguły dzielą się na kilka stref łowieckich, które wataha kolejno obiega.
- Wilki polują najczęściej na obszarach środkowych, ponieważ w strefach skrajnych spotykają się z innymi wilkami i dochodzić może do walk. Naturalnie więc unikają tego – opowiada Włodzimierz Wodzianicki - Wilk zjada kilka kilogramów mięsa na raz, potrafi nawet połknąć 6-8 kilogramów, a później trawi to przez dwa, trzy dni.
Wilki rozmnażają się w norach, które same wykopują, lub pod wykrotami wielkich drzew. Do prokreacji przystępuje tylko jedna samica i jeden samiec alfa, inne wilki w gromadzie nie są dopuszczane do kopulacji. Jeśli jakiś osobnik "dobiera" się do innych samic - zostaje odpędzony. Stąd m.in. biorą się samotne wilki.
Wilki są bardzo opiekuńcze wobec rodziny. W czasie gdy wadera opiekuje się szczeniakami, basior dostarcza jej pożywienia, najczęściej zwracając częściowo przetrawiony pokarm. Gdy zaś nieco później obydwoje polują, młodymi zajmuje się jeden z członków wilczej rodziny, i to niekoniecznie samica. Mniej więcej w lipcu, w sierpniu dorosłe uczą młode róznych zachowań społecznych, na przykład porozumiewania się przy pomocy wycia.
- To dobry moment, ażeby posłuchać nocą niosącego się daleko, pięknego, choć dojmującego wycia wilków. Inaczej odzywa się wadera, a inaczej basior, zabawnie podwywają zaś wilczęta. Kto ma wprawę, ten potrafi odróżnić te głosy – wyjaśnia Włodzimierz Wodzianicki.

Nie taki wilk straszny, jak go malują
W naszej strefie klimatycznej wilki są koloru ciemnobrązowego, niektóre mają jaśniejsze futro, zwane suknią, inne ciemniejsze, a np. w Kanadzie wilki mogą mieć nawet kolor czarny lub płowobiały. Wieczorem łatwo pomylić je z dużymi psami, zwłaszcza na terenach, gdzie ludzie spuszczają je na noc.
- Nasz leśniczy z Pogrodzia, który ma znaczną wiedzę i przyrodnicze doświadczenie, pewnego razu widział duże psy, które goniły sarnę, a później słyszał jak ludzie mówili, że to wilki rozszarpały zwierzynę. Szkoda tylko, że całe odium nienawiści spada na wilki – dodaje nasz rozmówca.
Oczywiście zdarzają się przypadki, gdy to właśnie wilki zagryzą krowę lub owcę, ale dzieje się tak tylko wtedy, kiedy inwentarz nie jest odpowiednio chroniony. Na przykład w rejonach górskich organizacje zajmujące się ochroną wilka wspomagają hodowców poprzez przekazywanie im psów pasterskich i fladrów (sznury z przywiązanymi kawałkami materiału w jaskrawych barwach) do ochrony pastwisk, udzielają innych form wsparcia i uświadamiają, jak niepowtarzalne znaczenie mają te zwierzęta, również dla człowieka.
- Stwierdzono w praktyce pewną prawidłowość, mianowicie że tam jest więcej szkód związanych z atakami na zwierzęta gospodarskie, gdzie polują same młode wilki, bez wpojonego im przez rodziców doświadczenia. Zdarza się, że wskutek kłusownictwa giną dorosłe osobniki, a młode, które nie mają rozwiniętych umiejętności łowieckich, wybierają to, co łatwiej zdobyć – tłumaczy Włodzimierz Wodzianicki. - Jednak podstawowym gatunkiem, na który wilki polują w strefie euro-azjatyckiej jest jeleń europejski, stanowiący główny składnik ich pożywienia, na inne gatunki wilki polują tylko „przy okazji“.
Wilk ma bardzo czuły węch i słuch, a znacznie gorszy wzrok. Dawniej nie można było się do niego zbliżyć na mniej niż 500 metrów, bo już z tej odległości wyczuwał człowieka. Dziś jednak da się do niego znacznie bliżej podejść, bo w środowisku stale penetrowanym przez człowieka nawet dziki wilk przywyka do jego obecności i stara się znaleźć trochę miejsca dla siebie, w swoim domu, czyli w lesie. To skutek ingerencji człowieka, który wywiera coraz większą presję na środowisko.
- Dzieje się tak, bo jest coraz mniej miejsca w przyrodzie, więc wilk jest zmuszony do sąsiedztwa z ludźmi, coraz bardziej się do nas przyzwyczaja – wyjaśnia nasz rozmówca - Na przykład kiedy robotnicy leśni ścinają drzewa, wilk może leżeć bardzo blisko ich miejsca pracy. Wie, że oni mu nie zagrażają. Ale kiedy usłyszy huk strzelb...O, to wtedy zmyka gdzie pieprz rośnie.
Wilk dorobił się etykiety bezwzględnego mordercy, który rozszarpuje inwentarz, jest bezlitosny, a przede wszystkim groźny dla człowieka.
- Nic bardziej mylnego, on instynktownie nas unika! Tylko podczas wielkich wojen, kiedy trup ludzki ścielił gęsto pola i lasy, stanowił padło dla tego zwierzęcia. Resztę należy włożyć między bajki – Włodzimierz Wodzianicki odczarowuje ten archetyp. – Wilk jest pobratyńcem naszego przyjaciela psa i dawniej często był przyswajany przez człowieka. W naszym kraju są tylko dwa niebezpieczne gatunki dla człowieka: żubr i niedźwiedź. Reszta jest niegroźna. Wszystkim natomiast zwierzętom, przy braku wiedzy i zrozumienia przyrody, zagrażać może jeden gatunek – to człowiek właśnie. Uczmy się umiłowania ojczystej przyrody, w tym i wilków, zgodnie z ideą „born to live” – apeluje Włodzimierz Wodzianicki.