- W domu mam 14 stopni – mówi jedna z mieszkanek bloku przy ul. Sadowej 89-97. To efekt uszkodzenia głównego zaworu gazu. Do awarii doszło na początku grudnia, a mieszkańcy bloku nadal nie mają gazu i marzną w swoich mieszkaniach. Zobacz zdjęcia.
Wszystko zaczęło się 3 grudnia ubiegłego roku, kiedy jeden z kierowców uderzył w główny zawór gazu przy ul. Sadowej 89-97 i go uszkodził. W ten sposób mieszkańcy bloku zostali pozbawieni gazu. Ale to był dopiero początek ich problemów.
Zarządca nieruchomości zaczął szukać ekipy, która podjęłaby się naprawy. - Rozmawialiśmy z pięcioma firmami i pięć nam odmówiło – mówił Zenon Markiewicz, administrator budynku na spotkaniu z mieszkańcami.
Zgodziła się szósta firma. I przystąpiła do działania. Tempo pracy nie wzbudziło jednak entuzjazmu mieszkańców nieruchomości. I trudno im się dziwić – do świąt Bożego Narodzenia gaz „odzyskały” tylko dwie klatki. Co z pozostałymi?
- Mamy w mieszkaniu 14 stopni – mówiła jedna z mieszkanek bloku.
- W jaki sposób mamy coś ugotować, podgrzać wodę potrzebną np. do mycia? - pytała druga.
Gaz mieszkańcom bloku jest potrzebny niemal do wszystkiego: ogrzewania, podgrzewania wody, gotowania. A wymienić trzeba niemal całą instalację gazową w bloku. Obecnie prace naprawcze są prowadzone w trzeciej klatce. Reszta mieszkańców marznie i czeka na swoją kolej.
- Mamy dużo zastrzeżeń co do pracy ekipy remontowej. Przede wszystkim za wolno im to idzie, pracują krótko, zdarza się, że czasami nie ma ich cały dzień – mieszkańcy wskazywali swoje uwagi.
- Wykonawca zobowiązał się, że do 20 stycznia zakończy prace i mieszkańcy będą mieli gaz – zapewnił Zenon Markiewicz.
Mieszkańców zaniepokoiła też kwestia odpłatności za prace remontowe. Obecnie koszty ponosi wspólnota mieszkaniowa, ale administrator zapewnia, że nie przełoży się to na wysokość czynszów.
- Koszty remontu pokryjemy z ubezpieczenia OC kierowcy, który uszkodził zawór. Część pieniędzy już odzyskaliśmy – zapewnia Zenon Markiewicz.