Olimpia Elbląg po niezbyt ciekawym spotkaniu pokonała OKS 1945 Olsztyn, dzięki bramce z rzutu karnego. Strzelił ją Krzysztof Wierzba, który w ubiegłym sezonie, jeszcze jako piłkarz OKS Olsztyn nie mógł przebić się do pierwszego składu olsztyńskiej drużyny.
Mimo obaw organizatorów meczu, na elbląskim stadionie panował spokój. Jedynym incydentem było spalenie szalików jednego z piłkarskich klubów przez kibiców z Olsztyna. To jednak nie zakłóciło przebiegu spotkania, które nie dostarczyło zbyt wielu emocji. Obie drużyny z trudem kleciły składne akcje. Piłkarze mieli problemy z wypracowaniem dogodnych sytuacji do strzelenia bramki.
- To już jest kolejne, dziewiąte spotkanie rozgrywane co trzy dni. Zawodnicy mają mało czasu na regenerację, większość uczy się, pracuje - usprawiedliwia swoich piłkarzy Andrzej Bianga, trener Olimpii. - Uważam, że tempo ligi jest niesamowite. Gramy tak jak w Premiership.
Mimo zmęczenia elbląskich piłkarzom udało się w końcu strzelić bramkę. W 78 min. sędzia podyktował rzut karny dla Olimpii za zagranie przez olsztyńskiego obrońcę ręką w polu karnym. Sytuacji nie zmarnował napastnik Olimpii Krzysztof Wierzba.
- Jestem szczęśliwy, bardzo mi na tym zwycięstwie zależało. Tym bardziej że graliśmy z moim dawnym klubem, więc chyba mogę być zadowolony, że to ja strzeliłem bramkę -komentuje Krzysztof Wierzba.
Drużyna OKS 1945 Olsztyn grała w Elblągu bez dwóch podstawowych zawodników, którzy pauzowali za kartki. Mimo to piłkarze z Olsztyna grali z Olimpią jak równy z równym.
- Szkoda, że Elbląg normalnie nie strzelił nam bramki, bo ten karny był dyskusyjny. Zawodnicy Olimpii są znacznie starsi i bardziej doświadczeni od moich. Dlatego uważam, że i tak rozegraliśmy dobry mecz, mimo że przegraliśmy - tłumaczy Andrzej Nakielski, trener OKS 1945 Olsztyn.
- To już jest kolejne, dziewiąte spotkanie rozgrywane co trzy dni. Zawodnicy mają mało czasu na regenerację, większość uczy się, pracuje - usprawiedliwia swoich piłkarzy Andrzej Bianga, trener Olimpii. - Uważam, że tempo ligi jest niesamowite. Gramy tak jak w Premiership.
Mimo zmęczenia elbląskich piłkarzom udało się w końcu strzelić bramkę. W 78 min. sędzia podyktował rzut karny dla Olimpii za zagranie przez olsztyńskiego obrońcę ręką w polu karnym. Sytuacji nie zmarnował napastnik Olimpii Krzysztof Wierzba.
- Jestem szczęśliwy, bardzo mi na tym zwycięstwie zależało. Tym bardziej że graliśmy z moim dawnym klubem, więc chyba mogę być zadowolony, że to ja strzeliłem bramkę -komentuje Krzysztof Wierzba.
Drużyna OKS 1945 Olsztyn grała w Elblągu bez dwóch podstawowych zawodników, którzy pauzowali za kartki. Mimo to piłkarze z Olsztyna grali z Olimpią jak równy z równym.
- Szkoda, że Elbląg normalnie nie strzelił nam bramki, bo ten karny był dyskusyjny. Zawodnicy Olimpii są znacznie starsi i bardziej doświadczeni od moich. Dlatego uważam, że i tak rozegraliśmy dobry mecz, mimo że przegraliśmy - tłumaczy Andrzej Nakielski, trener OKS 1945 Olsztyn.
JK