Ostatnio w czasie naszej wyprawy z Janem Piotrowskim, leśnikiem z Nadleśnictwa Elbląg, rozmawialiśmy o tym, jak las zmienia się wraz z upływem wieków. Czas na kolejne spotkanie w leśnej głuszy. Zobacz zdjęcia Michała Skroboszewskiego.
Tym razem stawiamy przed sobą takie pytanie: Skoro już wiemy, jak powstał las, to dlaczego teraz las jest taki, a nie inny?
Wiedza to podstawa
Nasza druga wyprawa do lasu z Janem Piotrowskim zaczęła się z rana i chociaż w przeciwieństwie do leśnika pewnie znów wyglądaliśmy na zaspanych, to tym razem nie sposób było przegapić pewnego znacznego pozytywu: pogoda była dużo lepsza niż ostatnio. O czym będziemy rozmawiać dzisiaj?
- Podstawowym zadaniem leśników jest zadbanie o to, aby las przetrwał dla dalszych pokoleń. Można to osiągnąć tylko dzięki tworzeniu lasów odpornych na różne niekorzystne czynniki – zaczyna opowiadać Jan Piotrowski, gdy spotykamy się z nim w okolicach Jagodna. - Dawniej ludzie gospodarowali w lesie tak, że po jego wycięciu zostawiali go, a on się odnawiał sam. Później uświadomiono sobie, że las nie nadąża przez nadmierne pozyskanie drewna z ponownym wzrastaniem, stąd zaczęto sadzić lasy. Problem w tym, że ludzie sadzili lasy, które były potrzebne im samym, a wielkość obszarów, z których pozyskiwano drewno, była zbyt duża dla zachowania trwałości i zrównoważonego charakteru tej działalności. Po wojnie potrzebna była duża ilość surowca konstrukcyjnego, stąd sadzono sosny, w lasach było jej pełno nawet tam, gdzie jej nie powinno być. Dzięki badaniom naukowym, a także pracy leśników-praktyków, z czasem uświadomiono sobie jednak, że różne gatunki drzew powinny rosnąć we właściwych dla siebie warunkach: glebowych, wilgotnościowych czy klimatycznych. Las rosnący w niewłaściwym miejscu jest mniej stabilny i mało odporny na czynniki chorobowe. Jednocześnie stwierdzono, że dużo lepiej w różnych sytuacjach radzą sobie lasy zbliżone do naturalnych, czyli dostosowane do miejsc, w których rosną – mówi leśnik.
Upraszczając: są gatunki drzew, które lubią rosnąć na bagnie, inne na piasku, jedne w górach, inne na niżu itd. Współcześni leśnicy kształtują las w taki sposób, by na danym terenie rosły takie drzewa, które będą dobrze się tam czuły...
- Po pozyskaniu drewna zawsze odnawiamy las, z tym, że obecnie robimy to w taki sposób, aby był on zbliżony do naturalnego – podkreśla Jan Piotrowski.
Olcha lubi to, sosna co innego
- Teraz znajdujemy się w lesie olchowym – kontynuuje leśnik (ciągle jesteśmy w Jagodnie). - My, leśnicy, posługujemy się takim terminem „typ siedliskowy lasu”, a takich typów siedliskowych jest mnóstwo. Siedlisko to miejsce, w którym żyją drzewa, dla tego miejsca sprawdza się rodzaj gleby, wilgotność, wysokość nad poziomem morza i wszelkie inne czynniki, bo to one decydują, jakie drzewa powinny tu rosnąć. Wokół nas znajdują się olchy, konkretnie olsza czarna, często pojawia się też jesion, gdzieniegdzie będzie tu też wierzba czy topola... - wymienia Jan Piotrowski.
Znajdujące się tu warunki siedliskowe sprawiają, że olchy czują się tu dobrze, ale gdyby rosły tu sosny, to po osiągnięciu przez nie wieku ok 80-120 lat i pozyskaniu drewna, leśnicy posadziliby drzewa naturalnie dostosowane do tego miejsca (czyli właśnie olchy i inne wymienione przed chwilą gatunki).
- No dobrze, ale skąd wiecie, jakie drzewa powinny tu rosnąć?
- Raz na 10 lat dokonujemy, powiedzmy, „generalnego przeglądu lasu” - odpowiada Jan Piotrowski. - Wówczas każdy kawałek lasu jest przedreptany i dokładnie pomierzony. Wtedy wykonuje się także badania glebowe i botaniczne. Na ich podstawie, bardzo szczegółowo, na każdym kawałku lasu (takie niewielkie powierzchnie w lesie odróżniające się od innych nazywają się wydzieleniami lub pododdziałami – red.) określa się, jaki las rośnie i jaki powinien być docelowo – wyjaśnia nasz przewodnik. - Tutaj olchy czują się świetnie, dlatego olchy tu pozostaną – dodaje.
Przed Kadynami
W radiu gra muzyka (tym razem szkocki zespół Old Blind Dogs), przemierzamy urokliwe drogi powiatu, rozmawiamy, a w końcu zatrzymujemy się w okolicy słynnych zakrętów prowadzących do Kadyn. Naszym oczom ukazuje się miejsce, w którym stare drzewa zostały pozyskane, a w ich miejscu widać już morze młodych drzew.
- Nie trzeba być specjalistą, żeby zauważyć że to miejsce diametralnie różni się od poprzedniego – zaczyna Jan Piotrowski. - Wokół nas nie ma już bagien, za to otaczają nas wzniesienia i doliny. W tym młodym lesie rosną już gatunki drzew, które tu pozostaną. Panuje tu głownie buk, ale jest tu też kilkanaście innych gatunków. Przed usunięciem drzew gleba została przygotowana po to, aby znajdujące się tu wcześniej drzewa zasiliły glebę w odpowiednie nasiona - tłumaczy. - Taki las będzie odporny na wiele czynników, zdrowy, z czasem znowu będzie sam naturalnie się rozsiewał.
Gdzieniegdzie na dość odsłoniętym terenie widać jednak spore, pojedyncze drzewa, niekoniecznie buki.
- Pozostawia się je po to, by wzbogacały obecny tu skład gatunków – wyjaśnia leśnik. - Wiemy jednak i dążymy do tego, żeby dominującym był tutaj buk – zastrzega.
Po drugiej stronie ulicy, wchodzimy do nieco starszego lasu. Jan Piotrowski oprowadza nas, pokazuje kolejne gatunki, tłumaczy, jak pracują leśnicy na powierzonym im terenie...
- Leśnik musi dobrze znać miejsce, gdzie pracuje. Patrzy, co gdzie rośnie, notuje, tworzy szkice, wyszukuje mikrosiedliska. Wszystko po to, by w przyszłości dobrze dostosować gatunki drzew do danego miejsca – podkreśla.
Między Kikołami a Janówkiem
Byliście kiedyś w lesie w Kikołach i Janówku? My byliśmy, to tamtejsze lasy były naszym kolejnym celem. Spacerujemy, obserwujemy, słuchamy opowieści leśnika.
- A teraz jesteśmy na siedlisku borowym – mówi Jan Piotrowski. - Co tu widzimy? - pyta, wskazując na ziemię.
Trudno właściwie jakoś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie rzecznika Nadleśnictwa Elbląg. Dukamy, jak przy tablicy na lekcji biologii w szkole.
- Hmm, gałęzie... trawa?
- No właśnie, niewiele tu widać – przyznaje nasz przewodnik, a my odczuwamy ulgę jak przy stwierdzeniu „siadaj, trója” na wspomnianej lekcji. - W poprzedniej lokacji mieliśmy wrażenie żyznego miejsca, a tu jest pusto. Widać od razu, że ta ziemia jest inna, a my, w naszej pracy musimy się wykazywać spostrzegawczością, umiejętnością obserwacji przyrody. Dlatego od razu zauważymy, że na takim piaszczystym podłożu może rosnąć inny gatunek niż na poprzednich dziś odwiedzonych miejscach. Na takich ubogich miejscach niewiele drzew sobie poradzi tak dobrze jak sosna. To miejsce jest takie naturalnie, a my podążamy za przyrodą, więc niewiele tutaj zmienimy, żeby las był, powtarzam się, zawsze jak najbardziej zbliżony do naturalnego. Przy okazji, taki las sosnowy jest według badań najbardziej atrakcyjny dla turystów... - dodaje.
Zaraz obok nasz rozmówca wskazuje na niewielki dąb:
- Zobaczcie, ten dąb na innej glebie mógłby stać się potężnym drzewem, ale tu taki nie wyrośnie – tłumaczy.
- Tu było kilkadziesiąt lat temu gospodarstwo rolne, powiedzielibyście? - pyta nas leśnik. Nie, nie powiedzielibyśmy. Wydaje się, że taki las był tu zawsze.
Klucz do lasu
Wsiadamy w auto i po czasie docieramy na kolejną leśną ścieżkę, ta ciągnie się jednak za blokującym przejazd szlabanem.
- Dobra, trzeba wziąć klucz do lasu i otworzyć – mówi Jan Piotrowski.
Słysząc sformułowanie „klucz do lasu”, spoglądamy na siebie z Michałem z pewnym niedowierzaniem. Po chwili jednak z przepastnego schowka w aucie leśnika zostaje wydobyty wspomniany „artefakt”.
Kilka ruchów kluczem (chociaż słowo „korba” chyba pasowałoby bardziej) i... otwieramy las. Kilkaset metrów autem, zatrzymujemy się... A naszym oczom ukazuje się przepiękny orzeł, odpoczywający na jednym z drzew. Ściszamy głosy, żeby go nie spłoszyć. Po krótkiej chwili ptak odlatuje i szkoda, że nie udało uchwycić się go na zdjęciach. Trudno, idziemy dalej. Jan Piotrowski kontynuuje leśne opowieści. Leśnik z Nadleśnictwa Elbląg tłumaczy, że problemem dla nas, ludzi, w patrzeniu na las, jest... czas. Tu trzeba cierpliwości.
- Gdy jako leśnicy widzimy, że w lesie rośnie niewłaściwy gatunek drzew, które w tym miejscu nie będą czuły się dobrze, to nie wycinamy ich od razu – podkreśla. - Staramy się to robić idąc za cyklem przyrody, czekamy, aż te drzewa wyrosną do pewnego wieku, by można było je wykorzystać, co również jest dość ważne. Dopiero wtedy przystępujemy do „przebudowy” takiego miejsca. Jeśli gdzieś powinien rosnąć buk, który wzrasta pod okapem innych drzew, to nie wytniemy ich, właśnie ze względu na buka, który potrzebuje cienia... Taki dąb w młodym wieku potrzebuje z kolei więcej światła, więc w takiej sytuacji starsze drzewa zostałyby wycięte szybciej. To wszystko sprawy, które musimy planować, taka przebudowa lasu może trwać bardzo, bardzo długo, często nawet 30-40 lat. Celem jest las zdrowy, odporny, dostosowany do siedliska – podkreśla Jan Piotrowski.
Czas wracać do domu, jednak kolejne leśne wyprawy przed nami. „Zamykamy las” i powoli kierujemy się ku Elblągowi...
Nasza poprzednia wyprawa do lasu z Janem Piotrowskim pod tym linkiem.