
- W budynku zajmowanym przez Gdańskie Zakłady Graficzne w Elblągu znajdują się maszyny zdemontowane po byłej niemieckiej fabryce pasów. Maszyny te od trzech lat zajmują połowę sali, w której mieści się introligatornia – pisała prasa w 1950 roku.
Jak niedziela, to Głos z przeszłości. Tym razem jeden dłuższy temat, o jakim pisała prasa w 1950 roku.
Maszyny do wyrobu pasów stoją bezużytecznie w drukarni elbląskiej
"W budynku zajmowanym przez Gdańskie Zakłady Graficzne w Elblągu znajdują się maszyny zdemontowane po byłej niemieckiej fabryce pasów. Maszyny te od trzech lat zajmują połowę sali, w której mieści się introligatornia. Utrudnia to pracę introligatorni i znacznie pogarsza warunki higieny i bezpieczeństwa.
Kierownictwo zakładu już w roku 1947 zwracało się do Urzędu Likwidacyjnego o usunięcie maszyn, ponieważ utrudniały przeprowadzenie remontu budynku. Prośba ta jednak nie odniosła skutku. Wówczas pracownicy drukarni zmuszeni byli w swoim zakresie zmagazynować pozostawione na trzech piętrach maszyny w jednym miejscu. Przed rokiem inspektor pracy po odbytej wizytacji w zakładzie wydał nakaz usunięcia maszyn, jako niemających nic wspólnego z produkcją zakładu i urządzenia szatni lub umywalni na miejscu zajmowanym przez maszyny. Lecz i tym razem sprawa ta nie została załatwiona.
W roku bieżącym zaczęła się nieprzerwana wymiana korespondencji z różnymi instytucjami. Ponadto kierownik zakładu osobiście był w fabryce pasmanterii w Gdańsku celem omówienia sprawy zabrania maszyn, lecz dowiedział się tylko adresu Państwowej Fabryki Pasów i Taśm Nr 3 w Bydgoszczy. Do fabryki wysłano natychmiast pismo z prośbą o wysłanie fachowca, który zorientował się, jakiego rodzaju i do czego maszyny te służą. Delegowany fachowiec, który przybył w dniu 16 marca br., stwierdził, że maszyny te nie nadają się do reprezentowanej przez niego gałęzi przemysłu. Poradził natomiast zwrócić się do Zjednoczenia Artykułów i Tkanin Technicznych w Łodzi. Wysłano niezwłocznie pismo do Łodzi z prośbą o wydelegowanie przedstawiciela dla stwierdzenia użytkowności maszyn i ewentualnego ich zabrania. Po pewnym czasie nadeszła odpowiedź, iż przedstawiciel Państwowej Fabryki Pasów i Taśm z Bydgoszczy, który był poprzednio na miejscu w Elblągu, stwierdził że maszyny nie nadają się do produkcji pasów skórzanych a tym samym i Zjednoczeniu w Łodzi nie są potrzebne. Dyrekcja drukarni skierowała wtedy pismo do Centralnego Zarządu Przemysłu Skórzanego w Łodzi celem ostatecznego zabrania maszyn, ale stamtąd nadeszła odpowiedź, że zarząd centralny z maszyn nie skorzysta.
Czas mijał, korespondencja rosła, a maszyny pozostawały nadal na tym samym miejscu. Wobec konieczności przebudowy budynku załoga drukarni postanowiła przenieść maszyny do piwnicy. Murarze, malarze i elektrycy czekali na opróżnienie pomieszczeń, aby rozpocząć pracę. Przed przystąpieniem jednak do robót, kierownictwo drukarni wraz z radą zakładową wysłało pismo do Centralnego Biura Obrotu Maszyn w Warszawie, powiadamiając o demontażu i przeniesieniu maszyn. Nadeszła odpowiedź tej treści:
Maszyny pochodzenia FIOBZO znajdujące się na terenie Zakładów są do wyłącznej dyspozycji CBOM, Zakłady Graficzne winny wstrzymać się od wszelkich prób i starań pozbycia się maszyn bez naszej zgody. Fragmentu pisma Zakładów Graficznych zawiadamiającego nas, że maszyny zostaną zdemontowane do wiadomości nie przyjmujemy. Przydział tych maszyn, względnie inne dyspozycje ich dotyczące zostaną zakładom w odpowiednim czasie przez nas nadesłane.
I na tym koniec. Maszyny stoją nadal bezużyteczne i przeszkadzają w pracy drukarni. Cała ta sprawa zakrawa na wielkie skandal i powinna stać się natychmiast przedmiotem interwencji odpowiednich władz".
Źródło: Głos Wybrzeża nr 226, 1950 r.
Cykl Głos z przeszłości powstaje we współpracy z Biblioteką Elbląską.