Jest młoda, piękna i utalentowana. Elblążanie znają ją jako skrzypaczkę i koncertmistrza Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Karolina Nowotczyńska od września zaczęła naukę pod okiem Igora Petrushevskiego w Wiedniu.
- Anna Kaniewska: Jak to się stało, że trafiłaś do szkoły muzycznej?
- Karolina Nowotczyńska: Zawsze chciałam zagrać melodię z filmu "Titanic" i rodzice postanowili wysłać mnie do szkoły muzycznej. Miałam wtedy 6 lat. Od razu wiedziałam, że to był dobry wybór. Na początku to było dla mnie tylko przyjemnością, później zaczęłam to traktować zawodowo. Skończyłam szkołę muzyczną w Elblągu, później studia na Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Dostałam się na pierwszym miejscu a szkołę ukończyłam z wyróżnieniem. Wybrałam ją, ponieważ Gdańsk jest blisko Elbląga i byłam od zawsze zżyta z moją panią profesor.
-We wrześniu dostałaś się do szkoły Richard Wagner Conservatory w Wiedniu. Jak tam trafiłaś?
- Poszłam tam za profesorem Igorem Petrushevskim. Poleciłam mi go profesor Krystyna Jurecka. Byłam u niego na jednym kursie, później na drugim, trzecim. Do tego pobierałam również lekcje. Po czasie doszedł do wniosku, że chce mnie uczyć na stałe. Jedynym minusem są jednak sprawy finansowe. Tak się składa, że szkoła dużo kosztuje. Jeszcze nie mam całej kwoty, ale wierzę, że się uzbiera (śmiech). Dlatego wszystko, co zarobię, łożę na edukację, akademik, podróże. Prawie wszystkie zajęcia w szkole są indywidualne. Edukacja trwa dwa lata, więc cztery semestry i kończy się egzaminem. Teraz rozpocznę także studia doktoranckie u profesora Konstantego Andrzeja Kulki. Oczywiście w Gdańsku.
- Sporo pracy przed Tobą. Jako dziecko dużo czasu poświęcałaś na ćwiczenie w domu?
- Ja, o dziwo, nie jestem zwolennikiem długiego ćwiczenia. Nigdy nie ćwiczyłam tak długo jak moi koledzy. Jak poćwiczyłam godzinę dziennie, było to dla mnie bardzo dużo. W podstawówce pani nauczycielka kazała mi zapisywać ile ćwiczę. Często zawyżałam liczbę godzin (śmiech).
- To w takim razie jesteś bardzo utalentowana. Twoi rodzice również są muzykami?
- Nie, jestem jedyna w rodzinie. Moi rodzice są zdolni, mama nawet chodziła do szkoły muzycznej, ale nigdy nie została muzykiem. Śpiewała, grała na akordeonie i gitarze.
- Zapewne są dumni z Twoich sukcesów. Wiem, że brałaś udział w wielu konkursach i zdobywałaś naprawdę prestiżowe nagrody.
- Na początku były to konkursy regionalne, a potem już ogólnopolskie i międzynarodowe. Moje największe osiągnięcie to chyba I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Padwie w 2014 r. W 2013 roku zdobyłam również II miejsce na Międzynarodowym Konkursie w Namur (Belgia), a także I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Dolnym Kubinie na Słowacji.
- A jaką muzykę najbardziej lubisz wykonywać?
- W sumie każdą, ale jeśli miałabym wybrać, to chyba współczesną, np. Witold Lutosławski, Dmitrij Szostakowicz. Lubię też grać utwory, które są trudne i w których można pokazać swoją technikę, np. Wieniawskiego, Ernsta. Ta muzyka intelektualnie nie jest specjalnie wymagająca, jednak sprawia naprawdę wiele trudności technicznych.
- Czy Twoja edukacja muzyczna miała wpływ na to jakiej muzyki słuchasz na co dzień?
- Słucham zupełnie innej muzyki (śmiech). Muzyka, którą wykonuję, jest zbyt trudna żeby cieszyć się nią na co dzień. Słucham popu, latino, muzyki filmowej. Po prostu muszę odreagować w innym gatunku.
- Wyobraź sobie, że w swoim życiu nie zajmujesz się muzyką. Widzisz dla siebie jakąś alternatywę?
- Gdyby nie muzyka, to chyba bym umarła z nudów (śmiech). Nie wyobrażam sobie mojego życia bez tego muzycznego akcentu. Oczywiście żartuję. Pewnie bym sobie coś znalazła, bo w życiu jestem osobą aktywną i wszystko mnie interesuje. W szkole zawsze lubiłam ścisłe przedmioty, zwłaszcza matematykę i chemię. Lubię się śmiać, wręcz mam z tym problem. Na ostatnim festiwalu nasza solistka zmieniła specjalnie tekst utworu. Tak głośno się zaśmiałam, że publiczność to słyszała. Od lat próbuję też tańczyć. Zapisywałam się do różnych szkół tanecznych. Na początku były to tańce towarzyskie, potem zakochałam się w salsie, ostatnio tańczyłam reggaeton i burleskę. Niestety nie mam za dużo czasu, jednak nadal próbuję się rozwijać w tej dziedzinie. Poza tym staram się też czytać sporo książek, szczególnie interesują mnie te psychologiczne.
- W jaki sposób zachęciłabyś inne młode osoby do tego, aby rozpoczęły swoją przygodę z muzyką?
- Jeśli ktoś chce muzykować, powinien chodzić na koncerty- wtedy jest duża szansa na to, że polubi muzykę klasyczną.
- Elblążanie na pewno kojarzą Cię z EOK. Natomiast Ty grasz również w Gaspar Trio. Opowiedz trochę o waszym składzie.
- Gaspar Trio to ja, Ola Lipińska, Karol Sokołowski. Oboje studiują na Akademii Gdańskiej. Teraz leci nam trzeci rok wspólnego grania. Jesteśmy zupełnym przeciwieństwem innych zespołów, które dużo ćwiczą. Np. jak się spotykamy na próbie o 7, to najpierw rozmawiamy, jemy śniadanie, pijemy herbatę, a potem dopiero zabieramy się za pracę.
- Czy przy takim natłoku obowiązków masz jeszcze czas na życie towarzyskie?
- Moja praca to również część mojego życia towarzyskiego (śmiech). Zawsze trafią się jakieś spotkania, tym bardziej, że dużo czasu spędziłam i spędzę w akademiku.
- Jakie są Twoje plany na przyszłość?
- Marzę by zrobić choćby małą karierę solową. Uwielbiam występować jako solistka. Chociaż bycie koncertmistrzem jest naprawdę świetną sprawą. Chciałabym też zwiedzić cały świat. Zacznę od Kuby, bo tam tańczą salsę (śmiech). Później pewnie Indonezja, Bali.
- Karolina Nowotczyńska: Zawsze chciałam zagrać melodię z filmu "Titanic" i rodzice postanowili wysłać mnie do szkoły muzycznej. Miałam wtedy 6 lat. Od razu wiedziałam, że to był dobry wybór. Na początku to było dla mnie tylko przyjemnością, później zaczęłam to traktować zawodowo. Skończyłam szkołę muzyczną w Elblągu, później studia na Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Dostałam się na pierwszym miejscu a szkołę ukończyłam z wyróżnieniem. Wybrałam ją, ponieważ Gdańsk jest blisko Elbląga i byłam od zawsze zżyta z moją panią profesor.
-We wrześniu dostałaś się do szkoły Richard Wagner Conservatory w Wiedniu. Jak tam trafiłaś?
- Poszłam tam za profesorem Igorem Petrushevskim. Poleciłam mi go profesor Krystyna Jurecka. Byłam u niego na jednym kursie, później na drugim, trzecim. Do tego pobierałam również lekcje. Po czasie doszedł do wniosku, że chce mnie uczyć na stałe. Jedynym minusem są jednak sprawy finansowe. Tak się składa, że szkoła dużo kosztuje. Jeszcze nie mam całej kwoty, ale wierzę, że się uzbiera (śmiech). Dlatego wszystko, co zarobię, łożę na edukację, akademik, podróże. Prawie wszystkie zajęcia w szkole są indywidualne. Edukacja trwa dwa lata, więc cztery semestry i kończy się egzaminem. Teraz rozpocznę także studia doktoranckie u profesora Konstantego Andrzeja Kulki. Oczywiście w Gdańsku.
- Sporo pracy przed Tobą. Jako dziecko dużo czasu poświęcałaś na ćwiczenie w domu?
- Ja, o dziwo, nie jestem zwolennikiem długiego ćwiczenia. Nigdy nie ćwiczyłam tak długo jak moi koledzy. Jak poćwiczyłam godzinę dziennie, było to dla mnie bardzo dużo. W podstawówce pani nauczycielka kazała mi zapisywać ile ćwiczę. Często zawyżałam liczbę godzin (śmiech).
- To w takim razie jesteś bardzo utalentowana. Twoi rodzice również są muzykami?
- Nie, jestem jedyna w rodzinie. Moi rodzice są zdolni, mama nawet chodziła do szkoły muzycznej, ale nigdy nie została muzykiem. Śpiewała, grała na akordeonie i gitarze.
- Zapewne są dumni z Twoich sukcesów. Wiem, że brałaś udział w wielu konkursach i zdobywałaś naprawdę prestiżowe nagrody.
- Na początku były to konkursy regionalne, a potem już ogólnopolskie i międzynarodowe. Moje największe osiągnięcie to chyba I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Padwie w 2014 r. W 2013 roku zdobyłam również II miejsce na Międzynarodowym Konkursie w Namur (Belgia), a także I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Dolnym Kubinie na Słowacji.
- A jaką muzykę najbardziej lubisz wykonywać?
- W sumie każdą, ale jeśli miałabym wybrać, to chyba współczesną, np. Witold Lutosławski, Dmitrij Szostakowicz. Lubię też grać utwory, które są trudne i w których można pokazać swoją technikę, np. Wieniawskiego, Ernsta. Ta muzyka intelektualnie nie jest specjalnie wymagająca, jednak sprawia naprawdę wiele trudności technicznych.
- Czy Twoja edukacja muzyczna miała wpływ na to jakiej muzyki słuchasz na co dzień?
- Słucham zupełnie innej muzyki (śmiech). Muzyka, którą wykonuję, jest zbyt trudna żeby cieszyć się nią na co dzień. Słucham popu, latino, muzyki filmowej. Po prostu muszę odreagować w innym gatunku.
- Wyobraź sobie, że w swoim życiu nie zajmujesz się muzyką. Widzisz dla siebie jakąś alternatywę?
- Gdyby nie muzyka, to chyba bym umarła z nudów (śmiech). Nie wyobrażam sobie mojego życia bez tego muzycznego akcentu. Oczywiście żartuję. Pewnie bym sobie coś znalazła, bo w życiu jestem osobą aktywną i wszystko mnie interesuje. W szkole zawsze lubiłam ścisłe przedmioty, zwłaszcza matematykę i chemię. Lubię się śmiać, wręcz mam z tym problem. Na ostatnim festiwalu nasza solistka zmieniła specjalnie tekst utworu. Tak głośno się zaśmiałam, że publiczność to słyszała. Od lat próbuję też tańczyć. Zapisywałam się do różnych szkół tanecznych. Na początku były to tańce towarzyskie, potem zakochałam się w salsie, ostatnio tańczyłam reggaeton i burleskę. Niestety nie mam za dużo czasu, jednak nadal próbuję się rozwijać w tej dziedzinie. Poza tym staram się też czytać sporo książek, szczególnie interesują mnie te psychologiczne.
- W jaki sposób zachęciłabyś inne młode osoby do tego, aby rozpoczęły swoją przygodę z muzyką?
- Jeśli ktoś chce muzykować, powinien chodzić na koncerty- wtedy jest duża szansa na to, że polubi muzykę klasyczną.
- Elblążanie na pewno kojarzą Cię z EOK. Natomiast Ty grasz również w Gaspar Trio. Opowiedz trochę o waszym składzie.
- Gaspar Trio to ja, Ola Lipińska, Karol Sokołowski. Oboje studiują na Akademii Gdańskiej. Teraz leci nam trzeci rok wspólnego grania. Jesteśmy zupełnym przeciwieństwem innych zespołów, które dużo ćwiczą. Np. jak się spotykamy na próbie o 7, to najpierw rozmawiamy, jemy śniadanie, pijemy herbatę, a potem dopiero zabieramy się za pracę.
- Czy przy takim natłoku obowiązków masz jeszcze czas na życie towarzyskie?
- Moja praca to również część mojego życia towarzyskiego (śmiech). Zawsze trafią się jakieś spotkania, tym bardziej, że dużo czasu spędziłam i spędzę w akademiku.
- Jakie są Twoje plany na przyszłość?
- Marzę by zrobić choćby małą karierę solową. Uwielbiam występować jako solistka. Chociaż bycie koncertmistrzem jest naprawdę świetną sprawą. Chciałabym też zwiedzić cały świat. Zacznę od Kuby, bo tam tańczą salsę (śmiech). Później pewnie Indonezja, Bali.