- Przez dekady byli rajem, gdzie litr paliwa można było kupić za równowartość 2 zł. Teraz ceny na stacjach biją rekordy – pisze o Królewcu Tomasz Molga na portalu wp.pl. To ciąg dalszy konsekwencji ponoszonych przez esklawę po ataku Rosji na Ukrainę.
- Dla mieszkańców regionu szokiem okazały się podwyżki cen w trakcie wakacji. Litr oleju napędowego kosztuje w przeliczeniu na złotówki 2,60 zł (60 rubli), a benzyny 95 2,50 zł (57 rubli). W Polsce takie ceny wydają śmiesznie niskie, ale w obwodzie królewieckim średnia pensja wynosi około 2100 zł (49 tys. rubli). Królewieckie media przeliczają, że w porównaniu do dochodów nigdy nie było tak drogo – czytamy na wp.pl. Za przeciętną miesięczną pensję w stolicy Rosji można kupić 2500 l benzyny, w Królewcu – 806 l.
Komunikat obwodowego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego odnoszący się do wysokich cen wskazuje, że w obwodzie królewieckim nie ma rafinerii.
- Główną składową ceny detalicznej paliwa jest cena zakupu w zakładzie producenta oraz koszty transportu dostawy paliwa do Kaliningradu. (...) Sprzedający ustalają ceny towarów we własnym zakresie na podstawie ceny zakupu" - tłumaczą urzędnicy.
Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki i naczelny portalu BiznesAlert.pl wskazuje, że Rosja zmaga się z kryzysem paliwowym w związku z sankcjami po ataku na Ukrainę. Rządowe dopłaty dotyczące sprzedaży paliw zmniejszono o połowę, w związku z czym koncerny chętniej szukają zbytu na rynkach azjatyckich, nie na krajowych stacjach.
Więcej na wp.pl.