Nie ma tygodnia, by do naszej redakcji z prośbą o interwencje nie zgłaszali się mieszkańcy, w których budynkach odcięto gaz. – Najpierw odcięli gaz u mamy na Beniowskiego, potem na Szymanowskiego u znajomych, potem u mnie na Saperów. Słyszę, że na innych ulicach też odcinają. Czy w ten sposób zarządcy chcą wymusić modernizację sieci? – pyta jeden z naszych Czytelników, zwracając uwagę, że na ponowne włączenie gazu mieszkańcy czekają miesiącami. Sprawdziliśmy, z czego to wynika.
Mieszkańcy interweniują w sprawie gazu
- Mam dwoje małych dzieci, temperatura na zewnątrz koło zera. Nie mamy możliwości ogrzania się i wykąpania, bo wszystko zasilane na gaz. Dziwi mnie to że przez cały rok było w porządku i nagle w prawie całym Elblągu tyle nieprawidłowości. To jak instalacje przechodziły przeglądy wcześniej? Prosiłbym o zajęcie się ta sprawą. Czy to farsa z tymi awariami, brak dostaw gazu czy co? Mieliśmy tydzień temu przegląd i było wszystko ok. Teraz w jednym z mieszkań w moim budynku stwierdzono nieszczelność, ale muszą wyłączyć gaz w całym budynku. Tak jest w wielu miejscach. Gazownicy mówią, że trzeba sprawdzić, a koniec końców wymieniają całą instalację za tysiące złotych – to tylko jeden z maili, które w ostatnim czasie odebraliśmy od Czytelników – konkretnie od pana Sebastiana.
Kolejny sygnał dotarł od pani Magdaleny. - Część mieszkańców kamienic przy ul. Jaśminowej od połowy stycznia ma odcięty dopływ gazu, a co za tym idzie brak możliwości przygotowywania ciepłych posiłków, a także brak ciepłej wody. Powodem była nieszczelność instalacji. W moim przypadku gazu nie mam od 16 stycznia ( ul. Rechniewskiego). Rozumiem, że jeżeli jest nieszczelność, to należy wyłączyć gaz, ale zarządca "ociąga" się z naprawą. Firma, którą rzekomo wynajął, zjawiła się tylko po to żeby zamknąć zawór, który już był zamknięty. Od tego czasu nic w tej sprawie się nie dzieje. Mam dwoje małych dzieci (7 miesięcy i 2 lata) i funkcjonowanie bez ciepłej wody jest utrudnione. Zagotowanie wody do kąpieli w czajniku elektrycznym trwa wieki, już nie mówiąc o kosztach, które będziemy musieli ponieść za zużycie prądu. Płacimy wysoki czynsz, a w zamian otrzymujemy biwakowe warunki. Cztery tygodnie bez gazu to zdecydowanie za dużo – pisze pani Magdalena, która pyta: dlaczego dziwnym trafem nagle w tym samym czasie odkryto nieszczelność w kilkunastu klatkach w budynkach tego samego zarządcy. Jak w takim razie wykonują swoją pracę panowie, którzy co roku sprawdzają szczelność instalacji? Za co płacimy? – pisze nasza Czytelniczka.
Co na to gazownia?
Na początek wyjaśnijmy, że za stan wewnętrznych instalacji gazowych w budynkach odpowiadają właściciele budynków lub zarządcy. To oni mają obowiązek zlecać przeglądy tych instalacji i dbać o ich stan. Gdy ulatnia się gaz, wzywane jest pogotowie gazowe, które odcina instalację od sieci.
- Przez ostatni kwartał średnia liczba interwencji związanych ze stwierdzeniem ulatniania na instalacjach, która mogła się skończyć odcięciem gazu do instalacji gazowej do mieszkania lub budynku wynosiła w Elblągu ok. 25-30 incydentów miesięcznie – informuje w odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe Polskiej Spółki Gazownictwa.
Tylko w lokalach komunalnych, administrowanych przez Zarząd Budynkóiw Komunalnych, od października 2024 roku odnotowano 45 zgłoszeń związanych z nieszczelnością instalacji gazowych. - Prace naprawcze zostały podjęte bez zbędnej zwłoki. Służby techniczne Polskiej Spółki Gazownictwa oceniają szczelność instalacji, natomiast dalsze decyzje dotyczące zakresu prac związanych z modernizacją wewnętrznej sieci gazowej ZBK ustala na podstawie opinii Wykonawcy oraz Inspektora Nadzoru – informuje ZBK w odpowiedzi na nasze pytania/
Nie każda interwencja gazowników kończy się odcięciem gazu w budynku. - W październiku było to 60 wyjazdów, w listopadzie 55 wyjazdów, natomiast w grudniu przeprowadzono 39 interwencji Pogotowia Gazowego – informuje PSG (danych za styczeń jeszcze nie mamy – red.). - Nie odnotowujemy w ostatnim czasie zauważalnego wzrostu interwencji Pogotowia Gazowego. Polska Spółka Gazownictwa dba o bezpieczeństwo w sposób ciągły i stale monitoruje sieć gazową – dodaje spółka.
Dlaczego tak długo to wszystko trwa?
W przypadku odcięcia gazu w budynku zarządca lub właściciel jest zobowiązany do przeprowadzenia naprawy instalacji. W wielu przypadkach wiąże się to jej modernizacją lub nawet wymianą całej instalacji. Dlaczego tak się dzieje, wyjaśnia jeden z elbląskich zarządców.
- Wiele instalacji w starszych budynkach ma od 50 do 70 lat. Budowano je, kiedy jeszcze pracowała w Elblągu miejska gazownia, która produkowała gaz z węgla, mokry. Po 1975 roku do Elbląga doprowadzono gaz ziemny, który jest suchy. Inna też była technologia łączenia rur, montażu instalacji, które prowadzono kiedyś przez mieszkania, dzisiaj jest to niemożliwe, bo główny pion musi znajdować się poza mieszkaniami – wyjaśnia jeden z elbląskich zarządców nieruchomości. – Jakie to wszystko ma znaczenie? Starsze instalacje, w których używany był gaz mokry, nie wytrzymują prób szczelności przewidzianych na gaz ziemny suchy, dlatego muszą być wymieniane, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Niestety, ten proces może potrwać nawet kilka miesięcy, bo po stwierdzeniu nieszczelności., należy najpierw odciąć gaz, potem przygotować dokumentację nowej instalacji, dokonać zgłoszenia do urzędu, znaleźć firmę, która najpierw zdemontuje starą instalację, zutylizuje ją, bo to co ma w środku jest niebezpieczne dla zdrowia, potem zamontuje nową i na koniec po odbiorze technicznym i sprawdzeniu szczelności gazownicy włączą ponownie gaz. Proces się przeciąga, gdy okazuje się, że dana wspólnota musi na przykład zaciągnąć kredyt, by sfinansować te prace - mówi zarządca.