Piłkarki ręczne Startu od pierwszych minut pojedynku z MKS PR Urbis Gniezno spisywały się dobrze, objęły prowadzenie, którego nie oddały do końcowego gwizdka. - Wiedzieliśmy co gra Gniezno, niczym nas nie zaskoczył ten zespół - powiedział po meczu trener EKS Roman Mont.
Elblążanki od początku spotkania narzuciły swój rytm gry, odskoczyły na kilka bramek i na przerwę zeszły z zapasem sześciu. Po zmianie stron przez długi czas utrzymywały kilkubramkowe prowadzenie, jednak zdarzył się przestój, co wykorzystały gnieźnianki i zniwelowały straty do dwóch trafień. Gospodynie dość szybko się pozbierały, wróciły na dobre tory i znów odskoczyły na sześć bramek, by zakończyć mecz wynikiem 29:25.
Trener Roman Mont miał do dyspozycji szerszy skład niż w ostatnich meczach. Po niespełna dwóch miesiącach do gry powróciła Paulina Kopańska.
- Jestem szczęśliwa, że w końcu mogłam wrócić do gry. Tym bardziej że z Gnieznem jeszcze nie grałam i to był mój pierwszy raz. Mam nadzieję, że nie wypadłam źle i nie było widać aż tak długiej przerwy. Zrealizowałyśmy główne założenia trenera. Przez ostatni tydzień skupiałyśmy się głównie na obronie, ponieważ największą krzywdę zespołom robi Monika Łęgowska i pod nią chciałyśmy się ustawić w obronie, by jak najbardziej uniemożliwić jej oddawanie rzutów. Czasami rzuca po dziesięć albo i więcej bramek, a to robi wrażenie. Jest tam czołową zawodniczką, nie ujmując innym, bo każda potrafi dobrze grać w piłkę ręczną. Obawiałyśmy się przestoju, bo one sprawiają nam największy problem. W tym meczu również nam się zdarzył, ale udało nam się szybko pozbierać - powiedziała rozgrywająca Paulina Kopańska.
Bardzo dobre zawody rozegrała Aleksandra Hypka, która obroniła szesnaście rzutów. - Z mojej strony wygląda to tak, że gra bramkarza jest trochę odzwierciedleniem tego, co gra obrona. Dziewczyny pomogły mi niesamowicie i dzięki temu mogłam zapisać na swoim koncie kilka interwencji. Ewidentnie odrobiłyśmy lekcję z grudnia. Na pewno byłyśmy bardziej skuteczne w ataku, w kwestii rzutowej i to był główny składnik tego, że zakończyłyśmy dziś mecz z zwiększą ilością bramek. Po długiej przerwie wróciły kontuzjowane zawodniczki. Bardzo się cieszę, że gramy w mocniejszym składzie, pod tym względem że jest nas ilościowo więcej i że każda może zaprezentować swoje umiejętności na boisku - mówiła bramkarka Startu.
Po tym spotkaniu przewaga naszej drużyny nad beniaminkiem wynosi cztery punkty (Start ma 24, MKS 20). Koszalinianki mają ich piętnaście, natomiast chorzowianki trzy. Kolejny mecz Start zagra na wyjeździe we wtorek (28 marca) z Młynami Stoisław Koszalin.