Prawie dwa tysiące młodych ludzi ze wszystkich elbląskich gimnazjów, kilku szkół średnich, podstawowych, a nawet dzieci z przedszkoli przemaszerowało dzisiaj ulicami Elbląga w Paradzie Schumana.
Młodzież miała demonstrować swoje poparcie dla wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jak przekonała się nasza reporterka elbląscy uczniowie wierzą, że Polakom w Unii będzie dobrze.
- Dla nas ważne jest to, że np. nasze świadectwa czy dyplomy wyższych studiów będą się liczyły w krajach Piętnastki - powiedziała jedna z uczennic Gimnazjum nr 2.
Młodzi ludzie, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że Polska nie utraci suwerenności wstępując do Unii.
- Uczymy się o kulturze krajów Unii Europejskiej i każde z nich zachowuje swoją odrębność i tożsamość. To jest wspólnota - odpowiadała jedna z uczennic.
Wśród uczniów są także przeciwnicy wstąpienia do Unii:
- Ja jestem przeciwny, wolałbym jednak, żeby Polska do Unii nie wstępowała. Z tego, co słyszałem, to jak się wstępuje, to nie jest za dobrze, ludzie idą za czymś nowym, i ślepo wierzą w coś.
W paradzie uczestniczył m.in. senator Władysław Mańkut.
- Oczywiście, że jeżeli ktoś uważa, że to będzie Eden czy raj, i że prawie wszystko będzie za darmo, to się myli. Wejście do Unii to nie jest cel, ale szansa dla Polski. Widzę, że zdecydowana większość młodzieży to rozumie zdecydowanie szybciej i poważniej niż dorośli.
***
Dzisiejsza impreza przypominała dawne uroczystości pierwszomajowe – najpierw pochód, potem przemówienia na placu i tzw. cześć artystyczna. Zmienił się tylko kolor szturmówek – z czerwonych na niebieskie. Generalnie wiadomo - było fajnie, bo nie było lekcji. Nikt mi natomiasta nie wmówi, że dzisiejsi dwunasto- i trzynastolatkowie bardziej przejmują się czerwcowym referendum i przyszłorocznym historycznym wstąpieniem Polski w struktury Unii niż moich rówieśników w latach osiemdziesiątych interesowało przynudzanie towarzyszy z trybuny.
Warto przy tej okazji zastanowić się nad fatalną jakością prowadzonej w kraju kampanii unijnej (antyunijnej zresztą też). Brakuje faktów, brakuje argumentów – i to nie tylko zwolennikom przyłączenia. Co ciekawe, jedynym jaśniejszym punktem na tle ogólnego urradebilizmu (w którym specjalizuje się od jakiegoś czasu przede wszystkim telewizja publiczna) i partyjniackiego “wicie rozumicie” jest zdaje się obecnie tylko kampania prowadzona przez ekipę prezydenta Kwaśniewskiego (żeby nie było wątpliwości - w wyborach na prezydenta autor tych słów nie głosował na Aleksandra Kwaśniewskiego).
Warto zastanowić się - nim będzie nam wstyd, że do 50 proc. frekwencji zabrakło nam zachęty w postaci talonów do hipermarketu (których nie zabrakło, jak wiadomo, na Litwie).
- Dla nas ważne jest to, że np. nasze świadectwa czy dyplomy wyższych studiów będą się liczyły w krajach Piętnastki - powiedziała jedna z uczennic Gimnazjum nr 2.
Młodzi ludzie, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że Polska nie utraci suwerenności wstępując do Unii.
- Uczymy się o kulturze krajów Unii Europejskiej i każde z nich zachowuje swoją odrębność i tożsamość. To jest wspólnota - odpowiadała jedna z uczennic.
Wśród uczniów są także przeciwnicy wstąpienia do Unii:
- Ja jestem przeciwny, wolałbym jednak, żeby Polska do Unii nie wstępowała. Z tego, co słyszałem, to jak się wstępuje, to nie jest za dobrze, ludzie idą za czymś nowym, i ślepo wierzą w coś.
W paradzie uczestniczył m.in. senator Władysław Mańkut.
- Oczywiście, że jeżeli ktoś uważa, że to będzie Eden czy raj, i że prawie wszystko będzie za darmo, to się myli. Wejście do Unii to nie jest cel, ale szansa dla Polski. Widzę, że zdecydowana większość młodzieży to rozumie zdecydowanie szybciej i poważniej niż dorośli.
***
Dzisiejsza impreza przypominała dawne uroczystości pierwszomajowe – najpierw pochód, potem przemówienia na placu i tzw. cześć artystyczna. Zmienił się tylko kolor szturmówek – z czerwonych na niebieskie. Generalnie wiadomo - było fajnie, bo nie było lekcji. Nikt mi natomiasta nie wmówi, że dzisiejsi dwunasto- i trzynastolatkowie bardziej przejmują się czerwcowym referendum i przyszłorocznym historycznym wstąpieniem Polski w struktury Unii niż moich rówieśników w latach osiemdziesiątych interesowało przynudzanie towarzyszy z trybuny.
Warto przy tej okazji zastanowić się nad fatalną jakością prowadzonej w kraju kampanii unijnej (antyunijnej zresztą też). Brakuje faktów, brakuje argumentów – i to nie tylko zwolennikom przyłączenia. Co ciekawe, jedynym jaśniejszym punktem na tle ogólnego urradebilizmu (w którym specjalizuje się od jakiegoś czasu przede wszystkim telewizja publiczna) i partyjniackiego “wicie rozumicie” jest zdaje się obecnie tylko kampania prowadzona przez ekipę prezydenta Kwaśniewskiego (żeby nie było wątpliwości - w wyborach na prezydenta autor tych słów nie głosował na Aleksandra Kwaśniewskiego).
Warto zastanowić się - nim będzie nam wstyd, że do 50 proc. frekwencji zabrakło nam zachęty w postaci talonów do hipermarketu (których nie zabrakło, jak wiadomo, na Litwie).
tekst J, komentarz Maciej Zarecki