Kierownik kulturalno-oświatowy Hotelu Robotniczego „Zamechu”, ob. Wnęk, spacerował po pokoju i myślał, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 31 października 1955 r.
- O czym ty tak myślisz bez przerwy? – dopytywała żona.
- Ehe! Ciekawska! Nie przeszkadzaj! Myślę, znaczy – muszę to robić. Cała praca kulturalna w takim olbrzymim hotelu na mojej głowie – jest o czym myśleć.
I znów myślał.
Żona wtedy zaczęła z innej beczki:
- Kochany, przecież masz małe dzieci...
- No i cóż z tego? Chciałabyś od razu mieć dorosłe dzieci? Najpierw trzeba je wykarmić, wychować...
- O tym przecież mówię! Boje się o dzieci, a ty nic, tylko w kółko myślisz. Głowa ci w końcu pęknie. I co wtedy?
- Przestań wreszcie... – zagrzmiał ob. Wnęk i znów pogrążył w myśleniu.
Robotnicy zaczęli się niepokoić.
- Jak tam kierownik? – pytali żonę.
- Myśli.
- A o czym?
- Nie mówi.
- Co robić? W hotelu nudno, znowu zaczyna się szerzyć pijaństwo, gra w karty, bójki. A kierownik myśli... To ci dopiero kłopot...
Wreszcie jakiś odważny chłopak zdecydował się i wszedł do pokoju, gdzie czasem urzędował ob. Wnęk.
- Dzień Dobry!
- Cześć!
- Myślicie?
- Myślę.
- A co z zespołami amatorskimi, gdzie nowe gry?
- Właśnie myślę o tym.
- ???
- No myślę, co zrobić żeby wszystko samo się zrobiło.
- O czym tu myśleć! Trzeba zwołać chłopaków, pogadać, zaczął próby i robota pójdzie...
- Aha! Gadaj zdrów! Muszę wymyślić coś takiego, żeby wszystko samo się robiło. Bez żadnej pomocy, prób i temu podobnych głupstw. Fantazji nie masz bracie?
- Ależ u nas nie tylko brak fantazji, kierowniku, brak nawet rano i wieczorem gorącej kawy!
- Tak, tak... – potwierdził ob. Wnęk. Chłopak spojrzał ponuro, a potem zapytał:
- I co będzie?
- Trzeba pomyśleć... – i wpisał do notesu temat do rozmyślań na następny tydzień.
- Ehe! Ciekawska! Nie przeszkadzaj! Myślę, znaczy – muszę to robić. Cała praca kulturalna w takim olbrzymim hotelu na mojej głowie – jest o czym myśleć.
I znów myślał.
Żona wtedy zaczęła z innej beczki:
- Kochany, przecież masz małe dzieci...
- No i cóż z tego? Chciałabyś od razu mieć dorosłe dzieci? Najpierw trzeba je wykarmić, wychować...
- O tym przecież mówię! Boje się o dzieci, a ty nic, tylko w kółko myślisz. Głowa ci w końcu pęknie. I co wtedy?
- Przestań wreszcie... – zagrzmiał ob. Wnęk i znów pogrążył w myśleniu.
Robotnicy zaczęli się niepokoić.
- Jak tam kierownik? – pytali żonę.
- Myśli.
- A o czym?
- Nie mówi.
- Co robić? W hotelu nudno, znowu zaczyna się szerzyć pijaństwo, gra w karty, bójki. A kierownik myśli... To ci dopiero kłopot...
Wreszcie jakiś odważny chłopak zdecydował się i wszedł do pokoju, gdzie czasem urzędował ob. Wnęk.
- Dzień Dobry!
- Cześć!
- Myślicie?
- Myślę.
- A co z zespołami amatorskimi, gdzie nowe gry?
- Właśnie myślę o tym.
- ???
- No myślę, co zrobić żeby wszystko samo się zrobiło.
- O czym tu myśleć! Trzeba zwołać chłopaków, pogadać, zaczął próby i robota pójdzie...
- Aha! Gadaj zdrów! Muszę wymyślić coś takiego, żeby wszystko samo się robiło. Bez żadnej pomocy, prób i temu podobnych głupstw. Fantazji nie masz bracie?
- Ależ u nas nie tylko brak fantazji, kierowniku, brak nawet rano i wieczorem gorącej kawy!
- Tak, tak... – potwierdził ob. Wnęk. Chłopak spojrzał ponuro, a potem zapytał:
- I co będzie?
- Trzeba pomyśleć... – i wpisał do notesu temat do rozmyślań na następny tydzień.
oprac. Olaf B.