UWAGA!

Przez godzinę szukali jej ratownicy, bo zostawiła na plaży rzeczy i poszła na obiad

Ponad godzinę trwała akcja Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Sztutowie, po tym jak zaalarmowano ratowników o pozostawionych na plaży rzeczach, m. in. damskiej torebce, ręcznikach i parawanie. W tym samym czasie odebrali oni również zgłoszenie o dryfującym na Bałtyku w pobliżu tego miejsca dmuchanym materacu. Rozpoczęli poszukiwania.

24 z 87 akcji ratunkowych przeprowadzanych od maja tego roku przez Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) okazały się fałszywymi alarmami, a pozostawione na plaży rzeczy: ubrania czy dokumenty należały do osób, które odnalazły się całe i zdrowe, na przykład w okolicznych barach, czy restauracjach. Tak też było w poniedziałek (15 lipca) w Sztutowie.

- Po godzinie 17 dyżurny nowodworskiej policji otrzymał informację od turystów, że na plaży przy wejściu numer 65 od dłuższego czasu leżą pozostawione rzeczy osobiste. Po chwili wpłynęło kolejne zgłoszenie, że w niedalekiej okolicy od tego miejsca, w odległości około 1,5 kilometra od brzegu turysta zauważył dryfujący materac. Mężczyzna poinformował, że wcześniej widział dwie osoby pływające na tym materacu – mówi mł. asp. Karolina Figiel, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Nowym Dworze Gdańskim.

  Elbląg, Akcja SAR na plaży w Sztutowie 15 lipca,
Akcja SAR na plaży w Sztutowie 15 lipca, fot. Anna Dawid

Wśród pozostawionych na plaży rzeczy była między innymi damska torebka, ręczniki i parawan. Akcję na plaży w Sztutowie natychmiast rozpoczęła Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa. Trwała ponad godzinę, na wodzie oraz na lądzie.

- Okazało się, że 44-letnia kobieta i jej 14-letni syn poszli na obiad, pozostawiając swoje rzeczy na plaży. Kobieta pozostawiła między innymi torebkę, zabrała z niej, jak się później okazało, jedynie portfel i dokumenty. Policjanci przeprowadzili z kobietą rozmowę i pouczyli, że opuszczając plażę należy swoje rzeczy zabrać ze sobą. Pani była zdziwiona całą procedurą, którą uruchomiła swoim zachowaniem – mówi mł. asp. Karolina Figiel.

W podobnych akcjach SAR prowadził poszukiwania w biegłym roku aż 444 razy. I choć ratownicy podkreślają, że każda akcja może dotyczyć ludzkiego życia, więc nie powinno się jej przeliczać na pieniądze, to warto zadawać sobie sprawę, że godzina poszukiwań na pełną skalę kosztuje krocie. Gdy w akcji SAR wykorzystywany jest śmigłowiec, jest to koszt 21 tys. zł za godzinę. Gdy poszukiwania są prowadzone przy wykorzystaniu łodzi i statku, kwota ta maleje. Wówczas godzina pracy ratowników to koszt ok. 1,3 - 1,5 tys. zł.

- Najważniejsze jest jednak to, że w tym samym czasie ktoś rzeczywiście może potrzebować pomocy ratowników. Tymczasem w sytuacji, kiedy służby ratunkowe zauważają bezpańskie przedmioty na plaży, muszą założyć, że ich właściciel może znajdować się w niebezpieczeństwie. Ratownicy muszą wtedy podjąć działania, by upewnić się, że nie doszło do tragedii – mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

Zarówno policja jak i ratownicy SAR apelują, by opuszczając plażę zabrać ze sobą swoje rzeczy.

daw

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • niech pokryje wszystkie koszty, łącznie z wynagrodzeniem ratowników i po problemie
  • Bo to im się po prostu należało.
  • Niby z jakiej racji, że rzeczy zostawiła?
  • W Polsce to już bez mała jak w Białorusi... tylko prykazy kary i mandaty za byle co.
  • Problem to masz Ty. Ona założyła tylko, że jej prawem jest pozostawić swoje fanty na plaży. Nic wartościowego.
  • Aha ratowników powinna powiadomić. Panowie idę na frytki tylko czasem, żebyście nie wpadli na pomysł szukać mnie w wodzie. Komedia.
  • Reagować trzeba. A te poszukiwania dziecka na plaży też Bałtyk, chyba z wczoraj. Alarm ratowników. Łańcuch życia, akcja ratunkowa a to dziecko w hotelu. Tutaj podstawy do roszczeń by były.
  • Przy plaży jest woda, woda jest niebezpieczna. Chyba jeśli dłuższy czas leżą rzeczy i nikogo przy nich nie było, to normalny człowiek to zgłosi bo się martwi. Nie, normalność nie daje takiego prawa zostawiania rzeczy na plaży.
  • @N.p. - Oczywiście że daje. Nakaz tłumaczenia się śmieszny jesteś.
  • Gdzie te beztroskie lata 80-90 te? Choć biedne to czułeś się naprawdę wolny Teraz inwigilacja na każdym kroku. Nakazy, zakazy, kary, mandaty. Współczuję
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    2
    dziadeek(2024-07-18)
  • Polska głupota górą. Tępota umysłowa naszych rodaków właśnie uwidacznia się w takich sytuacjach. Morze oraz inne akweny to jednocześnie obok miejsca wypoczynku także teren potencjalnych niebezpieczeństw, w tym możliwości utraty życia. Jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy, że nie potrafi żyć w społeczeństwie. Takie zachowania jak opisane w artykule to przejaw nawet nie totalnej głupoty, ale całkowitego braku poszanowania obowiązujących przepisów oraz szacunku wobec innych, a służb ratunkowych w szczególności. Ciekaw jestem kiedy piszący o prawach w Białorusi był w tym kraju. Tamtejsze restrykcje polityczne nie mają żadnego odniesienia do zasad bezpieczeństwa i poszanowania obowiązujących nakazów w tym zakresie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    2
    SPwarch(2024-07-18)
  • A co z tym dryfującym materacem? Znalazły się te dwie osoby?
Reklama