Z Elblągiem związany jest z dwóch powodów. Jego ojciec urodził się w podelbląskim Majewie, a jego żona jest elblążanką. Od piętnastu lat Erwin Vollerthun wspiera więc finansowo miejskie organizacje. Po raz kolejny odwiedził swoje rodzinne strony.
I po raz kolejny przekazał na ręce prezesa Fundacji Elbląg, Stanisława Puchalskiego darowizny od wysiedlonych przed wielu laty z Elbląga i okolic Niemców.
– Cieszy mnie, że moi ziomkowie, jak również i ja, mogliśmy od samego początku wspierać Fundację Elbląg – powiedział Erwin Vollerthun podczas dzisiejszego (20 sierpnia) spotkania w siedzibie Fundacji. – Budujące jest to, że Niemcy, którzy zmuszeni byli do opuszczenia swojej ojczyzny, teraz przekazują darowizny na rzecz polskich organizacji.
Erwin Vollerthun od lat dociera do wielu byłych mieszkańców Elbląga i okolic, pozyskując środki, które co roku przekazuje elbląskim organizacjom. W przeciągu ostatnich piętnastu lat wzbogaciły się one dzięki temu o prawie 28 tysięcy złotych. Dziś nasz niemiecki wolontariusz przekazał darowizny w kwocie 3 700 zł, które wpłyną na konta Fundacji Elbląg, Mniejszości Niemieckiej i Caritasu. Wszyscy darczyńcy są Niemcami, większość z nich urodziła się przed wojną w rejonie elbląskim. Potem zostali z tych terenów wysiedleni, jednak miłość do ojczyzny pozostała. Ojciec Erwina Vollerthuna pochodzi z Majewa. Niemieccy mieszkańcy tej podelbląskiej miejscowości od lat organizują w Niemczech wspólne zjazdy a także wycieczki do swojej dawnej ojczyzny.
- Ojciec był z zawodu ślusarzem – opowiada Erwin Vollerthun. - Wyuczył się tego zawodu w jednej z elbląskich firm metalurgicznych. W wieku szesnastu lat został powołany do armii w Bawarii. Było to w roku 1943. Nie przypuszczał jeszcze wtedy, że nie wróci już do swojej ojczyzny i na zawsze zostanie w Bawarii.
Erwin Vollerthun przybył po raz pierwszy do Elbląga w 1985 roku. Od tego czasu odwiedza go regularnie. – Byłem zachwycony, że zobaczę miejsce, z którego pochodzi mój ojciec i poznam ludzi, którzy teraz tutaj mieszkają, Polaków – opowiada o swojej pierwszej wizycie w Elblągu. - I myślałem, że ojciec też z wielką chęcią pojedzie do Elbląga, ale nie chciał. Chciał zapamiętać taki Elbląg, jakim zostawił go jako szesnastoletni chłopiec. W końcu dał się jednak przekonać i po ponad czterdziestu latach zobaczył Elbląg i Majewo. Chciałem, by to właśnie on mi pokazał, gdzie co się wtedy znajdowało.
Fascynacja Erwina Vollerthuna rodzinnymi stronami pozostała do dzisiaj i przerodziła się w działalność charytatywną. Od wielu już lat przyjeżdża do Elbląga nie tylko z sentymentu, ale również po to, by wzmacniać relacje polsko-niemieckie, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni.
– Cieszy mnie, że moi ziomkowie, jak również i ja, mogliśmy od samego początku wspierać Fundację Elbląg – powiedział Erwin Vollerthun podczas dzisiejszego (20 sierpnia) spotkania w siedzibie Fundacji. – Budujące jest to, że Niemcy, którzy zmuszeni byli do opuszczenia swojej ojczyzny, teraz przekazują darowizny na rzecz polskich organizacji.
Erwin Vollerthun od lat dociera do wielu byłych mieszkańców Elbląga i okolic, pozyskując środki, które co roku przekazuje elbląskim organizacjom. W przeciągu ostatnich piętnastu lat wzbogaciły się one dzięki temu o prawie 28 tysięcy złotych. Dziś nasz niemiecki wolontariusz przekazał darowizny w kwocie 3 700 zł, które wpłyną na konta Fundacji Elbląg, Mniejszości Niemieckiej i Caritasu. Wszyscy darczyńcy są Niemcami, większość z nich urodziła się przed wojną w rejonie elbląskim. Potem zostali z tych terenów wysiedleni, jednak miłość do ojczyzny pozostała. Ojciec Erwina Vollerthuna pochodzi z Majewa. Niemieccy mieszkańcy tej podelbląskiej miejscowości od lat organizują w Niemczech wspólne zjazdy a także wycieczki do swojej dawnej ojczyzny.
- Ojciec był z zawodu ślusarzem – opowiada Erwin Vollerthun. - Wyuczył się tego zawodu w jednej z elbląskich firm metalurgicznych. W wieku szesnastu lat został powołany do armii w Bawarii. Było to w roku 1943. Nie przypuszczał jeszcze wtedy, że nie wróci już do swojej ojczyzny i na zawsze zostanie w Bawarii.
Erwin Vollerthun przybył po raz pierwszy do Elbląga w 1985 roku. Od tego czasu odwiedza go regularnie. – Byłem zachwycony, że zobaczę miejsce, z którego pochodzi mój ojciec i poznam ludzi, którzy teraz tutaj mieszkają, Polaków – opowiada o swojej pierwszej wizycie w Elblągu. - I myślałem, że ojciec też z wielką chęcią pojedzie do Elbląga, ale nie chciał. Chciał zapamiętać taki Elbląg, jakim zostawił go jako szesnastoletni chłopiec. W końcu dał się jednak przekonać i po ponad czterdziestu latach zobaczył Elbląg i Majewo. Chciałem, by to właśnie on mi pokazał, gdzie co się wtedy znajdowało.
Fascynacja Erwina Vollerthuna rodzinnymi stronami pozostała do dzisiaj i przerodziła się w działalność charytatywną. Od wielu już lat przyjeżdża do Elbląga nie tylko z sentymentu, ale również po to, by wzmacniać relacje polsko-niemieckie, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni.
mg