- Rozmowy z rządem to były kpiny. To jedynie mydlenie nam oczu. Nie padły podczas nich żadne konkrety. Rządzący chcą nam dać jedynie ochłapy. My natomiast chcemy usunięcia Zielonego Ładu albo doprowadzenia go do wersji, w jakiej będzie on dla nas akceptowalny - mówi Ireneusz Marszewski rolnik z Pasłęka, który był jednym z organizatorów środowego (20 marca) protestu. W powiecie elbląskim rolnicze blokady były między innymi na węźle Pasłęk Północ drogi S7, w Jegłowniku na trasie DK 22, w Godkowie i Bogaczewie. Zdjęcia.
Tym razem miejscami protestu były przede wszystkim drogi dojazdowe do miast wojewódzkich oraz trasy szybkiego ruchu. W powiecie elbląskim rolnicy blokowali węzeł Pasłęk Północ (godz. 7-19) na drodze S7, skrzyżowanie w Krośnie, w Godkowie drogę wojewódzką nr 513, w Jegłowniku drogę krajową nr 22 (godz. 9-15) oraz Węzeł Bogaczewo na drodze S7. Postulaty rolników pozostaję niezmienne: sprzeciwiają się Zielonemu Ładowi, importowi produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, ograniczaniu hodowli zwierząt w Polsce i "dramatycznej sytuacji" w rolnictwie. Węzeł Pasłęk Północ blokowało około 20 ciągników.
- Nadal protestujemy przeciwko Zielonemu Ładowi. Jest on wprowadzany po cichu. Rząd mydli oczy rolnikom, że niby wszystko jest ok. Rozmowy z rządem to były kpiny. Nie padły podczas nich żadne konkrety. Rządzący chcą nam dać jedynie ochłapy. My natomiast chcemy usunięcia Zielonego Ładu albo doprowadzenia go do wersji, w jakiej będzie on dla nas akceptowalny - mówi rolnik.
Zdaniem Ireneusza Marszewskiego z Zielonego Ładu powinno zostać wykreślone przede wszystkim ugorowanie. - Na razie mamy jego zniesienie do 2027 roku, potem nadal ono obowiązuje. Konieczność ugorowania generuje dla rolników straty. Musimy za taką ziemię zapłacić przecież podatek, musimy o nią zadbać. To nie jest tak, że my taką ziemię zostawiamy na rok, wówczas rosną chwasty, krzaki. Musimy na nią ponosić nakłady, ponieważ jesteśmy zobligowani do utrzymania jej w czarnym ugorze (niezawierającym roślinności, ale nawożonym obornikiem-red.). Z ugoru nie mamy plonów, ale ponosimy na niego nakłady finansowe – wyjaśnia rolnik.
W Jegłowniku drogę wojewódzką nr 22 blokowało około 40 maszyn rolniczych. Co kilkanaście minut auta w kierunku Malborka oraz w kierunku Elbląga były przepuszczane jednym pasem.
Mariusz Abramowski, organizator tego protestu, także źle ocenia to, co do tej pory rząd Donalda Tuska proponuje rolnikom. - W naszej ocenie to gra na czas ze strony rządu do momentu, kiedy będziemy musieli pojechać w pole. Dzisiejsze protesty w skali kraju pokazują, że nasza determinacja nie słabnie. Mamy ponad 530 zarejestrowanych protestów – mówi rolnik.
Jak ocenia starcia z policją podczas protestów w Warszawie? - Nie mogę odpowiadać ze wszystkich, nawet jeśli to byli rolnicy, to myślę, że to były jednostki, były to incydenty. Trzeba mówić wprost, że to byli chuligani, nie rolnicy. Żaden rolnik od nas ani z powiatów ościennych nie prowokował, nie eskalował. Ewidentnie były tam osoby, które chciały na tym strajku "podkręcić atmosferę" - podkreśla Mariusz Abramowski. Zapowiada też, że protesty będą trwały do skutku. - To już jest początek końca europejskiego rolnictwa, jeżeli Komisja Europejska tego nie zrozumie, to rolnictwo w Europie przestanie istnieć - dodaje Mariusz Abramowski.
Dodajmy, że we wtorek (19.03) w nocy minister rolnictwa Czesław Siekierski oraz wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak podpisali uzgodnienie z rolnikami. Zaprezentowano je na konferencji prasowej podczas drugiego dnia Europejskiego Forum Rolniczego. Podpisali je m. in.: Andrzej Sobociński, przedstawiciel protestujących rolników na Żuławach, lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi Roman Kondrów, Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, Artur Koncik, rolnik protestujący na przejściu w Świecku, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Tomasz Obszański, Filip Pawlik z AgroUnii, Władysław Serafin, przewodniczący Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.
W uzgodnieniu podkreślono, że przyczyną obecnej sytuacji w rolnictwie jest przede wszystkim agresja Rosji na Ukrainę, a także bezwarunkowa zgoda UE na nielimitowany import towarów rolnych z Ukrainy "poparta jednoznacznym stanowiskiem ówczesnego rządu RP". Jeden z punktów przewiduje, że minister rolnictwa ma zwrócić się do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o wstrzymanie tranzytu przez terytorium Polski produktów rolnych z Ukrainy objętych embargiem.
Strony zadeklarowały w dokumencie również, że uregulowane muszą być relacje handlowe między oboma krajami, w tym dostęp do rynku takich produktów jak m.in. zboże, rzepak, kukurydza, cukier, drób, jaja, owoce miękkie i jabłka. W dokumencie zawarto również punkt dotyczący dopłat, które mają objąć m.in. jęczmień i żyto. Dopłaty mają być wypracowane na poziomie pomocy z 2023 r. i dotyczyć mają zboża, które zostało sprzedane w okresie od 1 stycznia br. do 30 maja br. Inny punkt przewiduje utrzymanie wysokości podatku rolnego na poziomie z 2023 r.