Nazywa się Tina i od ponad roku jest towarzyszką pani Franciszki, 98-letniej mieszkanki Elbląga. Jest wesołym psem i świetnie sprawdza się w roli opiekunki starszej pani, która przy Tinie czuje się bezpiecznie. Niestety, nowy lokator nie przypadł do gustu sąsiadom. Do tego stopnia, że pani Franciszka została ukarana przez sąd grzywną.
- Tina trafiła do nas w marcu ubiegłego roku – opowiada córka pani Franciszki, pani Wiesława. - Wzięliśmy ją ze schroniska, gdzie trafiła po śmierci swojej pani. Widocznie w międzyczasie musiał ktoś ją skrzywdzić, ponieważ bardzo boi się mężczyzn. Wzięłam ją ze względu na mamę. Wcześniej nie mogłam w ogóle wychodzić z domu, bo mama bała się zostać sama. Jak wyszłam do sklepu, mama dobijała się do drzwi. Jak wracam ze sklepu, a sąsiedzi już przy drzwiach stoją i mówią, że policję będą wzywać, bo mama krzyczy i do drzwi wali.
Pies szybko polubił obie panie i zaaklimatyzował się w nowym domu. A i starsza pani czuła się bezpieczniej, gdy córka musiała wyjść z domu. - Dwa lata temu ze zmęczenia i nerwów zemdlałam, doznałam wstrząsu mózgu i złamałam rękę – mówi córka. - Nawet lekarze mi podpowiadali, żeby jakieś zwierzę przygarnąć. Jak wyjdę do sklepu, to pies zawsze będzie w domu. No i wzięłam psa ze schroniska. Z mamą mam już spokój, ale zaczęło się z sąsiadami. Bez przerwy straż miejską nasyłali, a potem policję, bo szczekanie psa im przeszkadza.
Codziennie w godzinach 9-13 Tina zostaje sama w domu, ponieważ panie wychodzą do Środowiskowego Domu Samopomocy. Wtedy pies szczeka, ponieważ źle znosi samotność. Szczekanie psa stało się na tyle uciążliwe dla lokatorów, że założyli kobietom sprawę w sądzie.
- Najpierw zebrali podpisy, że szczekanie im się nie podoba. Podpisało się 10 na 15 lokatorów – mówi pani Wiesława. - Potem byłam przesłuchiwana w straży miejskiej, a następnie wytoczyli mi sprawę. Dostałam karę 180 zł: 100 zł to grzywna, a 80 zł koszta sprawy. Odwołałam się od tej decyzji i zaczęły się następne sprawy. W sumie było ich cztery. 11 sierpnia czeka mnie kolejna.
Panią Wiesławę cała ta sytuacja wiele kosztuje. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miała problemów z sąsiadami. - To wszystko, to dla mnie ogromny stres – mówi. - Jak mam iść do sądu, od razu zaczynam się dusić. Zawsze sobie tabletkę wezmę, żeby to jakoś przetrwać. Żeby to już ostatnia sprawa była! – wzdycha. - Jeśli jednak pójdzie nie po mojej myśli, dalej będę się odwoływać, bo nie czuję się winna. Tłumaczyłam w sądzie, że ten pies jest z nami ze względu na mamę. Przecież go nie oddam!
- Całe szczęście nie wszyscy sąsiedzi są przeciwko mnie – opowiada dalej. - Sąsiadce z parteru, a ma przecież małe dziecko, pies nie przeszkadza. Mówi, że nie ma żadnych zastrzeżeń. Inna z kolei mówi, że pies jej w spaniu przeszkadza, bo pracuje nocą. Są tacy, którzy mówią, że wcześniej było gorzej, a teraz jest już lepiej. A na sprawę stawili się i tacy, którzy, jak się potem okazało, są głusi, więc jak mieli słyszeć szczekanie psa?
Według pani Wiesławy pretensje sąsiadów są przesadzone. Kobieta wielokrotnie bowiem sprawdzała, czy podczas ich nieobecności pies zakłóca spokój sąsiadom: - Sąsiedzi mówią, że tyle, ile nas w domu nie ma, Tina non stop szczeka, ale ja często wychodziłam z Środowiskowego Domu Samopomocy, by sprawdzić, czy podczas naszej nieobecności pies szczeka i on nie szczekał. Potem pytam sąsiadów, a oni na to, że cały czas szczekał. Kłamali.
Innego zdania są sąsiedzi kobiety: - Ta pani nie potrafi się sama sobą zająć, a wzięła sobie pieska – mówi jeden z sąsiadów. - Jeszcze do tego jest złośliwą kobietą. My, sąsiedzi kilka razy chcieliśmy sobie z nią porozmawiać, a ona z nas kpi. Mówi, że to szczekanie tylko kilka godzin trwa. A szczekanie bardzo nam przeszkadza. Jak panie wychodzą, pies zaczyna szczekać i szczeka, dopóki nie wrócą. Sąsiadka z dołu pracuje w nocy i narzeka, że przez to w dzień spać nie może. Często musi iść spać do babci. Ta pani jest nieodpowiedzialna, bo żeby chociaż chciała tego psa czegokolwiek nauczyć. Na parterze przecież też są psy i one nikomu nie przeszkadzają.
Któregoś dnia z niezapowiedzianą wizytą pojawiła się u pani Wiesławy pracownica elbląskiego schroniska dla zwierząt: - Przybyliśmy do tej pani z interwencją, bo były skargi, że pies ciągle szczeka - informuje Małgorzata Wilińska, zastępca kierownika Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu. - A dzieje się tak, bo cierpi na lęk separacyjny. Niektóre psy źle znoszą samotność, zwłaszcza te po przejściach. Taki lęk mógłby uleczyć tylko behawiorysta, a to wiąże się z kosztami. Interwencja zakończyła się pomyślnie, stwierdziliśmy, że psu nic złego się nie dzieje – dodaje.
Jak zakończy się ta sprawa? Czy uda się pogodzić zwaśnionych sąsiadów? Czy trzeba będzie oddać Tinę? A może raczej uda się pokonać jej lęk przed samotnością? Będziemy przyglądać się tej sprawie.