Chociaż koncert Elbląskiej Orkiestry Kameralnej i tenorów z Tre Voci zatytułowany „With Love, czyli wszystko o miłości” nie mógł się obyć bez odniesień do Dnia Kobiet, występujący na scenie muzycy zaskoczyli zróżnicowanym repertuarem, w którym każdy, nie tylko świętujące w niedzielę panie, mógł odnaleźć coś dla siebie. Zobacz zdjęcia.
Pop opera, crossover, muzyka filmowa – brzmiały hasła na plakacie promującym wydarzenie. Elblążanie, którzy w niedzielę (8 marca) zdecydowali się spędzić wieczór w Hali Sportowo-Widowiskowej, otrzymali muzyczne danie, które zawierało wszystkie te składniki.
Koncert zaczął się od utworu, który na pierwszy rzut ucha nie pasuje do tematyki dzisiejszego dnia. Po kilku pierwszych nutach fani komiksów i kina superbohaterskiego nie mogli mieć wątpliwości – EOK pod batutą Katarzyny Tomali-Jedynak wygrywał swoim słuchaczom motyw przewodni z filmów o Avengersach, do których muzykę skomponował Alan Silvestri. Nie sposób było w dniu kobiet nie pomyśleć przy tej okazji o postaciach bohaterek, takich jak Czarna Wdowa, Scarlet Witch czy Gamora, które dobrze pamiętają z ekranów fani tych kinowych obrazów.
Klimat muzyczny zmienił się bardzo szybko, gdy na scenę wkroczyli panowie z Tre Voci, czyli Wojciech Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj. Zaśpiewali utwór „Feeling Good” napisany przez Anotny’ego Newleya i Lesliego Bricusse’a, do musicalu z 1965 r. „The Roar of the Greasepaint - The Smell of the Crowd”. Pierwszy utwór wykonany przez trio pozwolił więc poczuć klimat Broadwayu. „Czuję się świetnie” – można przetłumaczyć jego tytuł i wydaje się, że gdy wybrzmiał na scenie, świetnie czuli się zarówno jego wykonawcy, jak i słuchacze.
Kto pamięta film „Misja” Rolanda Joffé z 1986 r., z pewnością nie mógł zapomnieć także utworu „Nella fantasia” Ennio Morricone, który był częścią jego ścieżki dźwiękowej. Uczestnicy koncertu mogli wysłuchać również tego dzieła i jeszcze raz oczami wyobraźni przywołać krajobrazy dżungli w Ameryce Południowej, które stanowią tło akcji tego nagrodzonego Oscarem za zdjęcia obrazu. Muzyka Ennio Morricone powróciła w dalszej części koncertu, gdyż muzycy wykonali jego utwór „Cinema Paradiso” z wielokrotnie nagradzanego filmu produkcji włoskiej o tym samym tytule. Kinowych nawiązań było zresztą więcej, bowiem muzycy z Tre Voci i EOK-u sięgnęli także po nieśmiertelne „I Don’t Wanna miss a Thing” Aerosmith, które towarzyszyło przygodom bohaterów „Armageddonu” z Brucem Willisem i Liv Tyler w rolach głównych.
„You raise me up”, „Bésame Mucho”, „La bamba”, „Mambo Italiano” – tych utworów nie trzeba przedstawiać, chcąc nie chcąc każdy słyszał je, jeśli nie na koncertach czy w telewizji, to z pewnością słuchając samochodowego radia. Podobnie ma się sprawa z „Hallelujah” Leonarda Cohena, który Tre Voci określają jako swój „nieoficjalny hymn”. Co ciekawe, artyści zaprezentowali także swoje aranżacje dwóch utworów legendarnego zespołu Queen. Jeśli na Hali Sportowo-Widowiskowej byli tego wieczoru fani Freddiego Mercury’ego, a trudno uwierzyć, by było inaczej, mogli usłyszeć „The Show Must Go On” i „We Are The Champions”. Ten drugi utwór tenorzy zadedykowali świętującym swój dzień paniom, które przecież, zgodnie z przesłaniem piosenki, są zwycięzcami i potrafią walczyć do samego końca, mimo wszelkich przeciwności.
Na niedzielnym koncercie nie zabrakło też rodzimych akcentów. „Powróćmy jak za dawnych lat/w zaczarowany bajek świat./Miłością swoją w piękną baśń/me życie zmień” – wybrzmiały słowa piosenki, wykonywanej niegdyś przez Sławę Przybylską. Swoje miejsce w dzisiejszym repertuarze zaznaczyła też twórczość nieodżałowanego Zbigniewa Wodeckiego. Gdy ze sceny popłynęła melodia znanego „Lubię wracać tam, gdzie byłem”, nie sposób było nie widzieć oczyma wyobraźni „tej dziewczyny z warkoczami” i „tamtego chłopaka ze skrzypcami”, których przywołuje tekst utworu.
Oprócz typowo muzycznych doznań na dobrą atmosferę koncertu wpływ miał też kontakt z publicznością, jaki artystom udało się nawiązać podczas występów. Między tenorami nie zabrakło kilku koleżeńskich docinków, a oni sami często zwracali się do zgromadzonej publiczności, zachęcając ją choćby do wspólnego śpiewu czy rozświetlenia hali telefonami komórkowymi. Uczestnikom z pewnością zapadnie w pamięć anegdota, jaką opowiadali tenorzy w związku z utworem „New York, New York” z filmu o tym samym tytule, który wykonywali kiedyś przed młodymi słuchaczami. Gdy prowadząca występ próbowała naprowadzić ich, o jakim mieście będą śpiewać tenorzy, podając pierwszą część jego nazwy, młodzi melomani zgadywali, że musi chodzić o Nowy… Tomyśl.
Gdyby niedzielny koncert porównać do posiłku, byłby on pizzą. Jaką? Raz włoską, „wykwintną”, elegancką, na cienkim cieście. Innym razem amerykańską, na dużo grubszym cieście, w dodatku polaną popkulturowym sosem. Niezależnie od tego, jaką pizzę kto lubi, dzisiaj mógł znaleźć niejeden muzyczny kawałek dla siebie. A przecież mało kto nie lubi żadnej pizzy.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym Elbląskiej Orkiestry Kameralnej