UWAGA!

Dieta nie może być karą za nadwagę

 Ewa Olszak prowadzi poradnię Mój Dietetyk w Elblągu oraz w Pasłęku
Ewa Olszak prowadzi poradnię Mój Dietetyk w Elblągu oraz w Pasłęku (fot. Michał Skroboszewski)

Nie powinna się również kojarzyć z wyrzeczeniami, problemami, katorgą. Dieta powinna być przyjemnością, czymś, z czym zostaniemy na dłużej, jeśli nie na stałe. O tym, dlaczego jagody goi możemy zastąpić rodzimymi produktami, czy znajdzie się gdzieś miejsce na schabowego z ziemniakami i dlaczego nie warto wierzyć w diety-cud opowiada Ewa Olszak, dietetyk oraz psychodietetyk.

- Na drzwiach gabinetu widnieje taka plakietka: "Ewa Olszak. Dietetyk i psychodietetyk". O ile to pierwsze pojęcie jest powszechnie znane, to drugie spotykamy rzadziej. Czym zatem zajmuje się psychodietetyk?
       - Ewa Olszak, dietetyk i psychodietetyk, prowadzi poradnię Mój Dietetyk w Elblągu i w Pasłęku: Po wielu latach pracy jako dietetyk stwierdziłam, że takie czysto merytoryczne podejście do diety nie wystarczy. Dlatego postanowiłam kształcić się pod kątem psychologicznego podejścia do tego, jakich wyborów żywieniowych dokonujemy. Im dłużej pracuję, tym bardziej jestem przekonana, że dopiero na samym końcu stoi sam produkt, a my skupiamy się na nim najbardziej. O tym co jemy decyduje szereg mniej lub bardziej istotnych czynników między innymi takich jak: wygoda przygotowania, dostępność produktów, godziny pracy, co je rodzina i otoczenie, co mamy w lodówce, cena produktów, a także skojarzenia posiłków z emocjami, stres i przede wszystkim nawyki żywieniowe wyniesione z domu rodzinnego. To suma tych czynników daje nam obraz naszej codziennej diety. I choć wiemy, że ta przysłowiowa marchewka będzie dla nas zdrowsza, to i tak sięgamy po frytki. Jeśli zapytamy wielu osób, co jest zdrowsze, jakie produkty powinniśmy jeść, to większość odpowie, że dużo owoców oraz warzyw. Tylko dlaczego tak nie robimy? To już jest sprawa bardziej złożona. Odpowiedzi może udzielić właśnie psychodietetyk, który pomoże ułożyć wszystkie elementy tej układanki.
      
       - Jeden lubi brukselkę, drugi jej nie znosi, wszyscy wiedzą jednak, że jest zdrowa. Czy we współczesnej dietetyce uzwględniane są preferencje smakowe? Czy można tak ułożyć dietę, żeby była smaczna?
       - Nie można, a nawet trzeba! To jest konieczne, ponieważ dobra kuracja dietetyczna musi trwać. Nawyki, których uczymy się w czasie jej trwania, muszą być powielane, dzień po dniu. Jeśli zatem kuracja będzie dla nas uciążliwa, problematyczna, to wytrwamy w niej bardzo krótko. Poza tym nikt nie chce jeść tego, czego nie lubi. A jest tak wiele produktów, że tę brukselkę zawsze można wykluczyć albo czymś zastąpić, bez problemu. Każdy dietetyk powinien brać to pod uwagę.
      
       - To raczej takie nowoczesne podejście, wielu ludziom dieta wciąż kojarzy się z przysłowiową sałatą i marchewką...

       - Ludzie, którzy do mnie przychodzą są często przerażeni. Uważają, że odtąd będą jedli tylko pierś z kurczaka, gotowaną na parze, z warzywami, zero ziemniaków, zero chleba. Natychmiast wyprowadzam ludzi z błędu. Dieta nie może kojarzyć się z wyrzeczeniami, nie może być karą za nadwagę. Dieta jest przywilejem. Trzeba widzieć korzyści w zdrowych produktach i należy dobierać je w taki sposób, żeby było miejsce na schabowego z ziemniakami, na ciastka i czekoladę, bo prędzej czy później i tak po nie sięgniemy, jeżeli je lubimy. Chodzi o to, żeby trzymać to pod kontrolą. Ważne jest również to, żeby ułożyć plan, nie skupiać się tylko na jednej rzeczy, nie mówić sobie "Od jutra nie jem słodyczy", tak, jakby tylko one były winowajcami. Nadwaga to zawsze jest suma wielu czynników. Jeżeli z przykładowych dziesięciu wyeliminujemy sześć, to i tak odniesiemy sukces. Może nie schudniemy bardzo szybko, ale zrobimy to w tempie, które nam odpowiada. Jedząc te produkty, które lubimy, unikając tych, których nie lubimy.
      
       - A co z tzw. "super foods", czyli produktami o wyjątkowych właściwościach, o których ostatnio się wiele mówi? Czy one są dla każdego? Jak je wprowadzać, żeby sobie nie zaszkodzić?
       - Nasz model żywienia, tak ogólnie, jest raczej zły. Myślimy zatem, że rozwiążemy problem za pomocą nasion chia czy jagód goi, które są dalekie etnicznie od nas. Nie ma w nich nic złego, ale skupiłabym się raczej na tym, żeby wprowadzać zdrowy model żywienia na co dzień, oparty na naszych, sezonowych produktach, na naszych warzywach oraz kaszach. I traktować np. naszą kaszę gryczaną czy siemię lniane jako super foods. Te produkty są równie cenne, tańsze i bardziej przystępne, ponadto jesteśmy z nimi bardziej obyci smakowo. I są tak samo skuteczne. Jeżeli jednak ktoś ma takie życzenie, chce poszerzyć spektrum używanych produktów, to je wprowadzam. Oczywiście należy zachować umiar w ich jedzeniu, bo tak naprawdę nie wiemy, jak nasz organizm na nie zareaguje. Jeden może zjeść tego więcej, drugi mniej. Ponadto wiem z doświadczenia, że im więcej nowości wprowadzimy na raz, to będzie nas cieszyło przez dwa, trzy tygodnie. Później i tak zaczniemy szukać tych smaków, które znamy, bo te nowości zaczną nam przeszkadzać.
      
       - Żyjemy w czasach, w których aż roi się od programów o jedzeniu i dietach, od blogów i stron przedstawiających różne modele żywienia. Dlaczego jednak warto pójść do specjalisty?
       - Często wydaje nam się, że na temat żywienia wiemy wszystko, że wszystko znajdziemy w Internecie. Proszę jednak pamiętać, że każdy z nas jest inny. I gdyby stanęło tu dziesięć osób to okazałoby się, że każda z nich potrzebuje innej diety, każda w innych momentach sięga po jedzenie, w innych ma kryzysy, każda ma inne problemy, inny styl życia, każda potrzebuje innej motywacji. Każdy był wychowywany inaczej, inne produkty kojarzą mu się z danymi emocjami. Ten proces odchudzania musi być zatem absolutnie zindywidualizowany. Diety-cud nie działają praktycznie nigdy i trzeba to odważnie powiedzieć: na własną rękę bardzo niewiele osób zdoła się odchudzić w skuteczny sposób. Najczęściej polega to na tym: jedz mniej, nie jedz słodyczy, więcej się ruszaj. Tylko, że to nie zawsze pomaga. Są osoby, które nie jedzą słodyczy, a mają problem, są też tacy, którzy nie mogą się ruszać, a muszą schudnąć. Bardzo trudno poradzić sobie samemu z tymi wszystkimi problemami, więcej zrobimy sobie szkody niż pożytku. Zazwyczaj diety dostępne w Internecie są dietatmi niskoenergetycznymi, które spowalniają nasz metabolizm i które kuszą odbiorców szybkimi efektami, czyli stratą większej ilości kilogramów w krótkim czasie. Dietetyk jest po to, żeby to urealnić, wytłumaczyć, dlaczego tak nie powinno być, jakie procesy zachodzą w naszym organizmie w trakcie odchudzania oraz że efektem diety nie są tylko stracone kilogramy.
      
       - W swojej pracy opiera się Pani na kuracjach dietetycznych, proszę powiedzieć, czym one są oraz dla kogo są przeznaczone.
       - Z kuracji skorzystać może każdy, kto czuje, że ma jakikolwiek problem żywieniowy, ktoś, kto chce nauczyć się zdrowo odżywiać, w sposób kontrolowany. Pracuję przede wszystkim z osobami z problemem nadwagi lub otyłości, dziećmi, kobietami w ciąży, chorymi na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, alergie, nietolerancje pokarmowe, mającymi problemy z tarczycą, chorobami przewodu pokarmowego czy autoimmunologicznymi. Również pomagam osobom z problemami zaburzeń odżywiania. Czyli grupa odbiorców jest bardzo szeroka. I tak naprawdę mamy tu pewien paradoks: mimo coraz większej świadomości, informacji na temat zdrowego odżywiania, problem z żywieniem wciąż wzrasta.
      
       Jeśli jesteś zainteresowany ofertą poradni Mój Dietetyk w Elblągu lub Pasłęku, to więcej informacji znajdzie na stronie www.elblag.mojdietetyk.pl, a także pod numerem telefonu 798 677 248.

       ---------Art. sponsorowany----------

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie