Od 10 aż do nawet 50 złotych trzeba zapłacić za kilogram grzybów na elbląskim targowisku, za kilogram jagód – od 8 do 10 zł. Amatorzy wycieczek o lasu modlą się o deszcz, bo przy takiej pogodzie zbiory szybko się skończą.
Obfite deszcze sprzed ponad tygodnia i ostatnie wysokie temperatury spowodowały, że w lasach pojawiło się wiele grzybów. Szansa odnalezienia pięknego kozaka lub kształtnego maślaka kusi niejednego amatora grzybów. Jednak nie wszyscy miłośnicy tych przysmaków znają się na poszczególnych gatunkach. Co zrobić w przypadku, gdy nie jesteśmy pewni czy nasz grzyb jest jadalny? Powinniśmy odwiedzić kwalifikatora grzybów, który oceni nasze zbiory i wyda opinie, czy nadają się one do spożycia. Kwalifikatora należy szukać w dni targowe na targowisku miejskim przy ul. Dąbka. Można również wybrać się na organizowane przez Nadleśnictwo Elbląg grzybobrania. Uczestniczą w nich specjaliści z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, którzy czuwają nad tym, aby do koszyków trafiały tylko zdatne do konsumpcji grzyby. Najbliższe grzybobranie odbędzie się już we wrześniu.
Jeśli ktoś jednak nie lubi wędrówek po lesie lub po prostu nie ma na nie czasu, a nabrał apetytu na np. jajecznicę ze świeżymi kurkami, powinien wybrać się na targowisko miejskie. Można tu zaopatrzyć się w niemal każdy rodzaj grzybów spotykanych w pobliskich lasach. Ceny wahają się od 10 aż do 50 złotych za kilogram w zależności od rodzaju grzyba.
- W elbląskich lasach jest sporo grzybów, lecz niestety trzy czwarte z nich są robaczywe. Najprawdopodobniej to efekt długotrwałej suszy. Żeby móc zarobić, trzeba się troszkę nachodzić. W naszej okolicy dominują głównie kozaki i czerwone łebki. Zebrane grzyby zanosimy do stanowiska klasyfikatora, który przyjeżdża na rynek niemal codziennie. Tam dostajemy specjalny atest na każdy rodzaj grzyba - opowiada pani Bogumiła.
- Przy grzybach jest bardzo dużo pracy. Ciężko jest w ogóle nazbierać odpowiednią ilość na sprzedaż. Następnie w domu musimy przebrać nasze zbiory, oczyścić je i posortować. Jest to bardzo pracochłonne. Obecnie jest straszna susza. Mamy nadzieję, że niedługo spadnie deszcz, bo grzyby potrzebują wody - dodaje pani Maria.
Na elbląskim rynku można kupić również w inne owoce runa leśnego. Dużym zainteresowaniem cieszą się jagody, które w tym roku obficie obrodziły. Za słoiczek trzeba zapłacić od 8 do ok. 10 zł.
- Dzięki jagodom możemy sobie spokojnie dorobić w trakcie wakacji. Na wsi najlepiej zarabia się właśnie na runie leśnym. Żeby zebrać słoiczek jagód, trzeba poświęcić ponad pół godziny. My, podobnie jak grzybiarze, musimy otrzymać specjalne atesty na nasze owoce - tłumaczy pani Hanna.
Jeśli ktoś jednak nie lubi wędrówek po lesie lub po prostu nie ma na nie czasu, a nabrał apetytu na np. jajecznicę ze świeżymi kurkami, powinien wybrać się na targowisko miejskie. Można tu zaopatrzyć się w niemal każdy rodzaj grzybów spotykanych w pobliskich lasach. Ceny wahają się od 10 aż do 50 złotych za kilogram w zależności od rodzaju grzyba.
- W elbląskich lasach jest sporo grzybów, lecz niestety trzy czwarte z nich są robaczywe. Najprawdopodobniej to efekt długotrwałej suszy. Żeby móc zarobić, trzeba się troszkę nachodzić. W naszej okolicy dominują głównie kozaki i czerwone łebki. Zebrane grzyby zanosimy do stanowiska klasyfikatora, który przyjeżdża na rynek niemal codziennie. Tam dostajemy specjalny atest na każdy rodzaj grzyba - opowiada pani Bogumiła.
- Przy grzybach jest bardzo dużo pracy. Ciężko jest w ogóle nazbierać odpowiednią ilość na sprzedaż. Następnie w domu musimy przebrać nasze zbiory, oczyścić je i posortować. Jest to bardzo pracochłonne. Obecnie jest straszna susza. Mamy nadzieję, że niedługo spadnie deszcz, bo grzyby potrzebują wody - dodaje pani Maria.
Na elbląskim rynku można kupić również w inne owoce runa leśnego. Dużym zainteresowaniem cieszą się jagody, które w tym roku obficie obrodziły. Za słoiczek trzeba zapłacić od 8 do ok. 10 zł.
- Dzięki jagodom możemy sobie spokojnie dorobić w trakcie wakacji. Na wsi najlepiej zarabia się właśnie na runie leśnym. Żeby zebrać słoiczek jagód, trzeba poświęcić ponad pół godziny. My, podobnie jak grzybiarze, musimy otrzymać specjalne atesty na nasze owoce - tłumaczy pani Hanna.
Michał Skorupa