
Pod prysznicem słucha ostrego rocka, ale nie stroni też od subtelnych i nastrojowych ballad. Przyznaje, że żyje muzyką i … słodką kawą. Drzwi do show biznesu otworzył mu Ed Sheeran, bo to jego piosenką wygrał bilet do The Voice of Poland. O kim mowa? O Gracjanie Kalandyku, chłopaku z Elbląga, który szykuje się do wydania swojej pierwszej płyty. Promujący ją singiel „Chodź” jest już w sieci i zbiera pochlebne recenzje.
Agata Janik: - To twoja pierwsza płyta. Jak bardzo będzie twoja?
Gracjan Kalandyk: - Teksty są moje i muzyka też jest moja, więc to chyba dość spory procent. Razem z Robertem Amirianem pracujemy nad aranżacjami utworów, towarzyszą nam super muzycy. Robert, oprócz tego, że jest producentem muzycznym płyty, gra na niej na basie i pianinie. Płyta będzie bardzo barwna i zróżnicowana. Będzie po polsku, ale i po angielsku. Zostały nam do zrealizowania ostatnie wokale.
- Singiel „Chodź” jest już w sieci. To nastrojowy kawałek, czy można więc spodziewać się, że i cały krążek zbudowany będzie na tak delikatnych emocjach?
- Singiel jest delikatny, intymny i lekki, ale na płycie pojawią się też piosenki bardzo rockowe. Od dziecka mam w sobie zakorzenione nutki rockandrollowe i z nich nie rezygnuję. Mam nadzieję, że płyta się spodoba. Jej tytułu nie mogę jeszcze zdradzić. Mogę natomiast zapowiedzieć, że do rąk słuchaczy krążek trafi jesienią.
- Póki co, singiel zbiera pozytywne recenzje internautów.
- Cieszę się, bo jest dużo pozytywnych komentarzy i na temat słów, i melodii, i brzmienia. Jest fajnie. Wszystko idzie więc w dobrą stronę, jak w piosence Dawida Podsiadło.
- Nie byłoby tej płyty, gdyby nie twój udział w The Voice of Poland.
- Tęsknię za tamtym czasem. To było pół roku totalnego rollercoastera. Non stop były próby, koncerty, wyjazdy. No, i oczywiście, ten program umożliwił mi podpisanie kontraktu z Universal Music Polska. To był fajny motor napędowy do moich pomysłów.
- Sięgasz coraz wyżej. W tym roku stanąłeś do eliminacji do konkursu Eurowizja.
- Razem moim kolegą Karolem stwierdziliśmy, że fajnie by było reprezentować Polskę na Eurowizji, ale się nie udało. Jednak nie smucę się tym, bo jestem dumny z Michała Szpaka. Otoczka tegorocznej Eurowizji sprawiła, że mam jeszcze większą ochotę, by wziąć w niej udział. Na pewno więc na jednej próbie się nie zakończy.
- Nie powiesz chyba, że żyjesz samą muzyką.
- Muszę cię zmartwić, bo właśnie żyję samą muzyką (śmiech). To 99 procent mojej egzystencji, a jeden procent to jedzenie i spanie.
- Ale słuchasz nie tylko swojej muzyki?
- Oczywiście, że nie. Słucham także innych. Mam wielu ulubieńców, a wśród nich na pewno są Ben Howard i Ed Sheeran.
- Do Eda jesteś często porównywany.
- To bardzo miłe, bo Ed Sheeran to mega spoko gość. To zaszczyt być do niego porównywanym.
- Trochę mu zawdzięczasz, bo to z jego piosenką wszedłeś do The Voice of Poland.
- Tak, to „Give me love”.
- Skoro masz w sobie rockandrollowe nuty to słuchasz pewnie i mocniejszych brzmień.
- Lubię też cięższą muzykę. Codziennie rano w mojej łazience goszczą Limp Bizkit, Korn, System of a down. Prysznic jest więc na mocy. To daje mi kopa, oprócz kawy.
- Masz słabość do kawy?
- Zdecydowanie. Ilości, jakie wypijam są bardzo duże. Lubię kawę i pięć łyżeczek cukru w niej (śmiech).
- Jak rodzice zapatrują się na drogę, którą wybrałeś? Nie mówią „wybierz poważny zawód, który zapewni ci stabilizację”?
- Mama zawsze mnie wspierała i wspiera. Natomiast tata, który ma za sobą muzyczną przeszłość, bo śpiewał, grał na saksofonie, mówił: Zostaw muzykę, zajmij się czymś poważnym. Pytał czy mógłbym robić coś bardziej pewnego. Zdaję sobie sprawę z tego, że bywa różnie, już tego zresztą doświadczyłem.
- Nie boisz się ryzyka?
- Nie. Życie ma się jedno i trzeba je fajnie wykorzystać. Obrałem sobie akurat taki kierunek i jest bardzo ciekawie.
- I może być nadal ciekawie, ale w show biznesie jest też nieprzyjemnie.
- Od razu pozdrawiam wszystkich hejterów, którzy są zajadli i zaraz rzucą się do pisania negatywnych komentarzy. Życzę im, by byli szczęśliwi. Słodźcie kawę, słuchajcie muzyki, kochajcie i wszystko będzie dobrze! (śmiech).
Gracjan Kalandyk: - Teksty są moje i muzyka też jest moja, więc to chyba dość spory procent. Razem z Robertem Amirianem pracujemy nad aranżacjami utworów, towarzyszą nam super muzycy. Robert, oprócz tego, że jest producentem muzycznym płyty, gra na niej na basie i pianinie. Płyta będzie bardzo barwna i zróżnicowana. Będzie po polsku, ale i po angielsku. Zostały nam do zrealizowania ostatnie wokale.
- Singiel „Chodź” jest już w sieci. To nastrojowy kawałek, czy można więc spodziewać się, że i cały krążek zbudowany będzie na tak delikatnych emocjach?
- Singiel jest delikatny, intymny i lekki, ale na płycie pojawią się też piosenki bardzo rockowe. Od dziecka mam w sobie zakorzenione nutki rockandrollowe i z nich nie rezygnuję. Mam nadzieję, że płyta się spodoba. Jej tytułu nie mogę jeszcze zdradzić. Mogę natomiast zapowiedzieć, że do rąk słuchaczy krążek trafi jesienią.
- Póki co, singiel zbiera pozytywne recenzje internautów.
- Cieszę się, bo jest dużo pozytywnych komentarzy i na temat słów, i melodii, i brzmienia. Jest fajnie. Wszystko idzie więc w dobrą stronę, jak w piosence Dawida Podsiadło.
- Nie byłoby tej płyty, gdyby nie twój udział w The Voice of Poland.
- Tęsknię za tamtym czasem. To było pół roku totalnego rollercoastera. Non stop były próby, koncerty, wyjazdy. No, i oczywiście, ten program umożliwił mi podpisanie kontraktu z Universal Music Polska. To był fajny motor napędowy do moich pomysłów.
- Sięgasz coraz wyżej. W tym roku stanąłeś do eliminacji do konkursu Eurowizja.
- Razem moim kolegą Karolem stwierdziliśmy, że fajnie by było reprezentować Polskę na Eurowizji, ale się nie udało. Jednak nie smucę się tym, bo jestem dumny z Michała Szpaka. Otoczka tegorocznej Eurowizji sprawiła, że mam jeszcze większą ochotę, by wziąć w niej udział. Na pewno więc na jednej próbie się nie zakończy.
- Nie powiesz chyba, że żyjesz samą muzyką.
- Muszę cię zmartwić, bo właśnie żyję samą muzyką (śmiech). To 99 procent mojej egzystencji, a jeden procent to jedzenie i spanie.
- Ale słuchasz nie tylko swojej muzyki?
- Oczywiście, że nie. Słucham także innych. Mam wielu ulubieńców, a wśród nich na pewno są Ben Howard i Ed Sheeran.
- Do Eda jesteś często porównywany.
- To bardzo miłe, bo Ed Sheeran to mega spoko gość. To zaszczyt być do niego porównywanym.
- Trochę mu zawdzięczasz, bo to z jego piosenką wszedłeś do The Voice of Poland.
- Tak, to „Give me love”.
- Skoro masz w sobie rockandrollowe nuty to słuchasz pewnie i mocniejszych brzmień.
- Lubię też cięższą muzykę. Codziennie rano w mojej łazience goszczą Limp Bizkit, Korn, System of a down. Prysznic jest więc na mocy. To daje mi kopa, oprócz kawy.
- Masz słabość do kawy?
- Zdecydowanie. Ilości, jakie wypijam są bardzo duże. Lubię kawę i pięć łyżeczek cukru w niej (śmiech).
- Jak rodzice zapatrują się na drogę, którą wybrałeś? Nie mówią „wybierz poważny zawód, który zapewni ci stabilizację”?
- Mama zawsze mnie wspierała i wspiera. Natomiast tata, który ma za sobą muzyczną przeszłość, bo śpiewał, grał na saksofonie, mówił: Zostaw muzykę, zajmij się czymś poważnym. Pytał czy mógłbym robić coś bardziej pewnego. Zdaję sobie sprawę z tego, że bywa różnie, już tego zresztą doświadczyłem.
- Nie boisz się ryzyka?
- Nie. Życie ma się jedno i trzeba je fajnie wykorzystać. Obrałem sobie akurat taki kierunek i jest bardzo ciekawie.
- I może być nadal ciekawie, ale w show biznesie jest też nieprzyjemnie.
- Od razu pozdrawiam wszystkich hejterów, którzy są zajadli i zaraz rzucą się do pisania negatywnych komentarzy. Życzę im, by byli szczęśliwi. Słodźcie kawę, słuchajcie muzyki, kochajcie i wszystko będzie dobrze! (śmiech).
rozmawiała Agata Janik