300 dorosłych bażantów trafiło dzisiaj na Żuławy Wiślane. Wypuścili je myśliwi z koła łowieckiego Rogacz z Elbląga. W jakim celu? Zobacz zdjęcia.
Środa, godz. 10. Jedziemy do Raczek Elbląskich na zaproszenie Koła Łowieckiego Rogacz z Elbląga, które kupiło w hodowli w Wielkopolsce 300 bażantów, by wypuścić je na wolność.
- Mamy tutaj stabilną populację bażantów, ale mimo to wpuszczamy co roku około 300 sztuk kur i kogutów w celu wzbogacenia puli genetycznej populacji, która tu bytuje oraz zabezpieczenia spadkowi populacji. Presja drapieżników i chemia w rolnictwie niestety powodują to, że w lęgach bażantów występują duże straty, stąd konieczność uzupełniania populacji – wyjaśnia Tomasz Burzyński, łowczy w Kole Łowieckim Rogacz w Elblągu. – Oczywiście musieliśmy uzyskać stosowne pozwolenia, zgodę z Ministerstwa Środowiska, bo to nie są rodzime bażanty, tylko gatunek, który kiedyś został sprowadzony do Polski z Azji. Są hodowane w wolierach, a nie w klatkach, i przygotowane do tego, by po wypuszczeniu na wolność sobie poradziły. Nie ma obecnie konieczności ich dokarmiania, bo duże połacie kukurydzy, które są uprawiane przez rolników, stanowią doskonałą bazę żywieniową dla dorosłych osobników. Mają tu bardzo dobre warunki bytowe, bo jest tu dużo trzcinowisk, nieużytków, tereny porośnięte wierzbą. To takie dzikie Żuławy.
Kilkadziesiąt sztuk co pewien odcinek
Myśliwi wypuszczają bażanty na łono natury na polach niedaleko rzeki Tina. Nie wszystkie naraz, ale po kilkadziesiąt sztuk co pewien odcinek. Nie ukrywają, że jesienią będą na bażanty polować, choć zaznaczają, że to będzie niewielka część populacji, którą co roku sprowadzają na Żuławy z hodowli.
- Polujemy tylko na koguty, na kury nie. Co roku w ostrzale mamy 40 kogutów, ale on nigdy nie był zrealizowany w stu procentach Jest to zwykle od 20 do 30 sztuk. I to nie jest tak, że dzisiaj je wypuszczamy, a jutro ktoś przyjedzie na polowanie. Sezon polowań na bażanty rozpocznie się dopiero za dwa i pół miesiąca. Odstrzelonych zostanie co najwyżej 10 procent tej liczby, którą dzisiaj wypuściliśmy – mówi Tomasz Burzyński, zaznaczając, że obowiązkiem myśliwego polującego na ptactwo łowne jest polowanie z psem myśliwskim i kultywowanie tej tradycji. – Strzela się do ptaków tylko w locie, by zachować warunki bezpieczeństwa strzał musi być oddany pod kątem co najmniej 60 stopni do góry. Pies jest potrzebny także do tego, by tego ptaka po postrzeleniu znaleźć – dodaje łowczy.
Chcą zmienić medialny wizerunek
Myśliwi doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w ostatnich latach mają złą prasę. Ich środowisko protestuje także przeciwko zapowiadanym przez rząd zmianom w prawie łowieckim. Wśród pomysłów pojawiają się m.in. zakaz polowań na niektóre gatunki ptactwa, ograniczenie polowań na dziki oraz polowań zbiorowych czy wprowadzenie obowiązku przeprowadzania badań psychologicznych przez myśliwych co 5 lat (dzisiaj takiego obowiązku nie ma).
- Myśliwi również kochają zwierzęta. To nie są osobnicy żądni krwi, którzy chcą tylko zabijać. Są określone plany łowieckie, które dotyczą nie tylko ptaków. Na podstawie inwentaryzacji odstrzela się tylko taki odsetek zwierząt, który jest potrzebny albo do utrzymania pogłowia w łowisku na danym poziomie bądź redukcji, jeśli dany gatunek w danym miejscu zwiększa swoją i dodaje: – Nagonka na myśliwych prowadzona jest na całym świecie. Ale trzeba pamiętać o tym, że my ludzie tak zmieniliśmy świat i środowisko naturalne, że dzikie żyjące zwierzęta mają coraz mniej miejsca dla siebie. Gdyby nie było myśliwych, to nikt nie chroniłby i nie walczyłby o to, by ta dzika zwierzyna miała gdzie żyć. Myśliwi są zainteresowani, by kultywować tradycję, brać udział w polowaniach, więc są zainteresowani, by te zwierzęta były i miały się dobrze. Brak myśliwych oznacza wzrost kłusownictwa.
Myśliwi chcą w najbliższym latach zmienić swój medialny wizerunek. Na przykład Okręgowy Związek Łowiecki w Elblągu przygotował w lipcu odezwę do myśliwych, w której pisze, że ich środowisko powinno postawić na „edukację i poszerzenie w społeczeństwie wiedzy o przyrodzie, a tym samym o łowiectwie i oczywiście o nas – myśliwych”. Zapowiada szereg działań w tej sprawie, a pierwszym ma być akcja „Uczymy dzieci przyrody”, związana z zakupem książek, broszur oraz publikacji edukacyjnych o tematyce łowieckiej i przyrodniczej.
W Polsce jest około 120 tysięcy myśliwych. Licząc z ich rodzinami, to nawet 600 tysięcy osób, związanych z łowiectwem.