
„Po pierwsze relacja jest nierzetelna! Dziennikarze portela wyszli po dwóch, trzech wykładach nie zostali nawet do połowy drugiej części i o czym to świadczy? O braku rzetelności tzw dziennikarzy w dodatku niektórzy uczą innych na uczelniach i potem ludziom kit wciskają. […] Niezła wybiórczość. Ściema max. tzw. radny (z ramienia partii oszołomów) i ludzie z przodu zdjęciu przyszli tylko na pierwszą część spotkania albo wyszli w trakcie, ukazując że ma się gdzieś innych, na zdjęciach to się pokazali a potem myk do domku, a co tam... propaganda sukcesu haha”.
Wpis tej treści pojawił się jakiś czas temu w rubryce „a moim zdaniem” przy okazji artykułu o jakiejś nudnej konferencji. Wkrótce potem do prokuratury wpłynęło zawiadomienie, o popełnieniu przestępstwa opisanego w artykule 212 kodeksu karnego - „Kto pomawia inną osobę [...] o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
Zapewne myślisz Czytelniku, że to ja, dotknięty do żywego tą krzywdzącą opinią, pobiegłem na skargę do prokuratury. Otóż nie. Autorem doniesienia jest wspomniany w tym komentarzu radny (nazwisko znane redakcji). Żeby było ciekawiej - radny z opcji, która przez ostatnich kilka lat mocno gardłowała za wolnością słowa i wolnymi mediami. W uzasadnieniu do zawiadomienia o przestępstwie pan radny napisał, że komentarz może narazić go na utratę zaufania jako radnego Rady Miejskiej w Elblągu.
Na mój prosty inżynierski rozum, pani prokuratorka prowadząca (nazwisko znane redakcji) mogła powołać się na KPK mówiący o braku znamion czynu zabronionego, ale postanowiła jednak dopaść i wystąpić do sądu o przykładne ukaranie nieszczęsnego autora tego wpisu.
Dostałem w związku z tym postanowienie o „wydaniu danych informatycznych w postaci numeru IP”. Drodzy Czytelnicy, zastanówcie się zatem trzy razy zanim odnotujecie w komentarzach na portElu wyjście jakiegoś notabla. Cały aparat ścigania może być uruchomiony, aby udowodnić Wam, że to nie był dobry pomysł.
Oczywiście, tak jak mi przy okazji podobnej sprawy uświadomiła inna pani prokuratorka, nie do mnie należy decyzja, czy kogoś ścigać, czy nie ścigać. Pełna zgoda, też jestem za rozdziałem władzy sądowniczej i tzw. czwartej władzy. Tak się jednak składa, że do mnie należy portEl i mogę sobie tu pisać co mi się podoba, jak i to co mi się nie podoba. A nie podoba mi się to, że prokuratura z tak błahych powodów zamierza gnębić naszego Czytelnika. Rozumiem, gdy ktoś w komentarzu zamieszcza groźby karalne lub rozprzestrzenia nieprawdziwe, złośliwe informacje. Kodeks karny mówi wyraźnie w artykule 212 „kto pomawia”, czyli bezpodstawnie zarzuca coś komuś. W tym wypadku mamy jednak do czynienia, ze stwierdzeniem faktu. Radny wyszedł, bo wyszedł. Może musiał odebrać dziecko z przedszkola, albo zrobić zakupy u Lidla. Tyle i tylko tyle. Jakby nawet wysiedział do końca tej konferencji, to i tak nic mądrego by z tego nie wynikło. Na pewno zaufania mu to wyjście nie ujęło, ani nie dodało.
Zastanawia mnie, czy w Elblągu nie ma już żadnych przestępstw i pani prokuratorka z nudów zajmuje się ściganiem, umówmy się, niewinnych internautów?! Można się tylko zastanawiać ilu morderców, złodziei i gwałcicieli, że nie wspomnę o małolatach z blantem w kieszeni, można by pojmać i skazać w czasie poświęconym przez elbląską prokuraturę na zajmowanie się takimi „przestępstwami” jak ten wpis. Nie jest to bowiem pierwsza sprawa o podobnej wadze (a w zasadzie jej braku), w którą prokuratura brnie z całą powagą tego urzędu. Trzeba nie mieć Boga w sercu, żeby zawalać sądy, które i bez tego bokami robią, takimi, jakby tu ładnie powiedzieć... sprawami.
Swoją drogą, ciekawe ile polskiego podatnika kosztowało do tej pory ściganie portElowych przestępców. Prokuratorzy pracują co prawda za marne grosze, ale jeśli doliczyć do tego jeszcze policjantów i specjalistów od tropienia IP, to wyjdzie całkiem okrągła sumka. O kosztach sądowych nie wspomnę.
Stan sprawy na dziś jest taki, że po dwukrotnej odmowie podania IP autora tego wpisu, dostałem od pani prokuratorki pisemną groźbę niekaralną o „zastosowaniu kary porządkowej w postaci kary pieniężnej o wysokości do 3000 zł”. Na razie daję odpór, ale sprawa jest rozwojowa.
Trudno mi jest wprawdzie wyobrazić sobie, że jakiś paleo, a nawet neosędzia skaże kogoś za stwierdzenie faktu, że radny wyszedł z konferencji, ale nie zamierzam narażać naszego Czytelnika na ciąganie po sądach i prokuraturach.
Sytuacja jest na tyle absurdalna, że aż trudno uwierzyć, że to się dzieje. Być może pan radny i pani prokuratorka mają parcie na szkło i chcą zaistnieć w ogólnokrajowych mediach jako pierwsi, co doprowadzili do skazania internauty za stwierdzenie faktu? Już widzę ten żółty pasek w TV Republika – siepacze Tuska i Bodnara wloką w łańcuchach internautę na szafot. W TVN24 natomiast będzie coś o potrzebie reform prokuratury, które uniemożliwia prezydent Duda. W tle zdjęcia bohaterów naszego felietonu i tłumaczący się pokrętnie rzecznik prokuratury.
O rany, ale czy ja przypadkiem nie nadepnąłem na ten nieszczęsny artykuł 212 kodeksu karnego? Jak nic naraziłem panią prokuratorkę na utratę zaufania jako prokuratora Prokuratury Rejonowej, że o panu radnym nie wspomnę. Na wszelki wypadek lecę podszkolić się z węgierskiego. Üdvözöllek.