Elbląg czeka zaciskanie pasa, dlatego nie należy się dziwić, że słowo „oszczędność” jest przez Witolda Wróblewskiego odmieniane przez wszystkie przypadki – piszemy w artykule oceniającym pierwsze 100 dni rządów nowego prezydenta. Symboliczna „setka” przypada w niedzielę.
Najważniejszą decyzję pierwszych stu dni swoich rządów Witold Wróblewski podjął w ostatni poniedziałek. Zdecydował o reorganizacji w Urzędzie Miejskim, odesłaniu na emeryturę ponad 20 doświadczonych urzędników i degradacji zastępców dyrektorów poszczególnych departamentów, z których niektórzy objęli funkcje za czasów prezydentury Jerzego Wilka.
Witold Wróblewski kadrowe ruchy tłumaczy oszczędnościami, które mają przynieść milion złotych rocznie i przyczynić się do bardziej efektywnej pracy ratusza. Oby się nie mylił, bo w przeciwnym razie w niedalekiej przyszłości może się okazać, że promowana przez niego idea efektywnego wykorzystania przez Elbląg środków unijnych w nowej perspektywie może lec w gruzach właśnie z powodu braków kadrowych w ratuszu. Po prostu nie będzie komu przerabiać ton dokumentów na potrzeby projektów.
Na plus można zaliczyć prezydentowi starania o pozyskanie pieniędzy z unijnej refundacji. Chodzi o 9,5 miliona złotych zwrotu, które nasze miasto może otrzymać z tytułu rozbudowy drogi 504. Elbląski wniosek przeszedł już ocenę formalną i merytoryczną, decyzja Zarządu Województwa powinna zapaść w najbliższych tygodniach. Jeśli będzie pozytywna, będzie to duży zastrzyk gotówki dla zadłużonego budżetu.
Zaciskanie pasa
Ambicje Witolda Wróblewskiego w sprawie wykorzystania środków unijnych wydają się duże, tym bardziej że wcześniej jako wicemarszałek województwa kontrolował inwestycje warte miliardy złotych. Zanim jednak projekty staną się faktem, Elbląg czeka zaciskanie pasa, dlatego nie należy się dziwić, że słowo „oszczędność” jest przez prezydenta odmieniane przez wszystkie przypadki. Szefowie miejskich instytucji otrzymali wyraźny sygnał: mają oszczędzać na czym się da, nie wykluczając redukcji zatrudnienia. O szczegółach zapewne wkrótce usłyszymy, choć już teraz w wielu instytucjach krążą plotki o zwolnieniach.
O potrzebie oszczędności Witold Wróblewski mówił w swoim programie wyborczym, więc ostatnim decyzjom nie należy się dziwić. Bardziej złośliwi sugerują, by podejmując takie decyzje, prezydent uwzględnił takżę własną pensję. Grupa mieszkańców zawiązała nawet inicjatywę uchwałodawczą, pierwszą w historii Elbląga, chcąc doprowadzić do zmniejszenia wynagrodzenia prezydenta i diet radnych. Sprawa rozstrzygnie się z pewnością w kolejnych stu dniach kadencji, choć Witold Wróblewski stoi na stanowisku, że to radni ustalają jego wynagrodzenie i on nie ma z tym nic wspólnego.
Powrót do przeszłości
Budżet miasta na 2015 rok też został odchudzony. Witold Wróblewski obciął niektóre wydatki inwestycyjne, rezygnując z przebudowy ulicy Moniuszki na całej długości, ograniczając wydatki na remonty chodników. Chce za to wydawać pieniądze na dokumentację Europarku i dokumentację drugiej części Elbląskiego Parku Technologicznego, by ubiegać się o środki unijne.
Ten kierunek dokładnie pokazuje, że kadencja Witolda Wróblewskiego będzie nawiązywać do polityki prowadzonej przez Henryka Słoninę i trudno się temu dziwić, zważywszy na wieloletnią współpracę obu panów. Trzeba też przyznać, że miasto w sumie innego wyjścia za bardzo nie ma, skoro na rozwój Modrzewiny wydano już kilkaset milionów złotych.
Czasy Henryka Słoniny przypomina także powołanie na stanowisko sekretarza miasta (kilkuletni wakat) Artura Zielińskiego, który pełnił do 2010 roku funkcję wiceprezydenta miasta. Do ratusza wróciła także Joanna Urbaniak, która ponownie pełni rolę rzecznika prasowego. Zmiana wydaje się naturalna, skoro rzecznik ma być osobą zaufaną, ale coraz częściej dziennikarze narzekają na to, że muszą długo czekać na odpowiedzi na pytania nawet w - wydawałoby się - prostych sprawach. A to odbija się potem na komunikacji z mieszkańcami, o czym świadczy jeszcze jeden przykład – zupełny brak wizji konsultacji społecznych.
Do grona zaufanych prezydenta należy z pewnością też Bogusław Milusz, jedna z osób prowadzących kampanię wyborczą Witolda Wróblewskiego. Jako wiceprezydent zajmuje się m.in. edukacją, która stoi przed dylematem: co zrobić z nauczycielami w obliczu niżu demograficznego. Nieuniknione może być dalsze łączenie szkół. Pierwsza decyzja już jest: od września Zespół Szkół Gospodarczych wchłonie Zespół Szkół Turystyczno-Hotelarskich.
Trzech zastępców
Dużym zaskoczeniem na samym początku kadencji była z pewnością decyzja o powołaniu aż trzech prezydenckich zastępców. Nominacja dla Bogusława Milusza nie dziwi, podobnie jak dla Janusza Nowaka, który poparł Wróblewskiego przed drugą turą. Zagadką jest z pewnością Jacek Boruszka, który jako wiceprezydent ma się zajmować szeroko pojętą innowacją. Pierwsze sto dni panowie poświęcili na wdrażanie się w swoje obowiązki, pewnie dlatego niezbyt często wypowiadali się publicznie na tematy, którymi się zajmują.
Więcej na temat pracy Urzędu Miejskiego pod kierownictwem Witolda Wróblewskiego będzie można powiedzieć jesienią, kiedy ruszą pierwsze konkursy unijne w nowej perspektywie 2014-2020. Wtedy okaże się, czy są pieniądze na wkład własny, jakie projekty mają szansę na realizację i czy miasto stać na ich utrzymanie, skoro dotychczas do wielu unijnych inwestycji trzeba po prostu dokładać.
Dowiemy się też, skąd miasto weźmie pieniądze na spłatę zaciągniętych zobowiązań z tytułu emisji obligacji i zaciągniętych kredytów. W tym roku Elbląg nie musi spłacać ani złotówki, ale w 2016 roku będzie to już 20 milionów, w każdym kolejnym roku ponad 30 milionów. I tak do 2026 roku... To w najbliższych latach może okazać się dla Witolda Wróblewskiego o wiele większym wyzwaniem niż pozyskiwanie kolejnych unijnych pieniędzy.
O opinię na temat 100 dni prezydentury zapytaliśmy także samego Witolda Wróblewskiego, wysyłając w poniedziałek 9 marca maila do Biura Prasowego. Nadal czekamy na odpowiedź...
PS. Dzisiaj otrzymaliśmy maila od Joanny Urbaniak, że Biuro Prasowe przygotowuje zbiorczą informację o 100 dniach prezydenta dla wszystkich mediów.
Witold Wróblewski kadrowe ruchy tłumaczy oszczędnościami, które mają przynieść milion złotych rocznie i przyczynić się do bardziej efektywnej pracy ratusza. Oby się nie mylił, bo w przeciwnym razie w niedalekiej przyszłości może się okazać, że promowana przez niego idea efektywnego wykorzystania przez Elbląg środków unijnych w nowej perspektywie może lec w gruzach właśnie z powodu braków kadrowych w ratuszu. Po prostu nie będzie komu przerabiać ton dokumentów na potrzeby projektów.
Na plus można zaliczyć prezydentowi starania o pozyskanie pieniędzy z unijnej refundacji. Chodzi o 9,5 miliona złotych zwrotu, które nasze miasto może otrzymać z tytułu rozbudowy drogi 504. Elbląski wniosek przeszedł już ocenę formalną i merytoryczną, decyzja Zarządu Województwa powinna zapaść w najbliższych tygodniach. Jeśli będzie pozytywna, będzie to duży zastrzyk gotówki dla zadłużonego budżetu.
Zaciskanie pasa
Ambicje Witolda Wróblewskiego w sprawie wykorzystania środków unijnych wydają się duże, tym bardziej że wcześniej jako wicemarszałek województwa kontrolował inwestycje warte miliardy złotych. Zanim jednak projekty staną się faktem, Elbląg czeka zaciskanie pasa, dlatego nie należy się dziwić, że słowo „oszczędność” jest przez prezydenta odmieniane przez wszystkie przypadki. Szefowie miejskich instytucji otrzymali wyraźny sygnał: mają oszczędzać na czym się da, nie wykluczając redukcji zatrudnienia. O szczegółach zapewne wkrótce usłyszymy, choć już teraz w wielu instytucjach krążą plotki o zwolnieniach.
O potrzebie oszczędności Witold Wróblewski mówił w swoim programie wyborczym, więc ostatnim decyzjom nie należy się dziwić. Bardziej złośliwi sugerują, by podejmując takie decyzje, prezydent uwzględnił takżę własną pensję. Grupa mieszkańców zawiązała nawet inicjatywę uchwałodawczą, pierwszą w historii Elbląga, chcąc doprowadzić do zmniejszenia wynagrodzenia prezydenta i diet radnych. Sprawa rozstrzygnie się z pewnością w kolejnych stu dniach kadencji, choć Witold Wróblewski stoi na stanowisku, że to radni ustalają jego wynagrodzenie i on nie ma z tym nic wspólnego.
Powrót do przeszłości
Budżet miasta na 2015 rok też został odchudzony. Witold Wróblewski obciął niektóre wydatki inwestycyjne, rezygnując z przebudowy ulicy Moniuszki na całej długości, ograniczając wydatki na remonty chodników. Chce za to wydawać pieniądze na dokumentację Europarku i dokumentację drugiej części Elbląskiego Parku Technologicznego, by ubiegać się o środki unijne.
Ten kierunek dokładnie pokazuje, że kadencja Witolda Wróblewskiego będzie nawiązywać do polityki prowadzonej przez Henryka Słoninę i trudno się temu dziwić, zważywszy na wieloletnią współpracę obu panów. Trzeba też przyznać, że miasto w sumie innego wyjścia za bardzo nie ma, skoro na rozwój Modrzewiny wydano już kilkaset milionów złotych.
Czasy Henryka Słoniny przypomina także powołanie na stanowisko sekretarza miasta (kilkuletni wakat) Artura Zielińskiego, który pełnił do 2010 roku funkcję wiceprezydenta miasta. Do ratusza wróciła także Joanna Urbaniak, która ponownie pełni rolę rzecznika prasowego. Zmiana wydaje się naturalna, skoro rzecznik ma być osobą zaufaną, ale coraz częściej dziennikarze narzekają na to, że muszą długo czekać na odpowiedzi na pytania nawet w - wydawałoby się - prostych sprawach. A to odbija się potem na komunikacji z mieszkańcami, o czym świadczy jeszcze jeden przykład – zupełny brak wizji konsultacji społecznych.
Do grona zaufanych prezydenta należy z pewnością też Bogusław Milusz, jedna z osób prowadzących kampanię wyborczą Witolda Wróblewskiego. Jako wiceprezydent zajmuje się m.in. edukacją, która stoi przed dylematem: co zrobić z nauczycielami w obliczu niżu demograficznego. Nieuniknione może być dalsze łączenie szkół. Pierwsza decyzja już jest: od września Zespół Szkół Gospodarczych wchłonie Zespół Szkół Turystyczno-Hotelarskich.
Trzech zastępców
Dużym zaskoczeniem na samym początku kadencji była z pewnością decyzja o powołaniu aż trzech prezydenckich zastępców. Nominacja dla Bogusława Milusza nie dziwi, podobnie jak dla Janusza Nowaka, który poparł Wróblewskiego przed drugą turą. Zagadką jest z pewnością Jacek Boruszka, który jako wiceprezydent ma się zajmować szeroko pojętą innowacją. Pierwsze sto dni panowie poświęcili na wdrażanie się w swoje obowiązki, pewnie dlatego niezbyt często wypowiadali się publicznie na tematy, którymi się zajmują.
Więcej na temat pracy Urzędu Miejskiego pod kierownictwem Witolda Wróblewskiego będzie można powiedzieć jesienią, kiedy ruszą pierwsze konkursy unijne w nowej perspektywie 2014-2020. Wtedy okaże się, czy są pieniądze na wkład własny, jakie projekty mają szansę na realizację i czy miasto stać na ich utrzymanie, skoro dotychczas do wielu unijnych inwestycji trzeba po prostu dokładać.
Dowiemy się też, skąd miasto weźmie pieniądze na spłatę zaciągniętych zobowiązań z tytułu emisji obligacji i zaciągniętych kredytów. W tym roku Elbląg nie musi spłacać ani złotówki, ale w 2016 roku będzie to już 20 milionów, w każdym kolejnym roku ponad 30 milionów. I tak do 2026 roku... To w najbliższych latach może okazać się dla Witolda Wróblewskiego o wiele większym wyzwaniem niż pozyskiwanie kolejnych unijnych pieniędzy.
O opinię na temat 100 dni prezydentury zapytaliśmy także samego Witolda Wróblewskiego, wysyłając w poniedziałek 9 marca maila do Biura Prasowego. Nadal czekamy na odpowiedź...
PS. Dzisiaj otrzymaliśmy maila od Joanny Urbaniak, że Biuro Prasowe przygotowuje zbiorczą informację o 100 dniach prezydenta dla wszystkich mediów.