Dziś (5 czerwca) w Elblągu odbyła się inauguracja obchodów Tygodnia Osób Niepełnosprawnych. Ulicami miasta przeszedł pochód, w którym uczestniczyli i niepełnosprawni, i ich opiekunowie, a także uczniowie elbląskich szkół i przedszkoli. Zobacz zdjęcia.
- To jest początek, bo jutro w Bażantarni odbędzie piknik rekreacyjny, głównie dla uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej, dla placówek, a w niedzielę zapraszamy wszystkich mieszkańców Elbląga na festyn integracyjny na Starym Mieście. Dzisiaj maszerujemy z Placu Kazimierza Jagiellończyka na starówkę - relacjonowała Teresa Bocheńska, wiceprezes Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych.
Z jakimi problemami na co dzień borykają się osoby niepełnosprawne?
- Mam padaczkę i jest mi ciężko, bo jestem tylko z mamą - opowiadała pani Wioletta. - Z chorobą borykam się od 6. roku życia. Był to błąd lekarzy. Teraz jest dobrze, ale muszę walczyć ze stresem, staram się ciągle uczyć nowych rzeczy. Z tolerancją jest różnie, zależy kto, jaki ma dzień i humor - przyznała.
- Mam mózgowe porażenie dziecięce i od urodzenia poruszam się na wózku - to już słowa Marty Gruczyńskiej. - Codziennie ćwiczę z rodzicami. Z tatą chodzę na taki specjalny rower - to też jest forma rehabilitacji. Jeśli chodzi o tolerancję w stosunku do nas - jest, ale czasami też bywa z tym różnie. Jednak to się poprawia - stwierdziła uczestniczka dzisiejszego marszu.
O swojej pracy opowiedział jedna z opiekunek:
- Jesteśmy miło przyjmowani w różnych placówkach, otwarte są na nas szkoły, które często z nami współpracują, więc raczej nie spotykam się z nietolerancją - mówiła Justyna Baran, pedagog ze Środowiskowego Domu Samopomocy, Stowarzyszenie PSONI w Elblągu. - Często wychodzimy na różne spotkania towarzyskie czy artystyczne, czy do biblioteki. Już w czasie odbywania praktyk studenckich spodobała mi się praca z osobami niepełnosprawnymi. Dobrze mi się pracowało, lubiłam z tymi osobami przebywać, czerpałam z tego radość i miałam satysfakcję z pracy. Czasami też jest ciężko, nie powiem, że nie - przyznała. - I fizycznie i psychicznie, ale myślę, że trzeba mieć predyspozycje charakteru żeby się tam odnaleźć. Trzeba mieć w sobie dużo empatii, cierpliwości. Trzeba brać też pod uwagę to, że efekty pracy nie są tak szybkie, jak np. pracując ze zdrowymi dziećmi, ale naprawdę warto.
Jak wygląda życie z dzieckiem niepełnosprawnym z perspektywy rodzica?
- Córka nie słyszy, jest niepełnosprawna intelektualnie, uczęszcza do Środowiskowego Domu Samopomocy Elblągu. Mieszkamy na wsi więc nie jest nam łatwo, bo tam jesteśmy zostawione same sobie. Gdyby nie ta placówka to nie wiem... - przyznała Barbara Baranowska. - Najwięcej pomocy otrzymaliśmy właśnie od tego stowarzyszenia. Moja córka ma już 32 lata i powiem tak - z perspektywy czasu i doświadczenia, tolerancja jest coraz wyższa w społeczeństwie. Przez kampanie, przez reklamy, takie inicjatywy, jak dzisiejsza. To wszystko jest bardzo ważne dla nas. Szkoły uświadamiają dzieci od najmłodszych lat, że osoby niepełnosprawne są wśród nas. Kiedyś z tolerancją było bardzo ciężko, moja córka była pokazywana palcami, wytykana na ulicach czy autobusach - wspominała. - Dziś jest dużo lepiej.
Z jakimi problemami na co dzień borykają się osoby niepełnosprawne?
- Mam padaczkę i jest mi ciężko, bo jestem tylko z mamą - opowiadała pani Wioletta. - Z chorobą borykam się od 6. roku życia. Był to błąd lekarzy. Teraz jest dobrze, ale muszę walczyć ze stresem, staram się ciągle uczyć nowych rzeczy. Z tolerancją jest różnie, zależy kto, jaki ma dzień i humor - przyznała.
- Mam mózgowe porażenie dziecięce i od urodzenia poruszam się na wózku - to już słowa Marty Gruczyńskiej. - Codziennie ćwiczę z rodzicami. Z tatą chodzę na taki specjalny rower - to też jest forma rehabilitacji. Jeśli chodzi o tolerancję w stosunku do nas - jest, ale czasami też bywa z tym różnie. Jednak to się poprawia - stwierdziła uczestniczka dzisiejszego marszu.
O swojej pracy opowiedział jedna z opiekunek:
- Jesteśmy miło przyjmowani w różnych placówkach, otwarte są na nas szkoły, które często z nami współpracują, więc raczej nie spotykam się z nietolerancją - mówiła Justyna Baran, pedagog ze Środowiskowego Domu Samopomocy, Stowarzyszenie PSONI w Elblągu. - Często wychodzimy na różne spotkania towarzyskie czy artystyczne, czy do biblioteki. Już w czasie odbywania praktyk studenckich spodobała mi się praca z osobami niepełnosprawnymi. Dobrze mi się pracowało, lubiłam z tymi osobami przebywać, czerpałam z tego radość i miałam satysfakcję z pracy. Czasami też jest ciężko, nie powiem, że nie - przyznała. - I fizycznie i psychicznie, ale myślę, że trzeba mieć predyspozycje charakteru żeby się tam odnaleźć. Trzeba mieć w sobie dużo empatii, cierpliwości. Trzeba brać też pod uwagę to, że efekty pracy nie są tak szybkie, jak np. pracując ze zdrowymi dziećmi, ale naprawdę warto.
Jak wygląda życie z dzieckiem niepełnosprawnym z perspektywy rodzica?
- Córka nie słyszy, jest niepełnosprawna intelektualnie, uczęszcza do Środowiskowego Domu Samopomocy Elblągu. Mieszkamy na wsi więc nie jest nam łatwo, bo tam jesteśmy zostawione same sobie. Gdyby nie ta placówka to nie wiem... - przyznała Barbara Baranowska. - Najwięcej pomocy otrzymaliśmy właśnie od tego stowarzyszenia. Moja córka ma już 32 lata i powiem tak - z perspektywy czasu i doświadczenia, tolerancja jest coraz wyższa w społeczeństwie. Przez kampanie, przez reklamy, takie inicjatywy, jak dzisiejsza. To wszystko jest bardzo ważne dla nas. Szkoły uświadamiają dzieci od najmłodszych lat, że osoby niepełnosprawne są wśród nas. Kiedyś z tolerancją było bardzo ciężko, moja córka była pokazywana palcami, wytykana na ulicach czy autobusach - wspominała. - Dziś jest dużo lepiej.
Sebastian Wiśniewski