Pisaliśmy w swoim czasie o fatalnej przygodzie pewnego elblążanina, który w kiszce pasztetowej znalazł… kompletne oko wieprzowe, informował Głos Elbląga z 11 września 1957 r.
Obecnie, pocieszyć możemy nieszczęsnego odbiorcę wyrobów, produkowanych przez elbląskie Zakłady Mięsne, iż ma towarzysza niedoli. Przed kilku dniami mianowicie, inny obywatel również natrafił w kiełbasie na identyczne oko.
Wobec powyższego, pytamy uprzejmie dyrekcję sławetnej instytucji z ul. Żeromskiego, kiedy wreszcie fakty te otworzą jej własne oczy na nieprawdopodobne przygody, spotykające konsumentów w związku z działalnością Zakładów Mięsnych?
Czy może mamy liczyć tylko na oczy, z przeproszeniem, świńskie?
Wobec powyższego, pytamy uprzejmie dyrekcję sławetnej instytucji z ul. Żeromskiego, kiedy wreszcie fakty te otworzą jej własne oczy na nieprawdopodobne przygody, spotykające konsumentów w związku z działalnością Zakładów Mięsnych?
Czy może mamy liczyć tylko na oczy, z przeproszeniem, świńskie?
oprac. Olaf B.