UWAGA!

„Czas mijał, korespondencja rosła, a maszyny pozostawały...” (Głos z przeszłości, odc. 195)

 Elbląg, Głos Wybrzeża nr 226, 1950 r.
Głos Wybrzeża nr 226, 1950 r.

- W budynku zajmowanym przez Gdańskie Zakłady Graficzne w Elblągu znajdują się maszyny zdemontowane po byłej niemieckiej fabryce pasów. Maszyny te od trzech lat zajmują połowę sali, w której mieści się introligatornia – pisała prasa w 1950 roku.

Jak niedziela, to Głos z przeszłości. Tym razem jeden dłuższy temat, o jakim pisała prasa w 1950 roku.

 

Maszyny do wyrobu pasów stoją bezużytecznie w drukarni elbląskiej

"W budynku zajmowanym przez Gdańskie Zakłady Graficzne w Elblągu znajdują się maszyny zdemontowane po byłej niemieckiej fabryce pasów. Maszyny te od trzech lat zajmują połowę sali, w której mieści się introligatornia. Utrudnia to pracę introligatorni i znacznie pogarsza warunki higieny i bezpieczeństwa.

Kierownictwo zakładu już w roku 1947 zwracało się do Urzędu Likwidacyjnego o usunięcie maszyn, ponieważ utrudniały przeprowadzenie remontu budynku. Prośba ta jednak nie odniosła skutku. Wówczas pracownicy drukarni zmuszeni byli w swoim zakresie zmagazynować pozostawione na trzech piętrach maszyny w jednym miejscu. Przed rokiem inspektor pracy po odbytej wizytacji w zakładzie wydał nakaz usunięcia maszyn, jako niemających nic wspólnego z produkcją zakładu i urządzenia szatni lub umywalni na miejscu zajmowanym przez maszyny. Lecz i tym razem sprawa ta nie została załatwiona.

W roku bieżącym zaczęła się nieprzerwana wymiana korespondencji z różnymi instytucjami. Ponadto kierownik zakładu osobiście był w fabryce pasmanterii w Gdańsku celem omówienia sprawy zabrania maszyn, lecz dowiedział się tylko adresu Państwowej Fabryki Pasów i Taśm Nr 3 w Bydgoszczy. Do fabryki wysłano natychmiast pismo z prośbą o wysłanie fachowca, który zorientował się, jakiego rodzaju i do czego maszyny te służą. Delegowany fachowiec, który przybył w dniu 16 marca br., stwierdził, że maszyny te nie nadają się do reprezentowanej przez niego gałęzi przemysłu. Poradził natomiast zwrócić się do Zjednoczenia Artykułów i Tkanin Technicznych w Łodzi. Wysłano niezwłocznie pismo do Łodzi z prośbą o wydelegowanie przedstawiciela dla stwierdzenia użytkowności maszyn i ewentualnego ich zabrania. Po pewnym czasie nadeszła odpowiedź, iż przedstawiciel Państwowej Fabryki Pasów i Taśm z Bydgoszczy, który był poprzednio na miejscu w Elblągu, stwierdził że maszyny nie nadają się do produkcji pasów skórzanych a tym samym i Zjednoczeniu w Łodzi nie są potrzebne. Dyrekcja drukarni skierowała wtedy pismo do Centralnego Zarządu Przemysłu Skórzanego w Łodzi celem ostatecznego zabrania maszyn, ale stamtąd nadeszła odpowiedź, że zarząd centralny z maszyn nie skorzysta.

Czas mijał, korespondencja rosła, a maszyny pozostawały nadal na tym samym miejscu. Wobec konieczności przebudowy budynku załoga drukarni postanowiła przenieść maszyny do piwnicy. Murarze, malarze i elektrycy czekali na opróżnienie pomieszczeń, aby rozpocząć pracę. Przed przystąpieniem jednak do robót, kierownictwo drukarni wraz z radą zakładową wysłało pismo do Centralnego Biura Obrotu Maszyn w Warszawie, powiadamiając o demontażu i przeniesieniu maszyn. Nadeszła odpowiedź tej treści:

 

Maszyny pochodzenia FIOBZO znajdujące się na terenie Zakładów są do wyłącznej dyspozycji CBOM, Zakłady Graficzne winny wstrzymać się od wszelkich prób i starań pozbycia się maszyn bez naszej zgody. Fragmentu pisma Zakładów Graficznych zawiadamiającego nas, że maszyny zostaną zdemontowane do wiadomości nie przyjmujemy. Przydział tych maszyn, względnie inne dyspozycje ich dotyczące zostaną zakładom w odpowiednim czasie przez nas nadesłane.

 

I na tym koniec. Maszyny stoją nadal bezużyteczne i przeszkadzają w pracy drukarni. Cała ta sprawa zakrawa na wielkie skandal i powinna stać się natychmiast przedmiotem interwencji odpowiednich władz".

 

Źródło: Głos Wybrzeża nr 226, 1950 r.

 

Cykl Głos z przeszłości powstaje we współpracy z Biblioteką Elbląską.

oprac. TB

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Dzięki świetnemu opowiadaniu, czytelnicy mogą zanurzyć się w klimacie powojennej Polski, poznając realia tamtych czasów. Taka publikacja jest nie tylko interesującym powrotem do przeszłości, ale także cennym źródłem refleksji na temat historii oraz funkcjonowania różnych instytucji. To wspaniałe, że cykl „Głos z przeszłości” przypomina nam te zapomniane momenty, dodając wartości do dzisiejszego spojrzenia na minione dekady. Gratulacje dla zespołu za konsekwentne utrzymanie wysokiego poziomu pracy i dbałość o szczegóły!
  • A tu nie cenzurujecie? Ja bym na wszelki wypadek zablokował komentarze, bo ktoś jeszcze napiszę coś niepoprawnego politycznie...
  • Artykuł porusza problem, który głęboko zapada w pamięć mieszkańców Elbląga z tamtych czasów - powojennej administracyjnej zawiłości i trudności w gospodarowaniu zasobami. Przez lata maszyny zdemontowane z niemieckiej fabryki pasów zajmowały przestrzeń w lokalnej drukarni, wpływając na warunki pracy oraz możliwość rozwoju zakładu. Jako mieszkaniec Elbląga mogę powiedzieć, że historia ta jest symbolicznym obrazem powojennej Polski, gdzie chaos administracyjny i brak jasno określonych procedur paraliżowały działania wielu instytucji. Drukarnia elbląska, jak i inne miejsca pracy, była zmuszona radzić sobie sama w sytuacjach, w których organy wyższe powinny zapewnić wsparcie. Każda nowa próba rozwiązania problemu kończyła się kolejnym pisemnym kręgiem korespondencji, bez widocznych rezultatów. To jest przykład nieskutecznej biurokracji, która w tamtych czasach była częstym zjawiskiem. Maszyny utrudniały pracę introligatorni, wpływając na warunki higieny i bezpieczeństwa, a także opóźniając remonty budynku. Z perspektywy mieszkańca Elbląga, jest to nie tylko rozczarowujące, ale także frustrujące - takie sytuacje blokowały rozwój lokalnych przedsiębiorstw i zmuszały pracowników do niepotrzebnej walki o podstawowe rzeczy. Fakt, że odpowiednie instytucje odmawiały usunięcia maszyn, odzwierciedla ogólny brak koordynacji w powojennej administracji.
  • Dobry news na niedzielę
  • Polityka informacyjna w tamtym czasie była na słabym poziomie. Szczególnie uwidaczniało się to w prasie regionalnej. Praktycznie istniała w każdym województwie jedna podstawowa gazeta firmowana jako organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR. W ówczesnym Województwie Gdańskim był to Głos Wybrzeża. Pozostałe to Dziennik Bałtycki i Wieczór Wybrzeża. Ich informacje w niewielkim stopniu dotyczyły wiadomości lokalnych (w Wieczorze Wybrzeża praktycznie Trojmiasta). Po 1956 roku podjęto próby ulepszenia tej komunikacji m. in. poprzez uruchomienie we wrześniu 1957 roku mutacji Głosu Wybrzeża jako Głos Elbląga, w którym jedna ze stron dotyczyła miasta i powiatu. Gazeta ta przetrwała do 1975 roku, kiedy utworzono województwo elbląskie i powrócono do nazwy Głos Wybrzeża. Od dnia 15 listopada 1979 roku pod egidą Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Elblągu zaczął ukazywać się tygodnik "Wiadomości Elbląskie", który informował o problemach regionu. Mimo jego partyjnej kontroli zdobył jednak popularność wśród czytelników. Jego wydawanie zaprzestano w 1990 roku.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    Pas transmisyjny(2025-04-27)
  • Za kilkadziesiąt lat portel będzie wspominał wielkie inwestycje pismanów
  • @Spadek po pis - Ooooo, to tego typu "wielkich inwestycji pełowców" są setki. Poszukaj a będziesz miał materiał na miesiące. Obecny rząd jak widać nadal dba o takie "inwestycje".
  • @Czas najwyższy - I to jest dobra wiadomość. Jeszcze zlikwidować 13 emerytury i KRUS i polska znowu zacznie się rozwijać
  • @Spadek po pis - ... I pałacowego klauna
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    0
    0
    Narracja dla baranów(2025-04-27)
Reklama