- Bez waszej pomocy odejdę z tego pięknego świata zostawiając moje dwie kochane, malutkie córeczki. One nie zasłuży na taki los. Jak mam im wyjaśnić, że za kilka lat ich mama umrze? – pisze na zrzutce.pl 29-letnia Klaudia, która zbiera na leczenie nowotworu za granicą.
Klaudia jest absolwentką Zespołu Szkół Ekonomicznych i Technicznych w Pasłęku. Szkoła również włączyła się w pomoc młodej mamie.
- Serdecznie prosimy o wsparcie naszej absolwentki Klaudii, która zmaga się z podstępną chorobą. Jako uczennica była bardzo pomocna i uczynna, energetyczna i przedsiębiorcza, i jak się okazuje nic nie straciła na mocy w przeciągu tych lat. Wierzymy, że znajdą się osoby, które mogłyby wspomóc finansowanie drogiego leczenia, które pozwoli Klaudii cieszyć się życiem w zdrowiu, z najbliższymi i jej małymi dziećmi. Z góry serdecznie dziękujemy w jej imieniu – apelują nauczyciele, uczniowie i pracownicy Zespołu Szkół Ekonomicznych i Technicznych im. Stanisława Mikołajczyka w Pasłęku w mediach społecznościowych.
Klaudia choruje na mięsaka. To nowotwór złośliwy, którego charakteryzuje skłonność do wznowy i tworzenia przerzutów odległych w organizmie.
- Od listopada 2023 r. stopniowo narastał u mnie ból pleców. Na początku był on dość delikatny, jednak nie przechodził, także zaczęłam chodzić po lekarzach i fizjoterapeutach. Usłyszałam, że to efekt nadwyrężenia i przepracowania. Z tą myślą żyłam przez kolejne miesiące. Wizyty u fizjoterapeuty początkowo pomagały, jednak musiałam zwiększać ich częstotliwość co wiązało się z dużymi wydatkami. Od listopada 2023 r. do czerwca 2024 r. chodziłam już regularnie do różnych specjalistów, jednak ból coraz szybciej powracał. Mimo wykonanych badań nie wykryto nic niepokojącego, a lekarze i fizjoterapeuci przystawali przy swoim, że jestem przepracowana. Z czasem ból zaczął być nie do zniesienia. Noce stały się koszmarem, który trwał kilka tygodni. W końcu otrzymałam skierowanie na rezonans. Wtedy wszystko się zaczęło – opisuje na zrzutce.pl swoją historię Klaudia.
Diagnoza brzmiała: mięsak. Guz umiejscowiony jest przy kręgosłupie.
- Powiedziano mi, że jest nieoperacyjny i jedyne co można zrobić, to poddać się chemioterapii oraz miesięcznej terapii protonowej w Krakowie. Jednak to wszystko jest zaleczaniem, nie leczeniem. To wszystko to jedynie wydłużanie mojego życia, którego pozostało mi może kilka lat. Jak to możliwe? To był tylko ból pleców. Przecież lekarze zapewniali mnie, że to przez przepracowanie. Co teraz? Gdzie szukać pomocy? Co z moimi dziećmi? Nie życzę nikomu, aby musiał przeżywać to, co ja wtedy. Jednego dnia otrzymałam diagnozę o poważnej chorobie, jednocześnie dowiadując się, że nie da się mnie wyleczyć i za kilka lat moje dzieci zostaną osierocone - pisze Klaudia.
Klaudia postanowiła się nie poddawać. - Własnymi siłami znalazłam neurochirurga, który podejmie się operacji usunięcia guza z kręgosłupa. Bardzo się ucieszyłam. Zobaczyłam światełko w tunelu. Jest to jednak bardzo ryzykowna operacja, która może zakończyć się różnie. Niestety nie mam już wyjścia, gdyż jestem już po dwóch najsilniejszych chemiach, które bardzo mnie osłabiły. Po każdej z nich doświadczyłam koszmarnych skutków ubocznych. Ostatnie wyniki rezonansu i tomografu wykryły już przerzuty na płuco oraz patologiczne załamanie trzonu kręgu. Mimo chemii rak postępuje. Trzeba działać - czytamy we wpisie Klaudii na zrzutka.pl.
W Polsce Klaudia nie ma już możliwości leczenia. - Po operacji czekają mnie kolejne liczne badania, które sięgają dziesiątek tysięcy oraz koszmarnie drogie leczenie za granicą - czytamy na zrzutka.pl. Cel zrzutki na leczenie Klaudii za granicą to 1,2 mln zł.
Tutaj: link do zbiórki na leczenie Klaudii.