- Olimpia powinna grać w pierwszej lidze. To są piękne chwile, gra się z jeszcze lepszymi firmami, na jeszcze lepszych stadionach, dla kibica to jest super wydarzenie. Może to, co powiem, spotka się z dużą krytyką, ale patrząc na funkcjonowanie klubu, nie jesteśmy na to gotowi - mówi Michał Pietroń. Z piłkarzem i działaczem Olimpii Elbląg rozmawiamy o aktualnej sytuacji w żółto-biało-niebieskim obozie.
- Zacznijmy od początku. Był Pan jedną z osób, która była krytyczna w stosunku do prezesa Pawła Guminiaka. Jesienią ubiegłego roku wszedł Pan do zarządu. Dlaczego nie zdecydował się Pan na kandydowanie na stanowisko prezesa?
- Zawsze mówiłem to, co myślę, to się nie zmieniło, czasami to się niektórym nie podobało. Nie ukrywałem tego, że miałem takie zakusy, żeby objąć stanowisko prezesa. Biorąc pod uwagę, że w statucie jest zapis o pełnieniu funkcji członka zarządu społecznie, nie byłem w stanie „rzucić“ pracy zawodowej i zająć się wyłącznie prowadzeniem klubu. Po rozmowach z działaczami uznałem, że można się funkcjonowania klubu nauczyć i zdecydowałem się wejść do zarządu jako przedstawiciel kibiców. Po rozmowach z kibicami uznaliśmy, że zarówno ja, jak i Marcin Romańczyk możemy pomóc. Nie mnie to oceniać, jak to wyszło. Za to, za co ja byłem odpowiedzialny: dobór trenera, zawodników, oczywiście po konsultacji z zarządem i prezesem, uważam że udało nam się cel osiągnąć. Przypomnę tylko, że Jacek Trzeciak przyszedł do Olimpii, kiedy sytuacja była bardzo ciężka. Można mieć zastrzeżenia do stylu, w jakim się utrzymaliśmy, ale wciąż gramy na szczeblu centralnym.
Drugim kandydatem, który był wówczas rozpatrywany był Tomasz Kafarski, dzisiejszy trener Chojniczanki Chojnice. Jeżeli chodzi o te pierwsze transfery w klubie, były błędy, ale nie we wszystkich przypadkach, tego nikt się nie wypiera.
Nie wiem, jak ten wywiad zostanie odebrany: może ludzie oczekują, że wyleję całą żółć i żal na prezesa. Tylko czy to jest teraz klubowi potrzebne czy przyniesie to wymierny efekt? Teraz ktoś może mi zarzucić, że najpierw chciałem zostać prezesem, a teraz stałem się człowiekiem Pawła Guminiaka. Prezes wie, że nie będę tańczył tak, jak mi zagrają. Mamy z prezesem swoją historię: przypomnę tylko, że byłem pierwszą osobą która odeszła z Olimpii po awansie do II ligi , głównie ze względów finansowych. Mówię to, co myślę, ale nie jestem anonimem w Elblągu i nie mogę mówić tylko negatywnie. Prezes wie, że czasami mam inne zdanie od niego.
- W zimowym okienku oczekiwano wzmocnień. Przyszedł Andrzej Witan i piłkarze raczej do uzupełnienia składu.
- Jeżeli chodzi o personalia, to rozmawialiśmy z zawodnikami z doświadczeniem w pierwszej i drugiej lidze. Praktycznie dograna była „dziesiątka“ z ekstraklasy, którą myślę trener Trzeciak będzie chciał ściągnąć do GKS Jastrzębie. Wszystko rozbiło się tylko i wyłącznie o pieniądze. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: Olimpia jest klubem stabilnym, ale biednym. Są lub były kluby w III lidze, jak np. Radunia Stężyca, Unia Janikowo czy obecnie Olimpia Grudziądz, które moim zdaniem przepłacają i z naszego punktu widzenia „psują“ rynek. Dla doświadczonego piłkarza po trzydziestce, który zbliża się do końca kariery, lepszym wyjściem jest podpisanie „bogatego“ kontraktu w niższej lidze niż gra za mniejsze pieniądze w lidze centralnej. Takie są realia. Jako były piłkarz wiem, jak to działa: jesteśmy najemnikami i pójdziemy grać, tam gdzie więcej zapłacą, a jak ktoś się tego wypiera, to kłamie. Nie każdy jest np. Francesco Tottim [włoski piłkarz całe życie związany z AS Roma - przyp. SM], żeby całe życie grać w jednym klubie. Olimpia ma budżet taki, jaki ma i może ściągać tylko zawodników takich, na których ją stać. Stawianie na młodzież pod kątem Pro Junior System jest też ważną rzeczą w klubie. Nie chce mówić o dofinansowaniu z miasta, bo pewnie jest to robione wg potrzeb i możliwości. Jesteśmy na garnuszku miasta i kilkunastu sponsorów. Pandemia odbiła się na sponsoringu. Fizycznie tych pieniędzy nie było. Operujemy w takich ramach finansowych, jakie mamy. Mogę podać przykład Błękitnych Stargard - spadkowicza z II ligi, gdzie piłkarze musieli godzić grę z pracą zawodową.
Na przełomie roku zawsze mieliśmy problemy finansowe. Transfery były podyktowane tym, i to podkreślę jeszcze raz, naszymi możliwościami finansowymi. Czy to były dobre transfery? To niech kibice ocenią. Też mam parę wątpliwości. Ale cel - utrzymanie został osiągnięty. To, że tych zawodników już nie ma, to też jest jakaś weryfikacja.
Dajemy piłkarzowi szansę i to od niego zależy czy tę szanse wykorzysta, jest wiele składowych. Np. Patryk Burzyński: wszyscy narzekali na ten transfer, uważam że ten chłopak jako wychowanek klubu w wielu momentach pomógł zespołowi, podobnie jak Michał Ressel który w żadnym meczu nie zagrał na swojej nominalnej pozycji.
- Dajemy szanse, ale potem Olimpia nie zarabia na transferach.
- Mieliśmy zawodników, którzy są w kręgu zainteresowań klubów z wyższych lig. Duże nadzieje pokładaliśmy w Klaudiuszu Krasie i Marcinie Bawoliku, którzy byli obserwowani przez kluby z wyższych lig. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że nie wszystkie mecze grali na odpowiednio wysokim poziomie. Moim zdaniem ich wartość spadła. Wierzę w elbląską młodzież, ale przejście z etapu juniora do seniora jest brutalne; nie wszyscy sobie z tym radzą. Teraz dużo chłopaków dostanie szansę, ale to tez nie będzie za darmo - będą musieli pokazać jakość. Miejmy nadzieję, że będziemy na tych zawodnikach zarabiać. To jednak dość złożony problem, często jest tak, że zawodnicy i menedżerowie obchodzą system m. in. poprzez podpisywanie krótkich kontraktów. Na tę chwilę żadne pieniądze do klubu z tytułu transferu do klubu nie spływają. Mam nadzieję, że to się zmieni i klub zacznie zarabiać. Jestem przekonany, ze nawet w tym okienku transferowym.
- I tym sposobem płynnie przechodzimy do sprawy Bartka Giełażyna.
- Nie chcę uprzedzać faktów [z Michałem Pietroniem rozmawialiśmy w poniedziałek, 5 lipca - przyp. SM], bo to rola prezesa, żeby odpowiadać na pytania o personalia. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że piłkarz podpisał kontrakt, jest „nasz“. Musi się stawić na treningu. Jak ta sprawa zostanie rozwiązana przez PZPN i przez zainteresowane kluby, to czas pokaże. Chcieliśmy go już w zimowym okienku, Bartek Giełażyn chciał dograć sezon w Zniczu Biała Piska do końca. Podpisaliśmy kontrakt, ale są decyzje ludzkie, może ktoś mu źle doradza. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawodnika fizycznie w Elblągu nie ma, mimo że powinien się pojawić na treningu. Na razie przysłał zwolnienie lekarskie. W tym przypadku Olimpia nie ma sobie nic do zarzucenia. Piłkarz z podpisanym kontraktem powinien pojawić się na treningu. Wzięliśmy jednego z najlepszych piłkarzy III ligi i byliśmy przekonani, że będzie stanowił o sile zespołu. Tym transferem ubiegliśmy też kilka klubów. Mam nadzieję, ze to się rozstrzygnie w najbliższych dniach, ale to tez nie będzie tak, że Olimpia z tego tytułu nie otrzyma żadnej gratyfikacji. Szczerze mówiąc podczas swojej kariery piłkarskiej nie spotkałem się z podobnym przypadkiem. To już będą rozstrzygać odpowiednie instancje. Prawnie wygląda to w ten sposób, że klub może się od niego domagać odszkodowania z tytułu niewypełniania należności kontraktowych. Chcielibyśmy stosunkowo szybko rozwiązać ten pat i mieć czystą sytuację.
- Obecny okres pomiędzy sezonami przyniosło tsunami w szatni.
- Jeżeli dobrze sobie przypominam, to ostatnio takie zmiany były, kiedy Olimpia awansowała do I ligi. Skończyło się to spadkiem z wielkim hukiem. Z zawodników, którzy awansowali, zostało nas wtedy pięciu. Jak będzie w tym sezonie? Boisko nas zweryfikuje. Uważam, że te zmiany były konieczne.
To nie były łatwe decyzje, większość z ludzi którzy odeszli, to byli moi koledzy z boiska, często przyjaciele. To może przynieść efekt, ale wszystko zależy od tego, jak klub zareaguje na ubytki w tym oknie transferowym. Dodatkowo może się okazać, że lista piłkarzy którzy odeszli i których lista została podana przez klub, to nie wszystkie ubytki.
- Wywiało m.in. wieloletniego piłkarza Olimpii Tomasza Lewandowskiego.
- Bardzo dobry zawodnik, który bardzo szybko znalazł sobie miejsce w Wigrach Suwałki, klubie który deklaruje walkę o awans. To była jedna z decyzji, która miała zmienić oblicze drużyny. Nie wiem, czy okaże się dobra. Tomek dawał bardzo dużą jakość, ale zdecydowaliśmy się na ten krok, żeby zmienić całą strukturę obrony. To jest bardzo prosty temat: mieliśmy dwóch stoperów, którzy grali tak jak grali. Bardzo dobrze ten układ sprawdzał się przy Tomku Lewandowskim, Kamilu Wengerze i Michale Kuczałku, które za Adama Noconia trzymały całą obronę. Został Kamil Wenger, który będzie musiał zostać liderem drużyny. Decyzje o zwolnieniu Tomka Lewandowskiego, Michała Ressela, Michała Kiełtyki nie były łatwe. To są moi koledzy, ludzie z którymi grałem w piłkę, z którymi mamy też relacje pozaboiskowe. Czy słuszne, to się okaże. Ale cały czas docierały do mnie informacje, że ten się nie nadaje, tamten słaby, gramy defensywnie, nie kreujemy sytuacji, możemy liczyć tylko na Janusza Surdykowskiego i kontry. No to chyba trzeba wszystko zmienić, żeby Janusz Surdykowski nie był jedyną opcją w ataku. Chciałbym, żeby te bramki strzelali też stoperzy, żeby więcej strzałów oddawali środkowi pomocnicy. Tego nie było, sposób na Olimpię był prosty: wyłączyć Janusza Surdykowskiego. Wiem, że już to na pewno nie będzie tak wyglądać.
- Jakie są perspektywy?
- Olimpia powinna grać w pierwszej lidze. To są piękne chwile, gra się z jeszcze lepszymi firmami, na jeszcze lepszych stadionach, dla kibica to jest super wydarzenie. Może to, co powiem, spotka się z dużą krytyką, ale patrząc na funkcjonowanie klubu, nie jesteśmy na to gotowi. Nie mamy infrastruktury. Dopóki nie padną deklaracje ze strony władz miasta, że są pieniądze na stadion, głównie na podgrzewaną murawę, uważam że nie powinniśmy celować w pierwszą ligę. Celem jest budowanie zespołu. Przy takich dużych zmianach mówienie o grze o awans jest szaleństwem. Fajnym planem byłoby zbudowanie zespołu w tym sezonie i ewentualnie w przyszłym roku przy deklaracji miasta o modernizacji stadionu możemy o czymś myśleć.
W klubie są potrzebne zmiany. Potrzeba na pewno też dwóch, trzech wzmocnień w strukturach klubu, ale finansowe ograniczenia blokują sytuację. Potrzebne jest wzmocnienie marketingu – w tej chwili wszystko opiera się na pracy jednego człowieka. Należy się zastanowić, czy Dariusz Kaczmarczyk powinien być wiecznym asystentem u każdego trenera, Darek wykonuje kilka funkcji, uważam że przydałaby mu się pomoc i to by dało jemu też inne spojrzenie. Było paru kandydatów, którzy chcieli przyjść z własnym asystentem. Na razie temat upadł, ale czy asystentem nie mógłby zostać ktoś z Akademii? Sprawa zagospodarowania takich piłkarzy jak m.in. Michał Ressel, Michał Kiełtyka np. w Akademii. Takich pytań jest bez liku.
- Jak to wygląda z punktu widzenia miasta? Patrząc z zewnątrz można odnieść wrażenie, że Olimpia nikogo w mieście nie interesuje.
- Jako członek zarządu jestem w wielu sprawach „za krótki“, żeby oceniać czy miasto w odpowiednim stopniu finansuje Olimpię, czy chce rozwoju klubu, a wierzę że tak jest. Zapadła decyzja, ze w Elblągu ma być jeden klub i wychodzi na to, ze ten jeden klub będzie. Po decyzjach prezydenta można wywnioskować, że chce, aby to Olimpia była najważniejszym klubem w mieście. Nie zaglądam w budżet miasta i nie wiem, czy będą pieniądze na stadion. Uważam, że decyzje są podejmowane rozsądnie. Wszystko zweryfikuje opinia publiczna.
Olimpia ma na tyle silny elektorat i myślę, że prezydent o tym wie, że jest to grupa wyborców, których nie sposób pominąć w wyborach. Na tę chwilę nie mam wiele do zarzucenia miastu. Wiadomo, że chciałbym większego finansowania. Dziś się dowiedziałem, że Grudziądz da „swojej“ Olimpii po spadku 2,5 mln zł. To są kwoty w Elblągu niewyobrażalne, ale jeżeli w budżecie miasta nie ma takich pieniędzy, to trudno wymagać, żeby ktoś dał to, czego nie ma. Kolejną kwestią jest utworzenie Sportowej Spółki Akcyjnej w klubie. Bez miasta to się nie uda. Moim zdaniem wtedy będzie łatwiej o sponsorów.
- Ostatnie kilka miesięcy była rozpatrywana sprawa stworzenia drużyn seniorskich w jednym klubie w Elblągu.
- W tej chwili Olimpia jest o dwa kroki dalej od Concordii jeżeli chodzi o szczeble rozgrywek. Nikomu nie zabraniam marzyć o grze w trzeciej czy nawet w drugiej lidze. Nie neguję tego, że w Concordii jest dużo fajnych dzieci w szkółce. W działaczach Olimpii była chęć porozumienia, dojścia do konsensusu. Były spotkania, podpisywane dokumenty, co i jak zrobić. Seniorzy mieli z Concordii zniknąć, dzieci i młodzież miały płynnie przechodzić do Olimpii. Ale Concordia to jest prywatny klub, szacunek dla właścicieli za to, ze dają swoje pieniądze na piłkę nożną. Mogliby dawać na coś innego, dają na piłkę.
Kwestia rozbiła się o nazwę. Siedzieliśmy przy stole w trójkę: ja, Paweł Guminiak i Dariusz Kaczmarczyk, naprzeciw nas przedstawiciele Concordii. My nie jesteśmy historią tego klubu, nie mogliśmy jednym pociągnięciem długopisu zlikwidować nazwy Olimpia i żółto-biało-niebieskich barw. Kibice i środowisko sportowe w Elblągu by nas zjadło żywcem. Historia Concordii to są jej dzisiejsi właściciele i oni mogą ze swoim klubem zrobić, co ze chcą: zmienić nazwę, barwy i wszystko inne. Prezydent postawił na finansowanie Olimpii i moim zdaniem w tej chwili w Elblągu jest tylko jeden klub.
Jeżeli ktoś w Elblągu poważnie rozpatrywał scenariusz zmiany nazwy Olimpii, to nie ma pojęcia o sytuacji. Intencja prezydenta była bardzo fajna: robimy jeden silny klub, ale ten klub może się nazywać tylko Olimpia Elbląg. Nie uważam, żeby w Concordii grali źli piłkarze, można było ich wykorzystać przy nowym projekcie: w rezerwach, najlepszych w II lidze. Ale na tę chwilę to już „po herbacie“.
- Wróćmy do Olimpii. Czemu Tomasz Grzegorczyk został trenerem?
- W ostatnim miesiącu nie było mnie na miejscu. Przygotowuję się do zostania żołnierzem zawodowym i w ostatnim miesiącu byłem odcięty od świata. Tą decyzją też zostałem zaskoczony. Nie będę ukrywał, że miałem innego kandydata. Było kilku trenerów na rozmowach, ale zarząd, i tu chciałbym to wyraźnie podkreślić - zarząd wspólnie uznał, ze to będzie najlepsza możliwa opcja. Ale... rozmawiałem z Tomaszem Grzegorczykiem poznałem go i przekonał mnie do swojej wizji. Jeżeli mu się wszystko uda, to mu życzę jak najlepiej, uważam że ma pomysł. Ale wszystko zweryfikuje boisko i on sobie zdaje z tego sprawę.
Olimpia wymieniła trenera, trzynastu, a może więcej zawodników pożegnało się z drużyną. Elbląski kibic może patrzeć na to z zaniepokojeniem, ale takie zmiany były oczekiwane. Nowemu trenerowi trzeba kibicować i dać szansę. W klubie nikt nie siedzi, trwa ciężka praca nad budową kadry. Liczę na to, że Olimpia będzie drużyną kreatywną, stwarzającą sytuację. Od czasów Adama Noconia Olimpia gra bardzo defensywnie. Znana była tylko z tego, ze muruje. Jacek Trzeciak próbował grać wysoko pressingiem ale zabrakło materiału ludzkiego, choć w wielu meczach wyglądało to dobrze.
Od nowego trenera oczekuję przede wszystkim, że ten zespół będzie kreował sytuację, a nie czekał na kontrę. Liczyłem na to, że zostanie Jacek Trzeciak. Z różnych powodów, nie tylko rodzinnych, zdecydował się rozwiązać kontrakt. Szybko znalazł klub w I lidze i to też pokazuje, jak została oceniona jego praca w Olimpii. Moim zdaniem w Jastrzębiu pokaże siłę. Miałem okazję z nim bardzo blisko współpracować, wiem, że to jest dobry szkoleniowiec.
Wracając do Tomasza Grzegorczyka: on ma wiedzę i kompetencje. Olimpia jest dla niego szansą na zrobienie sobie nazwiska.
- Co ze składem?
- W najbliższym tygodniu będzie dużo negatywnych i pozytywnych opinii o Olimpii. To nie jest koniec zmian. Nie na wszystkie ruchy transferowe klub ma wpływ. Ktoś chce grać w Olimpii, ktoś nie chce. Ktoś ma lepszą propozycję, kogoś transferujemy do lepszego klubu. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jesteśmy klubem, który płaci najwięcej. Budujemy skład. Pierwszym etapem będzie wtorkowy mecz z Arką Gdynia, gdzie najprawdopodobniej wystąpi bardzo wielu kandydatów do gry w Olimpii. Mam nadzieję, że uda się z nich ulepić kręgosłup drużyny. Widziałem listę zawodników i mogę powiedzieć: to nie są „ogórki”. Trener plan ma fajny, pozostaje kwestia dogadania się z zawodnikami.
Trener Tomasz Grzegorczyk wykazuje się bardzo dużym zaangażowaniem. Trzeba dać mu czas. Zdaję sobie sprawę z tego, że do rozpoczęcia sezonu zostało niewiele i on też ma tę świadomość. W następnym tygodniu będą informacje o kolejnych pozyskanych zawodnikach. Musimy chwilę poczekać. Myślę, że nie będzie to tak postrzegane, że jesteśmy pierwszym kandydatem do spadku.
Olimpia potrzebowała tych zmian. To już było zmęczenie materiału. Co do mojej osoby, to jeśli komuś przeszkadzam lub uważa, że nic nie wnoszę, nie ma problemu - ja jestem wstanie zrezygnować, chociaż uważam, że mogę zostać zagospodarowany w znacznie większym stopniu w działalność ZKS Olimpia Elbląg.
- Dziękuję za rozmowę.