Niegdyś przecinała miasto tylko od stronych wschodniej. Z biegiem czasu straciła swoją właściwą rolę, czyli napędzanie młynów i zasilanie fos miasta. Dziś jest jedynie odprowadzeniem wód z Wysoczyzny Elbląskiej i znakiem historii. Te i wiele innych tajemnic elbląskiej Kumieli odkrywali uczestnicy kolejnego, sobotniego (29 lipca) spaceru z przewodnikiem. Zobacz więcej zdjęć.
Spotkanie rozpoczęło się pod budynkiem sądu przy Placu Konstytucji. Nie jest to miejsce przypadkowe, ponieważ to właśnie tutaj krzyżował się kanał Kumieli z wodociągiem na Stare Miasto oraz odchodziły jej odnogi zasilające fosy miejskie. W okolicach sądu, a dokładnie na dzisiejszym Placu Konstytucji, znajdowały się także dwa średniowieczne młyny istniejące do 1945 roku.
- Były to młyny najbliżej położone miasta, czyli Młyn Górny i Młyn Dolny. Stały obok siebie, były oddzielone jedynie ogrodami. O młynie górnym nie zachowało się zbyt wiele informacji, ale młyn dolny został w 1844 roku zakupiony przez Ignatza Grunaua, który był dość znanym przedsiębiorcą. Rozkręcił żeglugę pasażerską do Krynicy Morskiej, budując pierwsze statki i parowce. Był jednym z pionierów budujących Krynicę taką, jaką znamy dzisiaj. Do tego wszystkiego inwestował w młyny. Jego kontynuatorem był jego syn Georg Grunau, który w 1875 roku zmodernizował ten młyn na parowy – opowiadał Amadeusz Pfeifer. W okresie międzywojennym kompleks młynów należał do Juliusza Klimowskiego, który prowadził tu fabrykę pierza i materaców.
Następnym przystankiem były okolice dawnej mleczarni przy Grobli Św. Jerzego, tutaj przewodnik zdementował pewne wiadomości dotyczące historii naszego miasta.
- Często spotyka się w różnych opracowaniach naukowych o historii Elbląga informacje, że niedawno wyburzona mleczarnia znajdowała się tutaj od zawsze. To jest nieprawda, ponieważ wcześniej w tym miejscu znajdowała się walcownia mosiądzu założona w 1875 roku. Natomiast pierwsza mleczarnia Schroetera znajdowała się przed gmachem dzisiejszego sądu. Herman Schroeter zaczynał od bardzo małego zakładu, to nie od razu był największy zakład we wschodnich Niemczech – wyjaśniał Amadeusz Pfeifer.
Dalej wycieczka przeszła wzdłuż Kumieli, przez Park Traugutta i Park Dolinka, w którym ciekawym przystankiem był drugi wodospad i charakterystyczna betonowa konstrukcja.
- Tutaj za krzakami widzimy taką betonowo-kamienną konstrukcję, to jest właśnie ten tajemniczy Wielki przelew. To, co tutaj widzimy to jest sztuczna tama, którą stworzono już w czasach krzyżackich kiedy regulowano Kumielę na potrzeby doprowadzania wody do miasta. Nadmiar wody zasilającej młyny puszczano Wielkim Przelewem do starego koryta Kumieli. Kamienne, boczne ściany pochodzą jeszcze z XVII w. kiedy była przebudowa, a betonowa konstrukcja pochodzi z 1924 roku, z czasów wielkiej powodzi – dodał Amadeusz Pfeifer.
Ostatnim przystankiem był Młyn Krzakowy przy ulicy Kościuszki, w którym obecnie znajduje się jeden z elbląskich hoteli. Jest to budynek oryginalny, prawdopodobnie z początków XIII wieku. Młyn pracował intensywnie i mielił mąkę aż do lat 80-tych, niestety później zaczął popadać w ruinę.
- Młyn był rozszabrowany, w szczególności z metalowych elementów, wyrywali co się dało, łącznie z demolką i na końcu lat 90-tych został spalony doszczętnie. Młyn przeczekał kilka lat do 1996 roku kiedy miał szczęście i znalazł się ktoś, kto stwierdził, że taki zabytek trzeba odbudować – opowiadał Stefan Kotowski, właściciel obiektu.
Następne spotkanie odbędzie się 5 sierpnia i poświęcone będzie historii elbląskich organów. Wycieczkę prowadzi Bartosz Skop, zbiórka o godz. 10 przy kościele pw. Św. Wojciecha przy ulicy Wiejskiej.