
Stare opony, odzież, szmaty, płyty wiórowe, meble. To często trafia do kominka czy pieca. Nad domami unoszą się kłęby dymu, wyczuwalny jest smród więc sąsiedzi alarmują Straż Miejską. Ta podejmuje interwencję, ale często strażnicy nie są wpuszczani na posesję. Być może niebawem w działaniach wspierać ich będą policjanci i strażacy.
Spalanie odpadów z naruszeniem przepisów ochrony środowiska jest wykroczeniem. Działanie takie jest zakazane przez artykuł 71 ustawy o odpadach , który brzmi: „Kto wbrew zakazowi, termicznie przekształca odpady poza spalarniami odpadów lub współspalarniami odpadów podlega karze aresztu lub karze grzywny”. Za spalenie odpadów w piecach grozi mandat w wysokości do 500 zł lub grzywna do 5 tys. zł, gdy sprawa trafi do sądu.
Są tacy, którzy nie przestrzegają przepisów i wrzucają do pieca co popadnie.
- Ludzie palą stare opony, szmaty, odpady stolarskie, które są nasycone klejem, plastiki – wymienia Jan Korzeniowski, komendant elbląskiej Straży Miejskiej. – Każdego roku, gdy rozpoczyna się sezon grzewczy otrzymujemy takie zgłoszenia. My mamy prawo kontroli, ale w praktyce często wygląda to tak, że strażnicy nie są wpuszczani na teren posesji. Egzekwowanie prawa jest więc trudne.
Ten problem omawiany był podczas posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych Rady Miejskiej. W najbliższych dniach w Zarządzie Budynków Komunalnych ma odbyć się spotkanie służb, m.in. Straży Miejskiej, Policji i Straży Pożarnej, by powołać wspólny zespół do kontroli osób fizycznych oraz wspólnot mieszkaniowych.
Kolejnym problemem jest utrzymanie w bezpiecznym stanie przewodów kominowych i wentylacyjnych. Kto za to odpowiada i jak wygląda to w praktyce?
- W budynkach w 100 procentach gminnych kilka razy do roku prowadzone jest czyszczenie przewodów – mówi Agnieszka Kozoń, dyrektor ZBK w Elblągu. – I dokonywane są naprawy uszkodzeń, chyba, że są one spowodowane z winy lokatora. Wówczas kierujemy pisma, są wizyty pracowników i prośby np. o usunięcie z kratek wentylacyjnych zabezpieczeń. Ludzie często w ten sposób zasłaniają otwory wentylacyjne, by było cieplej w mieszkaniu. Jest to jednak niebezpieczne z uwagi na trujący tlenek węgla.
- Po tragedii, do której doszło w 2008 r. w mieszkaniu przy ul. Królewieckiej [wówczas zaczadzeniu uległa rodzina – zmarły trzy małe dziewczynki i ich babcia – red.] odbyło się wiele spotkań ze służbami i zlecono ZBK kontrolę wentylacji. Zakupione zostały detektory tlenku węgla – dodaje Krzysztof Święcicki, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa, Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Informacji Niejawnych. – Teraz również zamontowaliśmy ponad 100 takich urządzeń. Problemem są jednak popękane kominy, źle wykonane piece, niedrożne przewody wentylacyjne – dodał Święcicki.
Dużo zastrzeżeń członkowie komisji mieli do kominiarzy.
- Jakość usług kominiarskich pozostawia wiele do życzenia – przyznał Ryszard Baran, zastępca komendanta PSP w Elblągu. – A i sam lokator nie jest bez winy. Często kominiarza nie chce wpuścić do mieszkania, bo ten może nabrudzić więc podpisuje, że kontrola się odbyła. A potem otrzymujemy zgłoszenia o pożarach sadzy w kominie – w tym roku było ponad 100 takich wyjazdów.
A bezpieczne użytkowanie przewodów kominowych i wentylacyjnych, jak również ich konserwacja jest obowiązkiem właściciela czy zarządcy nieruchomości. Za niedopełnienie tego obowiązku grożą kary finansowe bądź areszt. Reguluje to kodeks wykroczeń.
Są tacy, którzy nie przestrzegają przepisów i wrzucają do pieca co popadnie.
- Ludzie palą stare opony, szmaty, odpady stolarskie, które są nasycone klejem, plastiki – wymienia Jan Korzeniowski, komendant elbląskiej Straży Miejskiej. – Każdego roku, gdy rozpoczyna się sezon grzewczy otrzymujemy takie zgłoszenia. My mamy prawo kontroli, ale w praktyce często wygląda to tak, że strażnicy nie są wpuszczani na teren posesji. Egzekwowanie prawa jest więc trudne.
Ten problem omawiany był podczas posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych Rady Miejskiej. W najbliższych dniach w Zarządzie Budynków Komunalnych ma odbyć się spotkanie służb, m.in. Straży Miejskiej, Policji i Straży Pożarnej, by powołać wspólny zespół do kontroli osób fizycznych oraz wspólnot mieszkaniowych.
Kolejnym problemem jest utrzymanie w bezpiecznym stanie przewodów kominowych i wentylacyjnych. Kto za to odpowiada i jak wygląda to w praktyce?
- W budynkach w 100 procentach gminnych kilka razy do roku prowadzone jest czyszczenie przewodów – mówi Agnieszka Kozoń, dyrektor ZBK w Elblągu. – I dokonywane są naprawy uszkodzeń, chyba, że są one spowodowane z winy lokatora. Wówczas kierujemy pisma, są wizyty pracowników i prośby np. o usunięcie z kratek wentylacyjnych zabezpieczeń. Ludzie często w ten sposób zasłaniają otwory wentylacyjne, by było cieplej w mieszkaniu. Jest to jednak niebezpieczne z uwagi na trujący tlenek węgla.
- Po tragedii, do której doszło w 2008 r. w mieszkaniu przy ul. Królewieckiej [wówczas zaczadzeniu uległa rodzina – zmarły trzy małe dziewczynki i ich babcia – red.] odbyło się wiele spotkań ze służbami i zlecono ZBK kontrolę wentylacji. Zakupione zostały detektory tlenku węgla – dodaje Krzysztof Święcicki, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa, Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Informacji Niejawnych. – Teraz również zamontowaliśmy ponad 100 takich urządzeń. Problemem są jednak popękane kominy, źle wykonane piece, niedrożne przewody wentylacyjne – dodał Święcicki.
Dużo zastrzeżeń członkowie komisji mieli do kominiarzy.
- Jakość usług kominiarskich pozostawia wiele do życzenia – przyznał Ryszard Baran, zastępca komendanta PSP w Elblągu. – A i sam lokator nie jest bez winy. Często kominiarza nie chce wpuścić do mieszkania, bo ten może nabrudzić więc podpisuje, że kontrola się odbyła. A potem otrzymujemy zgłoszenia o pożarach sadzy w kominie – w tym roku było ponad 100 takich wyjazdów.
A bezpieczne użytkowanie przewodów kominowych i wentylacyjnych, jak również ich konserwacja jest obowiązkiem właściciela czy zarządcy nieruchomości. Za niedopełnienie tego obowiązku grożą kary finansowe bądź areszt. Reguluje to kodeks wykroczeń.
A