Jedno jest pewne – Mierzeja Wiślana i jej przekop od dobrych kilkunastu, jak nie kilkudziesięciu lat jest obiektem analiz i raportów. Na kanale żeglugowym szczególnie zależy miastu, które widzi w nim szansę na rozwój. Na razie jednak wiadomo tyle, że Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju po raz kolejny zleciło opracowanie plan przekopu przez Mierzeję.
Elbląg aktywnie zabiega o przekop, bo widzi w nim szansę na rozwój portu, nowe miejsca pracy, czy ożywienie ruchu turystycznego. Władze zorganizowały więc konferencję, która dziś (10 czerwca) miała przekonać, że przekop przez Mierzeję jest możliwy i potrzebny.
Ekonomia a natura
Wśród zaproszonych gości pojawiła się Maria Ebelt, która od lat jest biegłym w zakresie opracowywania prognoz i ocen oddziaływania na środowisko. Tym, którzy na konferencję przyszli przybliżyła jak wyglądało spojrzenie na ten problem w różnych prognozach na przestrzeni ostatnich lat. I tak według dokumentów i relacji Ebelt żadna z analiz nie kwestionuje faktu, że przekop przyniósłby korzyści ekonomiczne oraz ożywiłby ruch turystyczny. Najwięcej wątpliwości pojawia się przy aspektach przyrodniczych – przekop mógłby być zagrożeniem dla soczewki wód słodkich Zalewu Wiślanego, które znajdują tuż przy gruncie i przez wiele lat stanowiły ujęcie wody pitnej dla mieszkańców Mierzei. Poza tym ziemia, którą należałoby wywieźć miałaby być materiałem do utworzenia wysp na wodach mierzei, a to stanowiłoby zbyt dużą ingerencję w tamtejszy ekosystem. Wśród minusów znalazła się również wycinka lasu, fragmentaryzacja siedlisk, czy zanieczyszczenie wód.
Kopmy, ale z głową
Z kolei prof. Bohdan Zadroga z Politechniki Gdańskiej, który był w zespole opracowującym studium wykonalności budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję wskazywał na to, że taka inwestycja jest możliwa.
– Straty zawsze będą, ale chodzi tu o to, żeby były jak najmniejsze – mówił prof. Zadroga.
I wskazywał na szereg działań, które mogą je zminimalizować, m.in. budowa w sposób proekologiczny - zminimalizowanie hałasu, wykorzystanie odpowiednich materiałów, tymczasowa kładka na drodze 501, wykorzystanie urobku, tj. mówiąc najprościej wykopanego piachu, np. do sprzedaży na cele budowlane, ustawienie na dnie kurtyn, które ograniczałyby zmętnienie wód, czy praca poza okresem lęgowym ptactwa czy ryb.
Na razie jednak Elbląg może jedynie o przekopie mówić, bo Mierzeja Wiślana leży m.in. na obszarze Natura 2000, czyli programu unijnego, który chroni miejsca szczególnie cenne i zagrożone w skali Europy. Przekop wymaga zgody Komisji Europejskiej, a ta w styczniu tego roku uznała, że dokumentacja, która miałaby przedstawić wpływ inwestycji na środowisko jest niewystarczająca.
Dlatego resort infrastruktury po raz kolejny musi taki plan przekopu przedstawić, bo ten, który obejmował lata 2008 – 2013 już wygasł.
Istotna jest tutaj również wola polityczna, nie tylko na szczeblu samorządowym.
Jak podała pod koniec maja Gazeta Wyborcza "Tusk w lipcu zeszłego roku mówił, że przekop Mierzei Wiślanej będzie możliwy, jeżeli okaże się opłacalny i bezpieczny ekologicznie. "Gdyby jednak Elbląg miał do tej inwestycji dopłacać i byłaby ona zagrożeniem ekologicznym, przekopu nie będzie" – powiedział."
Ekonomia a natura
Wśród zaproszonych gości pojawiła się Maria Ebelt, która od lat jest biegłym w zakresie opracowywania prognoz i ocen oddziaływania na środowisko. Tym, którzy na konferencję przyszli przybliżyła jak wyglądało spojrzenie na ten problem w różnych prognozach na przestrzeni ostatnich lat. I tak według dokumentów i relacji Ebelt żadna z analiz nie kwestionuje faktu, że przekop przyniósłby korzyści ekonomiczne oraz ożywiłby ruch turystyczny. Najwięcej wątpliwości pojawia się przy aspektach przyrodniczych – przekop mógłby być zagrożeniem dla soczewki wód słodkich Zalewu Wiślanego, które znajdują tuż przy gruncie i przez wiele lat stanowiły ujęcie wody pitnej dla mieszkańców Mierzei. Poza tym ziemia, którą należałoby wywieźć miałaby być materiałem do utworzenia wysp na wodach mierzei, a to stanowiłoby zbyt dużą ingerencję w tamtejszy ekosystem. Wśród minusów znalazła się również wycinka lasu, fragmentaryzacja siedlisk, czy zanieczyszczenie wód.
Kopmy, ale z głową
Z kolei prof. Bohdan Zadroga z Politechniki Gdańskiej, który był w zespole opracowującym studium wykonalności budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję wskazywał na to, że taka inwestycja jest możliwa.
– Straty zawsze będą, ale chodzi tu o to, żeby były jak najmniejsze – mówił prof. Zadroga.
I wskazywał na szereg działań, które mogą je zminimalizować, m.in. budowa w sposób proekologiczny - zminimalizowanie hałasu, wykorzystanie odpowiednich materiałów, tymczasowa kładka na drodze 501, wykorzystanie urobku, tj. mówiąc najprościej wykopanego piachu, np. do sprzedaży na cele budowlane, ustawienie na dnie kurtyn, które ograniczałyby zmętnienie wód, czy praca poza okresem lęgowym ptactwa czy ryb.
Na razie jednak Elbląg może jedynie o przekopie mówić, bo Mierzeja Wiślana leży m.in. na obszarze Natura 2000, czyli programu unijnego, który chroni miejsca szczególnie cenne i zagrożone w skali Europy. Przekop wymaga zgody Komisji Europejskiej, a ta w styczniu tego roku uznała, że dokumentacja, która miałaby przedstawić wpływ inwestycji na środowisko jest niewystarczająca.
Dlatego resort infrastruktury po raz kolejny musi taki plan przekopu przedstawić, bo ten, który obejmował lata 2008 – 2013 już wygasł.
Istotna jest tutaj również wola polityczna, nie tylko na szczeblu samorządowym.
Jak podała pod koniec maja Gazeta Wyborcza "Tusk w lipcu zeszłego roku mówił, że przekop Mierzei Wiślanej będzie możliwy, jeżeli okaże się opłacalny i bezpieczny ekologicznie. "Gdyby jednak Elbląg miał do tej inwestycji dopłacać i byłaby ona zagrożeniem ekologicznym, przekopu nie będzie" – powiedział."
mw