Szymonek do niedawna był pełnym życia dzieckiem. Zmieniło się to nagle w kwietniu tego roku. U chłopca zdiagnozowano wtedy guza mózgu. Od tego czasu rozpoczęła się walka z czasem. By ratować życie chłopca, rodzina zecydowała się na leczenie za granicą, a na to potrzebne są pieniądze.
Szymon ma pięć lat i jest oczkiem w głowie całej rodziny, która rozpaczliwie walczy o jego życie. Diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. U pięciolatka stwierdzono medulloblastomę IV stopnia złośliwości.
Guza usunięto, po operacji chłopiec przyjął cztery cykle chemii, a następnie został poddany radioterapii. - Były powikłania, a nam serca rozrywał strach o życie naszej iskierki – mówi Paulina Kublik, mama pięciolatka. - We wrześniu Szymonek rozpoczął kolejną chemię, jednak po pierwszym podaniu nastąpiły powikłania. Lekarz zdecydował o rezonansie. Wyniki zabrzmiały jak wybuch bomby atomowej! Rozsiew oponowy i przerzuty do kręgosłupa! Słowa lekarza: "takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko". Dla nich to tylko przypadek, a dla nas to nie przypadek. Dla nas to koniec świata!
Rodzina postanowiła szukać ratunku za granicą. Jednak na leczenie potrzebne są pieniądze. Liczy więc na wsparcie ludzi dobrego serca. - Cały sens istnienia to Szymon. Prosimy o wsparcie finansowe, abyśmy mogli rozpocząć poszukiwania ratunku w świecie – dodaje Paulina Kublik. - Musimy jak najszybciej wysłać wycinek do kliniki w Bonn, aby jeszcze raz przebadano, czy dotychczasowe leczenie w ogóle było prawidłowe. Być może nasz przeciwnik nosi inną mutację i jest na niego lek, który go zwalczy i pozwoli żyć Szymonkowi, który ma tak wiele planów po powrocie do zdrówka. Prosimy o wpłaty na dalszą walkę o życie naszego Skarba oraz o udostępnianie zrzutki.
Wpłaty można dokonać na stronie.