
Znaleziska, które tkwią w ziemi od wielu lat, nadal są niebezpieczne z uwagi na materiał wybuchowy, który zawierają, bo ten nie ulega przeterminowaniu. Najczęściej są to pociski artyleryjskie, granaty moździerzowe czy bomby lotnicze z czasów II wojny światowej. – Nie należy ich dotykać, a już w żadnym razie przenosić na własną rękę – ostrzega chor. Krzysztof Miszta, dowódca patrolu rozminowania 16 batalionu dowodzenia.
Na brak pracy narzekać nie mogą także saperzy ze stacjonującego w Elblągu patrolu rozminowania nr 8 z 16 batalionu dowodzenia. Oni swoim działaniem obejmują pięć powiatów województwa pomorskiego: tczewski, sztumski, malborski, nowodworski i gdański oraz miasto Gdańsk.
- W ubiegłym roku mieliśmy 367 zgłoszeń dotyczących niewybuchów. To więcej niż jedno zgłoszenie dziennie – mówi chor. Krzysztof Miszta, dowódca patrolu rozminowania nr 8. [na zdj. niżej pierwszy z lewej] – To również największy wynik w skali kraju.
Czym zajmują się saperzy?
- Zgodnie z uprawnieniami, głównie podejmujemy i usuwamy przedmioty pochodzenia wojskowego – wyjaśnia chor. Miszta. - Materiałami pirotechnicznymi, których nie produkują służby wojskowe tylko np. grupy przestępcze zajmują się specjalistyczne oddziały antyterrorystyczne policji. My podejmujemy zazwyczaj znaleziska z czasów II wojny światowej, choć zdarzają się i starsze. Są to głównie pociski artyleryjskie i granaty moździerzowe. Czasami trafiają się bomby lotnicze, ale w mniejszej ilości. Niszczymy również amunicję, którą od grup przestępczych zabezpiecza policja, a także amunicję służbową, która podlega wycofaniu – dodaje chor. Krzysztof Miszta.

Akcja, którą elbląski patrol rozminowania zapamięta na długo, miała miejsce na przełomie kwietnia i maja ub. r. w Mikoszewie.
- Z Wisły, na wysokości starej przeprawy promowej, nurkowie z Gdyni wydobyli pociski i granaty, które my następnie transportowaliśmy do miejsca niszczenia niewybuchów – mówi dowódca „ósemki”. - Wydobyto wówczas ponad 200 pocisków artyleryjskich i granatów oraz ponad 4 tys. sztuk amunicji. To było największe i najciekawsze znalezisko.
Saperzy ostrzegają: to, co leży w ziemi od dziesięcioleci nadal może być niebezpieczne.
- Znaleziska z czasów wojny nadal są aktywne i niebezpieczne. Jest niemal stuprocentowa szansa na to, że wybuchną – mówi chor. Krzysztof Miszta. – Najważniejsze - nie dotykać! Należy zapamiętać miejsce znalezienia niewybuchu, można je oznaczyć, a następnie powiadomić najbliższy posterunek policji bądź straży miejskiej czy gminnej. W żadnym razie takich niebezpiecznych przedmiotów nie należy przenosić na własną rękę.
Takich ostrzeżeń nigdy dość. W czerwcu ubiegłego roku w Komendzie Miejskiej Policji przy al. Tysiąclecia stawił się mężczyzna z … granatem w dłoni. Tłumaczył, że znalazł go przy śmietniku na terenie miasta. - Był to granat tzw. szyszka z oznaczeniem F1, które wskazywały, że to granat ćwiczebny, ale pewności nie mieliśmy – mówił wtedy mł. asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu. - W przypadku tego typu znaleziska - granatu, niewybuchu - nie należy go ruszać, ewentualnie zabezpieczyć miejsce i zadzwonić pod numer 112 – pouczał. - Wówczas na miejsce przyjadą funkcjonariusze oraz saperzy. Absolutnie nie należy takich niebezpiecznych znalezisk przynosić do komendy, ani zabierać do domu.