
Nie powinno im się również dawać spleśniałego chleba – od tego chorują. I jeśli już chcemy im pomóc trzeba robić to z głową. O tym, jak dokarmiać zwierzęta podczas zimy, dlaczego kot lakieru samochodowego nie zedrze i czy warto usuwać kartony z podwórek opowiada Paweł Petasz, prezes elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Ani ciastka, ani prażynki
Mróz, śnieg i zawierucha to prawdziwa szkoła przetrwania, nie tylko dla ludzi. Zwierzęta też nie mają lekko, dlatego wielu chce im pomóc, trzeba to jednak robić rozsądnie.
- Przede wszystkim kaczek nie należy karmić wtedy, gdy jeszcze nie ma mrozu, a woda nie jest zamarznięta – wyjaśnia Paweł Petasz, prezes elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które w okresie jesienno- zimowym zajmuje się ptakami i wolno żyjącymi kotami na terenie miasta.– Kaczki mogą jeść chleb, ale w niedużej ilości. I najlepiej, gdyby to był biały, zwykły chleb, który nie jest spleśniały, a co ważne – powinien być rozdrobniony. Równie ważne jest to, żeby rzucić go na brzeg, a nie do wody, tam, gdzie są takie miejsca wydeptane łapami. Jeśli ktoś chce bardzo pomóc to może kupić ziarno, nie jest specjalnie drogie i można je dostać na rynku. Na pewno do karmienia nie nadają się ciastka, prażynki czy czekolada – kaczki tego po prostu nie zjedzą.
Kartony zostawmy w spokoju
Pod opieką towarzystwa znajdują się również wolno żyjące koty. Są dokarmiane przez wolontariuszy, a w różnych punktach miasta można znaleźć specjalne budki – łącznie jest ich ok. 70. Każda ma swojego opiekuna, dzięki nim można również kontrolować ilość tych zwierząt. Oprócz tego na wielu podwórkach można spotkać kartony – również i tam wolno żyjące koty znajdują schronienie. Jedni mieszkańcy je wystawiają, inni chcą je likwidować.
– Przy takiej pogodzie dobrze by było, gdyby na jakiś czas te kartony pozostawić, nie usuwać ich. Może nie wygląda to estetycznie, ale przynajmniej jest to schronienie dla tych zwierząt – tłumaczy Paweł Petasz. – Druga sprawa to wpuszczanie kota do piwnicy. Jeżeli ktoś chce coś takiego zrobić i ma takie możliwości to świetnie, ale trzeba pamiętać o jednej rzeczy – żeby odpowiednio zabezpieczyć piwnicę, tak, by ten kot nie wyszedł gdzieś dalej. Właśnie teraz mamy taki przypadek, ktoś wpuścił kota do piwnicy w bloku, miał dobre intencje, ale nie przewidział, że część mieszkańców będzie protestowała, bo kot z tej jednej, konkretnej piwnicy wyszedł i wędruje po przedsionku. Próbowano go złapać, bezskutecznie. Po prostu lepiej nie wywoływać takich konfliktowych sytuacji.
Dzwonię do Pani, Pana w bardzo nietypowej sprawie – kot podrapał mi samochód
Jak się okazuje dokarmianie zwierząt wywołuje skrajne emocje, jednym się to podoba, zostają okresowymi karmicielami (teraz takich wolontariuszy jest ok. setki), a inni dzwonią z pretensjami do elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
– Zdarza się również, że do naszych karmicieli ktoś mówi "Dajcie to lepiej biednym, głodnym dzieciom". A przecież od tego są inne organizacje. Poza tym takie dokarmianie zwierząt uczy nas, a zwłaszcza najmłodszych, że są jednostki silniejsze i słabsze, którym trzeba pomóc – opowiada Paweł Petasz. – Ostatnio mieliśmy telefony od właścicieli samochodów, którzy uważali, że przez to, że koty są dokarmiane w ich okolicy...porysowane są samochody. Fakt, koty mają pazury i drapią, ale to nie jest taka siła, która mogłaby zedrzeć lakier samochodowy. Poza tym taki zwierzak na samochodzie zazwyczaj siedzi i ogrzewa się. Trzeba jednak powiedzieć, że w większości jesteśmy coraz bardziej wrażliwi, czujemy, że tym słabszym trzeba pomóc.
Elbląski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ma podpisaną umowę z miastem na dokarmianie zwierząt. W tym roku otrzymał 7,5 tys. zł, z czego 2 tys. zł jest przeznaczone na ptaki, 3,6 tys. zł na wolno żyjące koty, reszta to obsługa księgowa i koszt wykonania oraz umieszczenia tablic informacyjnych. Karmienie, według umowy, ma potrwać do 31 marca.
Mróz, śnieg i zawierucha to prawdziwa szkoła przetrwania, nie tylko dla ludzi. Zwierzęta też nie mają lekko, dlatego wielu chce im pomóc, trzeba to jednak robić rozsądnie.
- Przede wszystkim kaczek nie należy karmić wtedy, gdy jeszcze nie ma mrozu, a woda nie jest zamarznięta – wyjaśnia Paweł Petasz, prezes elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które w okresie jesienno- zimowym zajmuje się ptakami i wolno żyjącymi kotami na terenie miasta.– Kaczki mogą jeść chleb, ale w niedużej ilości. I najlepiej, gdyby to był biały, zwykły chleb, który nie jest spleśniały, a co ważne – powinien być rozdrobniony. Równie ważne jest to, żeby rzucić go na brzeg, a nie do wody, tam, gdzie są takie miejsca wydeptane łapami. Jeśli ktoś chce bardzo pomóc to może kupić ziarno, nie jest specjalnie drogie i można je dostać na rynku. Na pewno do karmienia nie nadają się ciastka, prażynki czy czekolada – kaczki tego po prostu nie zjedzą.
Kartony zostawmy w spokoju
Pod opieką towarzystwa znajdują się również wolno żyjące koty. Są dokarmiane przez wolontariuszy, a w różnych punktach miasta można znaleźć specjalne budki – łącznie jest ich ok. 70. Każda ma swojego opiekuna, dzięki nim można również kontrolować ilość tych zwierząt. Oprócz tego na wielu podwórkach można spotkać kartony – również i tam wolno żyjące koty znajdują schronienie. Jedni mieszkańcy je wystawiają, inni chcą je likwidować.
– Przy takiej pogodzie dobrze by było, gdyby na jakiś czas te kartony pozostawić, nie usuwać ich. Może nie wygląda to estetycznie, ale przynajmniej jest to schronienie dla tych zwierząt – tłumaczy Paweł Petasz. – Druga sprawa to wpuszczanie kota do piwnicy. Jeżeli ktoś chce coś takiego zrobić i ma takie możliwości to świetnie, ale trzeba pamiętać o jednej rzeczy – żeby odpowiednio zabezpieczyć piwnicę, tak, by ten kot nie wyszedł gdzieś dalej. Właśnie teraz mamy taki przypadek, ktoś wpuścił kota do piwnicy w bloku, miał dobre intencje, ale nie przewidział, że część mieszkańców będzie protestowała, bo kot z tej jednej, konkretnej piwnicy wyszedł i wędruje po przedsionku. Próbowano go złapać, bezskutecznie. Po prostu lepiej nie wywoływać takich konfliktowych sytuacji.
Dzwonię do Pani, Pana w bardzo nietypowej sprawie – kot podrapał mi samochód
Jak się okazuje dokarmianie zwierząt wywołuje skrajne emocje, jednym się to podoba, zostają okresowymi karmicielami (teraz takich wolontariuszy jest ok. setki), a inni dzwonią z pretensjami do elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
– Zdarza się również, że do naszych karmicieli ktoś mówi "Dajcie to lepiej biednym, głodnym dzieciom". A przecież od tego są inne organizacje. Poza tym takie dokarmianie zwierząt uczy nas, a zwłaszcza najmłodszych, że są jednostki silniejsze i słabsze, którym trzeba pomóc – opowiada Paweł Petasz. – Ostatnio mieliśmy telefony od właścicieli samochodów, którzy uważali, że przez to, że koty są dokarmiane w ich okolicy...porysowane są samochody. Fakt, koty mają pazury i drapią, ale to nie jest taka siła, która mogłaby zedrzeć lakier samochodowy. Poza tym taki zwierzak na samochodzie zazwyczaj siedzi i ogrzewa się. Trzeba jednak powiedzieć, że w większości jesteśmy coraz bardziej wrażliwi, czujemy, że tym słabszym trzeba pomóc.
Elbląski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ma podpisaną umowę z miastem na dokarmianie zwierząt. W tym roku otrzymał 7,5 tys. zł, z czego 2 tys. zł jest przeznaczone na ptaki, 3,6 tys. zł na wolno żyjące koty, reszta to obsługa księgowa i koszt wykonania oraz umieszczenia tablic informacyjnych. Karmienie, według umowy, ma potrwać do 31 marca.