
Rezurekcja o szóstej rano, wspólne spożywanie święconki podczas śniadania wielkanocnego, dzielenie się jajkiem, prezenty od zajączka i zabawy z pisankami, to tylko niektóre tradycje towarzyszące najważniejszym świętom chrześcijańskim, które obchodzimy na wiosnę.
Według tradycji kultywowanej przez naszych przodków, po liturgii w kościołach, przychodzi czas na ucztę wielkanocną, która powinna się rozpoczynać od spożycia pokarmu poświęconego, aby najważniejsze treści religijne święta Paschy przenikały także do obrzędów domowych i je uświęcały, przynosząc rodzinom pomyślność, zdrowie i ochronę od złego. W związku z tym, że kiedyś uważano, iż święcone jest śniadaniem lub obiadem „bez dymu”, tradycyjnie składa się ono głównie z dań podawanych na zimno. Potrawy na gorąco, takie jak żurek czy barszcz przyrządzano zawsze wcześniej, aby w Niedzielę Wielkanocną tylko je odgrzać. Zwyczaj ten wiąże się z przekonaniem, że w święto Zmartwychwstania Pańskiego nie wypada gotować i wykonywać większych prac domowych.
Najważniejszym pokarmem wielkanocnym zawsze były i są jaja ugotowane na twardo, którymi często nadal domownicy dzielą się przed śniadaniem niemal jak opłatkiem składając sobie życzenia. Następnie według tradycji należy skosztować każdego z poświęconych pokarmów. Potem na przyozdobiony zielenią stół wędrują biała kiełbasa, żurek lub barszcz oraz wędliny, pieczone mięsa, galarety i ciasta wielkanocne.
Zabawy wielkanocne
Po obfitym posiłku trzeba się poruszać, żeby spalić kalorie, które wchłonęliśmy wraz z pysznymi potrawami świątecznymi. Jedni udają się na długie rodzinne spacery, inni wybierają się na poranną przebieżkę do Bażantarni, a jeszcze inni rywalizują w świątecznych potyczkach wykorzystując do zabawy pisanki. I tak, na przykład można zaangażować dzieci do poszukiwania zajączka. W tym celu koszyczki z niespodziankami od zajączka należy schować w ogrodzie lub w różnych domowych zakamarkach, by dzieci miały frajdę z tropienia sprytnego zająca, który poukrywał przed domownikami świąteczne prezenty.
Żuraw to obrzędowa zabawa ze wschodnich rubieży Polski, polegająca na tym, że chłopcy chwytając się za biodra sąsiada i wydając okrzyki jak żuraw biegną za prowadzącym. Gdy ten raptownie skręca – część zazwyczaj upada – a zwycięzcą jest ten, który „nie polegnie”. Inna znana zabawa jajeczna to „walatka” – tu przeciwnicy siadają w parach naprzeciw siebie i toczą pisanki – wygrywa ten, którego pisanka nie zostanie zbita. W nagrodę zabiera pisankę przeciwnika. W innej wersji, siedzący naprzeciw siebie przeciwnicy stukają się jajkami. Wygrywa ten, kto ma jajko w całości.
Rzuć pisankę – to zabawa w parach. Potrzeba tu po jednej pisance na osobę. Pary stają w odległości 1 m od siebie i jednocześnie rzucają do siebie jajka. Jeśli je złapią – odsuwają się o metr i rzucają znowu. Wygrywa para, która odsunęła się od siebie na największą odległość i której udało się nie zbić jajek.
Kto dalej - zawodnicy przygotowują tor przeszkód – kamień, który trzeba ominąć, przeszkody, które trzeba pokonać „górą” lub przejść pod jakimś sznurkiem itp. Pary, po komendzie „start” umieszczają jajko, pomiędzy swoimi czołami i ruszają przez tor przeszkód. Wygrywa ta para lub ten zespół, który w najkrótszym czasie dotrze do mety.
Śmigus-dyngus lany poniedziałek
Przeżycia duchowe związane ze świętami upamiętniającymi zmartwychwstanie Chrystusa dawały i nadal dają, nadzieję i wiarę na lepsze jutro. Drugi dzień świąt to przede wszystkim czas beztroskiej laby i radości. To także czas na kultywowany w naszym kraju „śmigus-dyngus” to odrębne niegdyś obrzędy ludowe, którym nadano nazwy niemieckiego pochodzenia. Słowo „śmigus” pochodzi bowiem od schmechen - „bić” i Ostern - „Wielkanoc” i oznacza dotykanie się, uderzanie i smaganie rozwiniętymi, zielonymi gałęziami. Słowo „dyngus” pochodzi od dingen, czyli „wykupywać”. Oznacza wesołą kwestę świąteczną połączoną z włóczeniem wielkanocnym młodzieży męskiej w przebraniach z różnymi rekwizytami takimi, jak np. baranek, które zazwyczaj połączone było z oblewaniem wodą panien na wydaniu. Z czasem obydwa te obrzędy zostały połączone i tak powstał śmigus-dyngus, który często był postrzegany, jako część obrzędów matrymonialnych. Chcąc pozostać wiernymi tradycji lanego poniedziałku pamiętajmy jednak o umiarze zwłaszcza, że w tym roku aura nie jest dla nas łaskawa i łatwo o przeziębienie.
Najważniejszym pokarmem wielkanocnym zawsze były i są jaja ugotowane na twardo, którymi często nadal domownicy dzielą się przed śniadaniem niemal jak opłatkiem składając sobie życzenia. Następnie według tradycji należy skosztować każdego z poświęconych pokarmów. Potem na przyozdobiony zielenią stół wędrują biała kiełbasa, żurek lub barszcz oraz wędliny, pieczone mięsa, galarety i ciasta wielkanocne.
Zabawy wielkanocne
Po obfitym posiłku trzeba się poruszać, żeby spalić kalorie, które wchłonęliśmy wraz z pysznymi potrawami świątecznymi. Jedni udają się na długie rodzinne spacery, inni wybierają się na poranną przebieżkę do Bażantarni, a jeszcze inni rywalizują w świątecznych potyczkach wykorzystując do zabawy pisanki. I tak, na przykład można zaangażować dzieci do poszukiwania zajączka. W tym celu koszyczki z niespodziankami od zajączka należy schować w ogrodzie lub w różnych domowych zakamarkach, by dzieci miały frajdę z tropienia sprytnego zająca, który poukrywał przed domownikami świąteczne prezenty.
Żuraw to obrzędowa zabawa ze wschodnich rubieży Polski, polegająca na tym, że chłopcy chwytając się za biodra sąsiada i wydając okrzyki jak żuraw biegną za prowadzącym. Gdy ten raptownie skręca – część zazwyczaj upada – a zwycięzcą jest ten, który „nie polegnie”. Inna znana zabawa jajeczna to „walatka” – tu przeciwnicy siadają w parach naprzeciw siebie i toczą pisanki – wygrywa ten, którego pisanka nie zostanie zbita. W nagrodę zabiera pisankę przeciwnika. W innej wersji, siedzący naprzeciw siebie przeciwnicy stukają się jajkami. Wygrywa ten, kto ma jajko w całości.
Rzuć pisankę – to zabawa w parach. Potrzeba tu po jednej pisance na osobę. Pary stają w odległości 1 m od siebie i jednocześnie rzucają do siebie jajka. Jeśli je złapią – odsuwają się o metr i rzucają znowu. Wygrywa para, która odsunęła się od siebie na największą odległość i której udało się nie zbić jajek.
Kto dalej - zawodnicy przygotowują tor przeszkód – kamień, który trzeba ominąć, przeszkody, które trzeba pokonać „górą” lub przejść pod jakimś sznurkiem itp. Pary, po komendzie „start” umieszczają jajko, pomiędzy swoimi czołami i ruszają przez tor przeszkód. Wygrywa ta para lub ten zespół, który w najkrótszym czasie dotrze do mety.
Śmigus-dyngus lany poniedziałek
Przeżycia duchowe związane ze świętami upamiętniającymi zmartwychwstanie Chrystusa dawały i nadal dają, nadzieję i wiarę na lepsze jutro. Drugi dzień świąt to przede wszystkim czas beztroskiej laby i radości. To także czas na kultywowany w naszym kraju „śmigus-dyngus” to odrębne niegdyś obrzędy ludowe, którym nadano nazwy niemieckiego pochodzenia. Słowo „śmigus” pochodzi bowiem od schmechen - „bić” i Ostern - „Wielkanoc” i oznacza dotykanie się, uderzanie i smaganie rozwiniętymi, zielonymi gałęziami. Słowo „dyngus” pochodzi od dingen, czyli „wykupywać”. Oznacza wesołą kwestę świąteczną połączoną z włóczeniem wielkanocnym młodzieży męskiej w przebraniach z różnymi rekwizytami takimi, jak np. baranek, które zazwyczaj połączone było z oblewaniem wodą panien na wydaniu. Z czasem obydwa te obrzędy zostały połączone i tak powstał śmigus-dyngus, który często był postrzegany, jako część obrzędów matrymonialnych. Chcąc pozostać wiernymi tradycji lanego poniedziałku pamiętajmy jednak o umiarze zwłaszcza, że w tym roku aura nie jest dla nas łaskawa i łatwo o przeziębienie.
mk