Elbląski sąd ukarał dzisiaj naganą panią Wiesławę, właścicielkę psa, który szczekaniem zakłóca spokój sąsiadów. Jednocześnie zwolnił kobietę z obowiązku zapłacenia grzywny w wysokości 180 zł.
Sytuację pani Wiesławy i jej 98-letniej mamy, pani Franciszki, opisywaliśmy na początku sierpnia. Obie kobiety mieszkają w jednym z bloków przy ul. Zajchowskiego. W ubiegłym roku przygarnęły ze schroniska suczkę Tinę i to właśnie z jej powodu, a właściwie z powodu jej szczekania, trafiły przed oblicze Temidy. Zdenerwowani sąsiedzi najpierw nasyłali na kobiety Straż Miejską, potem policję, w końcu założyli sprawę w sądzie.
Dzisiaj zeznawał ostatni świadek, który od ponad roku zajmuje jedno z mieszkań na parterze budynku przy ul. Zajchowskiego. Jak zeznał, pies mu nie przeszkadza i nie chce mieszać się w zatargi miedzy sąsiadami. Mężczyzna od listopada ubiegłego roku jest na zwolnieniu lekarskim i od tamtej pory przez cały dzień przebywa w domu, opiekując się siedmiomiesięcznym dzieckiem, również i w tych godzinach, kiedy pies szczeka najczęściej.
– Obecnie psa słychać sporadycznie, praktycznie wcale – mówił. – A i kiedyś jego szczekanie mi nie przeszkadzało. Nie było denerwujące. Pies ma prawo sobie poszczekać od czasu do czasu.
Odmiennego zdania są inni lokatorzy z klatki, którzy zeznawali w tej sprawie prawie dwa miesiące temu. - Nie mamy życia. Pies szczeka, wyje. Echo niesie się na całą klatkę – zeznawała podczas sierpniowej rozprawy jedna z sąsiadek. – Bywały dni, że szczekał dziesięć godzin pod rząd. Pies jest agresywny, bo nie jest wybiegany. Trzeba mu poświęcić trochę czasu.
Pani Wiesława przyznawała, że zrobiła wszystko, co tylko możliwe, by pies szczekał jak najmniej, nie lekceważyła sąsiadów i była otwarta na polubowne rozwiązanie problemu. Twierdzi, że niezależnie od wyroku sądu, lokatorzy w sprawie psa nie dadzą jej spokoju. Nie widzi też potrzeby zakupienia psu obroży elektronicznej, a na drzwi wygłuszające po prostu jej nie stać.
– Przypuszczam, że sąsiedzi dalej będą mącić – powiedziała dziś w sądzie. - Są zawzięci i zawistni. Po ostatniej sprawie znów wezwali policję. Ta sprawa się dziś nie skończy. Poza tym sąsiedzi kłamią mówiąc, że pies szczeka przez kilka godzin – dodała. - Nie ma nas w domu zaledwie dwie godziny dziennie. Często zdarza się, że w ogóle nie wychodzimy z domu, bo mama nie jest już w stanie.
W wyroku nakazowym po interwencji Straży Miejskiej pani Wiesława została ukarana grzywną w wysokości 180 zł. Odwołała się od tej decyzji, dlatego konieczny był proces. Sąd po jego przeprowadzeniu zwolnił panią Wiesławę z płacenia grzywny, ale udzielił jej nagany za zakłócanie porządku i spokoju. - Godzę się z tym wyrokiem. Lepszy taki wyrok, aniżeli musiałabym zapłacić grzywnę. Jestem emerytką, więc bardzo się cieszę, że zwolniono mnie z tego rodzaju kary – skomentowała decyzję sądu pani Wiesława.
Dzisiaj zeznawał ostatni świadek, który od ponad roku zajmuje jedno z mieszkań na parterze budynku przy ul. Zajchowskiego. Jak zeznał, pies mu nie przeszkadza i nie chce mieszać się w zatargi miedzy sąsiadami. Mężczyzna od listopada ubiegłego roku jest na zwolnieniu lekarskim i od tamtej pory przez cały dzień przebywa w domu, opiekując się siedmiomiesięcznym dzieckiem, również i w tych godzinach, kiedy pies szczeka najczęściej.
– Obecnie psa słychać sporadycznie, praktycznie wcale – mówił. – A i kiedyś jego szczekanie mi nie przeszkadzało. Nie było denerwujące. Pies ma prawo sobie poszczekać od czasu do czasu.
Odmiennego zdania są inni lokatorzy z klatki, którzy zeznawali w tej sprawie prawie dwa miesiące temu. - Nie mamy życia. Pies szczeka, wyje. Echo niesie się na całą klatkę – zeznawała podczas sierpniowej rozprawy jedna z sąsiadek. – Bywały dni, że szczekał dziesięć godzin pod rząd. Pies jest agresywny, bo nie jest wybiegany. Trzeba mu poświęcić trochę czasu.
Pani Wiesława przyznawała, że zrobiła wszystko, co tylko możliwe, by pies szczekał jak najmniej, nie lekceważyła sąsiadów i była otwarta na polubowne rozwiązanie problemu. Twierdzi, że niezależnie od wyroku sądu, lokatorzy w sprawie psa nie dadzą jej spokoju. Nie widzi też potrzeby zakupienia psu obroży elektronicznej, a na drzwi wygłuszające po prostu jej nie stać.
– Przypuszczam, że sąsiedzi dalej będą mącić – powiedziała dziś w sądzie. - Są zawzięci i zawistni. Po ostatniej sprawie znów wezwali policję. Ta sprawa się dziś nie skończy. Poza tym sąsiedzi kłamią mówiąc, że pies szczeka przez kilka godzin – dodała. - Nie ma nas w domu zaledwie dwie godziny dziennie. Często zdarza się, że w ogóle nie wychodzimy z domu, bo mama nie jest już w stanie.
W wyroku nakazowym po interwencji Straży Miejskiej pani Wiesława została ukarana grzywną w wysokości 180 zł. Odwołała się od tej decyzji, dlatego konieczny był proces. Sąd po jego przeprowadzeniu zwolnił panią Wiesławę z płacenia grzywny, ale udzielił jej nagany za zakłócanie porządku i spokoju. - Godzę się z tym wyrokiem. Lepszy taki wyrok, aniżeli musiałabym zapłacić grzywnę. Jestem emerytką, więc bardzo się cieszę, że zwolniono mnie z tego rodzaju kary – skomentowała decyzję sądu pani Wiesława.
dk