
We września zeszłego roku na łamach portEl ukazał się artykuł na temat ośliczki w elbląskiej sieci wodociągów. Minęło pół roku i problem nadal istnieje.
Na łamach innej elbląskiej gazety w marcu ukazał się wywiad z dyrektorem EPWiK. Z wywiadu tego możemy się dowiedzieć, że chlorowanie wody może potrwać następne pół roku i my jako mieszkańcy musimy wykazać się cierpliwością...
Jest tylko jeden szkopuł. Coraz więcej mieszkańców naszego miasta kupuje wodę do gotowania. Woda z kranu nie nadaje się do picia nawet po przegotowaniu. Nawet przy myciu zębów czuć nieprzyjemny zapach. Większość ludzi wychodzących z dyskontów z zakupami, wózki ma wypełnione wodą w baniakach. Warto przypomnieć, że miasto nasze weszło w nowy rok z nowymi cenami za odprowadzanie ścieków jak i za wodę. Cena wody wzrosła o 18 groszy, w czasie kiedy władze miasta wiedziały o problemie z ośliczką. I tu powstaje pytanie: czy dyrekcja EPWiK oraz władze miasta wiedząc o problemie nie powinni podjąć decyzji o postawieniu na osiedlach beczkowozów z czystą wodą, czy poprzez obniżenie jakości wody pitnej i zarazem podwyższenia cen nie działa się na szkodę mieszkańców? Wydaje się, że wymusza się na nas zapłatę za wodę niezdatną do picia i mycia przy równoczesnym wydawaniu przez nas pieniędzy na zakup wody w elbląskich sklepach, jak też instalowaniu filtrów.
Z różnych artykułów zarówno rodzimych jaki zagranicznych można się dowiedzieć, że nieszczęsna ośliczka jest niegroźna dla zdrowia. Jej wielkość to od 8mm do 13 mm. Dr Gunter Gunkel z Uniwersytetu Technicznego w Berlinie od lat zajmujący się limnologią, w jednym z opracowań na temat tego bezkręgowca napisał: ,,działania skierowane przeciwko ośliczce wodnej i innym bezkręgowcom obejmują przepłukiwanie, zwłaszcza nową metodą z użyciem CO2 oraz optymalizację procesu uzdatniania wody w celu ograniczenie zawartości organicznego węgla." Czy ta nowa metoda była, jest stosowana w Elblągu? Może płukanie metodą z użyciem CO2 byłoby bardziej znośne dla nas mieszkańców niż jej chlorowanie?
Jest tylko jeden szkopuł. Coraz więcej mieszkańców naszego miasta kupuje wodę do gotowania. Woda z kranu nie nadaje się do picia nawet po przegotowaniu. Nawet przy myciu zębów czuć nieprzyjemny zapach. Większość ludzi wychodzących z dyskontów z zakupami, wózki ma wypełnione wodą w baniakach. Warto przypomnieć, że miasto nasze weszło w nowy rok z nowymi cenami za odprowadzanie ścieków jak i za wodę. Cena wody wzrosła o 18 groszy, w czasie kiedy władze miasta wiedziały o problemie z ośliczką. I tu powstaje pytanie: czy dyrekcja EPWiK oraz władze miasta wiedząc o problemie nie powinni podjąć decyzji o postawieniu na osiedlach beczkowozów z czystą wodą, czy poprzez obniżenie jakości wody pitnej i zarazem podwyższenia cen nie działa się na szkodę mieszkańców? Wydaje się, że wymusza się na nas zapłatę za wodę niezdatną do picia i mycia przy równoczesnym wydawaniu przez nas pieniędzy na zakup wody w elbląskich sklepach, jak też instalowaniu filtrów.
Z różnych artykułów zarówno rodzimych jaki zagranicznych można się dowiedzieć, że nieszczęsna ośliczka jest niegroźna dla zdrowia. Jej wielkość to od 8mm do 13 mm. Dr Gunter Gunkel z Uniwersytetu Technicznego w Berlinie od lat zajmujący się limnologią, w jednym z opracowań na temat tego bezkręgowca napisał: ,,działania skierowane przeciwko ośliczce wodnej i innym bezkręgowcom obejmują przepłukiwanie, zwłaszcza nową metodą z użyciem CO2 oraz optymalizację procesu uzdatniania wody w celu ograniczenie zawartości organicznego węgla." Czy ta nowa metoda była, jest stosowana w Elblągu? Może płukanie metodą z użyciem CO2 byłoby bardziej znośne dla nas mieszkańców niż jej chlorowanie?