Michał Pawłowski ma dopiero 18 lat, a na swoim koncie mnóstwo zrealizowanych projektów. Sam przyznaje, że uwielbia Elbląg i świetnie odnajduje się w naszym mieście.
Anna Kaniewska: - Czym się zajmujesz na co dzień?
Michał Pawłowski: - Na co dzień działam w Stowarzyszeniu Elbląg Europa. Jestem tam od półtora roku i zajmuję się promocją w mediach społecznościowych, organizacją imprez i pracą z młodzieżą. Zajmuję się wymianami młodzieżowymi. Dodatkowo jestem liderem wymiany, konsultantem Eurodesk, koordynatorem Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości. Uczę się również w klasie maturalnej o profilu matematyczno-informatyczno-geograficznym.
- Pochodzisz z małej miejscowości, w której nie miałeś możliwości działania…
- Pochodzę z Żurawca. Uczęszczałem do gimnazjum, które znajdowało się w sąsiedniej wsi. Tam działałem w szkolnym samorządzie. Z tego gimnazjum trafiłem do IV LO w Elblągu. Organizatorzy Elbląg Rocks Europa szukali wolontariuszy i pojawiłem się na spotkaniu dla nowych osób. Na początku nie spodobał się mi ten festiwal, ale chciałem spróbować, poznać nowych ludzi, czuć jakąś przynależność. Najpierw zajmowałem się logistyką i pomagałem w grupie promocji. Pomagałem również w przy Elbląskich Targach Cyfrowych czy Święcie Chleba. Miałem dużo wewnętrznych szkoleń, moi koledzy bardzo mi pomagali. Moim pierwszym samodzielnym projektem był wspomniany Światowy Tydzień Przedsiębiorczości na Warmii i Mazurach, który odbył się w listopadzie 2014 r. Pomimo, że cały zespół Stowarzyszenia bardzo mnie wspierał, cała odpowiedzialność spoczywała na moich barkach. W tym roku organizowałem też Młodzieżową Majówkę. Często bywam w szkołach i przeznaczam swój czas dla osób, które się nie udzielają. Stwierdziłem, że warto zadbać o tych, którzy coś robią. Pomyślałem, że można zorganizować spotkanie aktywnej, elbląskiej młodzieży. Zaprosił ok. 17-19 grup, z czego skorzystało z tego 10 organizacji. Byli m.in. parkurowcy, Elbląski Oddział Abstrakcyjny. Wszystkie te grupy się zaangażowały, przywiozły swój sprzęt i bawiliśmy się świetnie.
- Wspomniałeś, że jesteś konsultantem Eurodesku. Czym dokładnie się zajmujesz w tym programie? Jakie są Twoje obowiązki?
- Eurodesk funkcjonuje u nas już od kilku lat. Ja to przejąłem po koledze. Eurodesk jest punktem informacji dla młodzieży. Informujemy młodych m.in. o tym, gdzie mogą wyjechać na studia do Europy, gdzie mogą pracować w Europie, gdzie mogę wyjeżdżać na projekty, wolontariat czy wymiany. Eurodesk funkcjonuje w 33 krajach, te kraje wymieniają między sobą informacje. Jeśli ktoś sztuka partnerów do projektów, to zamieszcza to w systemie. Prowadzimy również eurolekcje. Sam takie eurolekcje prowadziłem i opowiadałem o szansach w Europie. Mamy swoje godziny urzędowania. Można przyjść, zapytać i uzyskać ode mnie rzetelną odpowiedź. Jesteśmy w stanie wysłać na wolontariat do wszystkich krajów UE.
- Sam również podróżujesz. Jesteś liderem międzynarodowych wymian.
- Tak. Jestem po szkoleniach liderskich wewnętrznych, ale także ukończyłem Akademię Liderów. Akademia Liderów był to projekt z Warszawy, ale organizowany w naszym województwie. Uczyliśmy się i realizowaliśmy małe projekty. Ja zorganizowałem konferencję o tym, że warto być wolontariuszem i warto działać, pomagać, wspierać rozwój drugiego człowieka... Jesteśmy organizacją partnerską, więc lider wymiany zajmuje się kontaktem z partnerem. Zajmuję się także rekrutacją, przygotowaniem każdej grupy, warsztatami, dokumentacją, biletami, kontaktem z rodzicami w przypadku osób niepełnoletnich, uzupełnienie europejskiego CV itp. Jako lider byłem dwa razy na Litwie i raz w Niemczech.
- Jak się pracuje z młodzieżą?
- Teraz mam porównanie, ponieważ pracuję również z seniorami. Praca z młodzieżą sprawia mi przyjemność. Nie mam problemów z komunikacją. Ludzie, którzy są uczestnikami moich zajęć, stają się moimi znajomymi, czasem przyjaciółmi. Jest śmiesznie, jak jadę na wymianę i mam w grupie osoby ode mnie starsze, nad którymi muszę sprawować pieczę (śmiech). Niektórzy mówią mi: „Ee, robisz to za darmo”. Dla mnie to nie jest istotne. Ja to po prostu lubię! Jak ktoś lubi grać w piłkę, to idzie na boisko i gra, nie przejmuje się, że nikt mu nie zapłaci. Podobnie jest ze mną. Lubię spędzać czas z ludźmi.
- A jak oceniasz pracę ze starszymi osobami?
- Projekt „Elbląska spiżarnia” to integracja osób starszych i młodszych. Mamy m.in. warsztaty językowe, sesje fotograficzne, wycieczki, warsztaty kulinarne. Dla mnie to duże doświadczenie, a ja lubię nowe doświadczenia. Seniorzy są bardzo wdzięczni. Natomiast, jak pracuję cały dzień z młodzieżą, to potem mam jeszcze dużo energii. Dwie godziny z osobami starszymi sprawiają, że jestem zmęczony. Mimo, że trochę czasu upłynęło, praca z seniorami to dla mnie wciąż wyzwanie. Może to wynikać z faktu, że ja byłem szkolony do pracy z młodzieżą i sam jestem młody, stąd ten kontakt jest lepszy.
- Uważasz, że młodzi elblążanie są aktywnymi osobami?
- Ja nie lubię narzekać, tym bardziej nie będę narzekać na Elbląg, który uwielbiam, któremu wiele zawdzięczam i w którym się jakoś odnajduje. Gdy przygotowuję jakieś wydarzenie, zainteresowanie jest ogromne ze strony osób, które przynależą do jakiś grup i coś już robią. Nie zrzędźmy, tylko motywujmy!
- Mówisz, że należy motywować.. Jakbyś zachęcił młode osoby do tego, aby zaczęły szukać swoich pasji i tak jak Ty realizowały swoje marzenia?
- Hmm... Nie wiem. Ja miałem taką wewnętrzną potrzebę. Nie spędzam całych wakacji w domu, rodzice rzadko mnie widują. Jak się nudzę, to zaczynam martwić się niepotrzebnie i jakoś mi źle na tym świecie (śmiech). Dlatego lubię robić cokolwiek. To zawsze zaprocentuje. Warto się odnaleźć. Jeśli już człowiek znajdzie swój kierunek, swoją ścieżkę, to poradzi sobie w życiu. Miałem spory problem z językiem angielskim, ale nauczyłem się go przez wymianę. Podszkoliłem się dzięki wyjazdom. Gdy zacząłem działać, pierwszy raz wyjechałem za granice. Najpierw na Litwę. Potem Stowarzyszenie wysłało mnie na Kongres Przedsiębiorczości do Mediolanu. Kiedyś w szkole miałem same dwójki, a teraz przygotowuje się do matury rozszerzonej z angielskiego. Nigdy nie pisałem artykułów, a w Stowarzyszeniu nauczyłem się je pisać. Nigdy nie pisałem listów z prośbą o patronaty, a teraz potrafię to zrobić. Księgowość, budżet, pisma urzędowe – kiedyś były dla mnie czarną magią. Taka działalność sprawia również, że poznaje się fajnych kumpli.
- Wiem, że Twoi znajomi kupili Ci bilet do Mediolanu.
- Tak! Miałem okazję tam jechać na Światowy Kongres Przedsiębiorczości. Niestety, wiedziałem, że mnie zwyczajnie nie stać. Miałem 18. urodziny i pracownicy oraz wolontariusze mojego Stowarzyszenia dali mi taki prezent. To był wyjazd mojego życia! Przede wszystkim pierwszy lot samolotem. Jak ja chciałem żeby on zawrócił (śmiech). Poleciałem tam sam, dopiero drugiego dnia spotkałem tam dziewczynę z Polski. Nie mogłem trafić do hostelu, mówiłem sobie: „Trudno, będziesz spać na dworcu”. W końcu go znalazłem. Byłem zdany na ten mój nieszczęsny angielski. Sporo tego. Ostatecznie dałem radę. Na Kongresie było tysiące biznesmenów z całego świata, m.in. z USA, Wielkiej Brytanii, Afryki, Japonii.
- Jakie masz plan po maturze?
- Zdaję rozszerzoną maturę z geografii i angielskiego. Zainteresowały mnie dwa kierunki - menadżer biznesu lub zarządzanie komunikacją marketingową na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Wrocław jest daleko, ale mam siatkę znajomych i myślę, że dam sobie radę. Zastanawiam się również nad Warszawą.
- Jakie są Twoje marzenia?
- Jestem pełen pomysłów i chcę spróbować wielu rzeczy. Dziś chcę tego, a jutro już czegoś zupełnie innego. Chciałbym podróżować, ale mimo wszystko mieszkać w Polsce. Chciałbym mieć firmę, która promuje inne firmy, prowadzi kampanie. Myślę, że właśnie w takim środowisku bym się odnalazł. To moje marzenia.
- Czy ktoś wyróżnił Twoją pracę i zostałeś nagrodzony?
- Tak, otrzymałem nagrodę „8 wspaniałych”. Bardzo mnie ona ucieszyła. Za Tydzień Przedsiębiorczości nasze Stowarzyszenie otrzymało nagrodę za promocję gospodarczą województwa warmińsko-mazurskiego w Polsce.
Michał Pawłowski: - Na co dzień działam w Stowarzyszeniu Elbląg Europa. Jestem tam od półtora roku i zajmuję się promocją w mediach społecznościowych, organizacją imprez i pracą z młodzieżą. Zajmuję się wymianami młodzieżowymi. Dodatkowo jestem liderem wymiany, konsultantem Eurodesk, koordynatorem Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości. Uczę się również w klasie maturalnej o profilu matematyczno-informatyczno-geograficznym.
- Pochodzisz z małej miejscowości, w której nie miałeś możliwości działania…
- Pochodzę z Żurawca. Uczęszczałem do gimnazjum, które znajdowało się w sąsiedniej wsi. Tam działałem w szkolnym samorządzie. Z tego gimnazjum trafiłem do IV LO w Elblągu. Organizatorzy Elbląg Rocks Europa szukali wolontariuszy i pojawiłem się na spotkaniu dla nowych osób. Na początku nie spodobał się mi ten festiwal, ale chciałem spróbować, poznać nowych ludzi, czuć jakąś przynależność. Najpierw zajmowałem się logistyką i pomagałem w grupie promocji. Pomagałem również w przy Elbląskich Targach Cyfrowych czy Święcie Chleba. Miałem dużo wewnętrznych szkoleń, moi koledzy bardzo mi pomagali. Moim pierwszym samodzielnym projektem był wspomniany Światowy Tydzień Przedsiębiorczości na Warmii i Mazurach, który odbył się w listopadzie 2014 r. Pomimo, że cały zespół Stowarzyszenia bardzo mnie wspierał, cała odpowiedzialność spoczywała na moich barkach. W tym roku organizowałem też Młodzieżową Majówkę. Często bywam w szkołach i przeznaczam swój czas dla osób, które się nie udzielają. Stwierdziłem, że warto zadbać o tych, którzy coś robią. Pomyślałem, że można zorganizować spotkanie aktywnej, elbląskiej młodzieży. Zaprosił ok. 17-19 grup, z czego skorzystało z tego 10 organizacji. Byli m.in. parkurowcy, Elbląski Oddział Abstrakcyjny. Wszystkie te grupy się zaangażowały, przywiozły swój sprzęt i bawiliśmy się świetnie.
- Wspomniałeś, że jesteś konsultantem Eurodesku. Czym dokładnie się zajmujesz w tym programie? Jakie są Twoje obowiązki?
- Eurodesk funkcjonuje u nas już od kilku lat. Ja to przejąłem po koledze. Eurodesk jest punktem informacji dla młodzieży. Informujemy młodych m.in. o tym, gdzie mogą wyjechać na studia do Europy, gdzie mogą pracować w Europie, gdzie mogę wyjeżdżać na projekty, wolontariat czy wymiany. Eurodesk funkcjonuje w 33 krajach, te kraje wymieniają między sobą informacje. Jeśli ktoś sztuka partnerów do projektów, to zamieszcza to w systemie. Prowadzimy również eurolekcje. Sam takie eurolekcje prowadziłem i opowiadałem o szansach w Europie. Mamy swoje godziny urzędowania. Można przyjść, zapytać i uzyskać ode mnie rzetelną odpowiedź. Jesteśmy w stanie wysłać na wolontariat do wszystkich krajów UE.
- Sam również podróżujesz. Jesteś liderem międzynarodowych wymian.
- Tak. Jestem po szkoleniach liderskich wewnętrznych, ale także ukończyłem Akademię Liderów. Akademia Liderów był to projekt z Warszawy, ale organizowany w naszym województwie. Uczyliśmy się i realizowaliśmy małe projekty. Ja zorganizowałem konferencję o tym, że warto być wolontariuszem i warto działać, pomagać, wspierać rozwój drugiego człowieka... Jesteśmy organizacją partnerską, więc lider wymiany zajmuje się kontaktem z partnerem. Zajmuję się także rekrutacją, przygotowaniem każdej grupy, warsztatami, dokumentacją, biletami, kontaktem z rodzicami w przypadku osób niepełnoletnich, uzupełnienie europejskiego CV itp. Jako lider byłem dwa razy na Litwie i raz w Niemczech.
- Jak się pracuje z młodzieżą?
- Teraz mam porównanie, ponieważ pracuję również z seniorami. Praca z młodzieżą sprawia mi przyjemność. Nie mam problemów z komunikacją. Ludzie, którzy są uczestnikami moich zajęć, stają się moimi znajomymi, czasem przyjaciółmi. Jest śmiesznie, jak jadę na wymianę i mam w grupie osoby ode mnie starsze, nad którymi muszę sprawować pieczę (śmiech). Niektórzy mówią mi: „Ee, robisz to za darmo”. Dla mnie to nie jest istotne. Ja to po prostu lubię! Jak ktoś lubi grać w piłkę, to idzie na boisko i gra, nie przejmuje się, że nikt mu nie zapłaci. Podobnie jest ze mną. Lubię spędzać czas z ludźmi.
- A jak oceniasz pracę ze starszymi osobami?
- Projekt „Elbląska spiżarnia” to integracja osób starszych i młodszych. Mamy m.in. warsztaty językowe, sesje fotograficzne, wycieczki, warsztaty kulinarne. Dla mnie to duże doświadczenie, a ja lubię nowe doświadczenia. Seniorzy są bardzo wdzięczni. Natomiast, jak pracuję cały dzień z młodzieżą, to potem mam jeszcze dużo energii. Dwie godziny z osobami starszymi sprawiają, że jestem zmęczony. Mimo, że trochę czasu upłynęło, praca z seniorami to dla mnie wciąż wyzwanie. Może to wynikać z faktu, że ja byłem szkolony do pracy z młodzieżą i sam jestem młody, stąd ten kontakt jest lepszy.
- Uważasz, że młodzi elblążanie są aktywnymi osobami?
- Ja nie lubię narzekać, tym bardziej nie będę narzekać na Elbląg, który uwielbiam, któremu wiele zawdzięczam i w którym się jakoś odnajduje. Gdy przygotowuję jakieś wydarzenie, zainteresowanie jest ogromne ze strony osób, które przynależą do jakiś grup i coś już robią. Nie zrzędźmy, tylko motywujmy!
- Mówisz, że należy motywować.. Jakbyś zachęcił młode osoby do tego, aby zaczęły szukać swoich pasji i tak jak Ty realizowały swoje marzenia?
- Hmm... Nie wiem. Ja miałem taką wewnętrzną potrzebę. Nie spędzam całych wakacji w domu, rodzice rzadko mnie widują. Jak się nudzę, to zaczynam martwić się niepotrzebnie i jakoś mi źle na tym świecie (śmiech). Dlatego lubię robić cokolwiek. To zawsze zaprocentuje. Warto się odnaleźć. Jeśli już człowiek znajdzie swój kierunek, swoją ścieżkę, to poradzi sobie w życiu. Miałem spory problem z językiem angielskim, ale nauczyłem się go przez wymianę. Podszkoliłem się dzięki wyjazdom. Gdy zacząłem działać, pierwszy raz wyjechałem za granice. Najpierw na Litwę. Potem Stowarzyszenie wysłało mnie na Kongres Przedsiębiorczości do Mediolanu. Kiedyś w szkole miałem same dwójki, a teraz przygotowuje się do matury rozszerzonej z angielskiego. Nigdy nie pisałem artykułów, a w Stowarzyszeniu nauczyłem się je pisać. Nigdy nie pisałem listów z prośbą o patronaty, a teraz potrafię to zrobić. Księgowość, budżet, pisma urzędowe – kiedyś były dla mnie czarną magią. Taka działalność sprawia również, że poznaje się fajnych kumpli.
- Wiem, że Twoi znajomi kupili Ci bilet do Mediolanu.
- Tak! Miałem okazję tam jechać na Światowy Kongres Przedsiębiorczości. Niestety, wiedziałem, że mnie zwyczajnie nie stać. Miałem 18. urodziny i pracownicy oraz wolontariusze mojego Stowarzyszenia dali mi taki prezent. To był wyjazd mojego życia! Przede wszystkim pierwszy lot samolotem. Jak ja chciałem żeby on zawrócił (śmiech). Poleciałem tam sam, dopiero drugiego dnia spotkałem tam dziewczynę z Polski. Nie mogłem trafić do hostelu, mówiłem sobie: „Trudno, będziesz spać na dworcu”. W końcu go znalazłem. Byłem zdany na ten mój nieszczęsny angielski. Sporo tego. Ostatecznie dałem radę. Na Kongresie było tysiące biznesmenów z całego świata, m.in. z USA, Wielkiej Brytanii, Afryki, Japonii.
- Jakie masz plan po maturze?
- Zdaję rozszerzoną maturę z geografii i angielskiego. Zainteresowały mnie dwa kierunki - menadżer biznesu lub zarządzanie komunikacją marketingową na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Wrocław jest daleko, ale mam siatkę znajomych i myślę, że dam sobie radę. Zastanawiam się również nad Warszawą.
- Jakie są Twoje marzenia?
- Jestem pełen pomysłów i chcę spróbować wielu rzeczy. Dziś chcę tego, a jutro już czegoś zupełnie innego. Chciałbym podróżować, ale mimo wszystko mieszkać w Polsce. Chciałbym mieć firmę, która promuje inne firmy, prowadzi kampanie. Myślę, że właśnie w takim środowisku bym się odnalazł. To moje marzenia.
- Czy ktoś wyróżnił Twoją pracę i zostałeś nagrodzony?
- Tak, otrzymałem nagrodę „8 wspaniałych”. Bardzo mnie ona ucieszyła. Za Tydzień Przedsiębiorczości nasze Stowarzyszenie otrzymało nagrodę za promocję gospodarczą województwa warmińsko-mazurskiego w Polsce.
Anna Kaniewska