UWAGA!

Kamila Boros: Dla sportowca i nauczyciela wf-u "czwarte" było naturalną decyzją (Dyrektorzy, do odpowiedzi)

 Elbląg, Kamila Boros.
Kamila Boros. Fot. Mikołaj Sobczak

- To kadra, która naprawdę ciężko pracuje i rozumie specyfikę klas integracyjnych i klas sportowych. Trzeba się naprawdę mocno zaangażować w prowadzenie zajęć i przygotowanie uczniów, którzy muszą dużo czasu poświęcić na treningi czy zawody sportowe. Uczeń-sportowiec nie ma więcej czasu na pisanie matury, nie ma więcej czasu na przygotowanie się do niej - mówi o nauczycielach i wychowankach IV LO Kamila Boros, dyrektor tej szkoły w latach 2019-2021. Wracamy do naszego cyklu rozmów z dyrektorami z okazji 30-lecia szkoły.

- To IV LO zawsze wydawało się być jakby nieco w cieniu, trochę mniej prestiżowe etc. Dla mnie to była zaleta, mówię to z perspektywy absolwenta sprzed wielu lat. Mimo wszystko szkoły zawsze się jakoś porównuje, zwraca uwagę na rankingi. Jak patrzyła na to Pani Dyrektor obejmując stery w ogólniaku przy Sienkiewicza?

- Musimy pamiętać, że w tej szkole jest trochę inna młodzież, po pierwsze młodzież w klasach integracyjnych, może być więc ciut słabsza jeśli chodzi o naukę... i są też sportowcy. Idąc do IV LO nie bardzo wiedziałam, z jaką młodzieżą się spotkam, nie miałam wyobrażeń na ten temat, a okazało się, że spotkałam się z cudowną młodzieżą. Mimo że mówiło się o czwartym jako "słabszym liceum", to ja widzę ciężką pracę tych młodych ludzi. Uczniowie z klas integracyjnych musieli dużo czasu poświęcić na to, żeby przyswoić materiał, sportowcy, nie ukrywajmy, mają mało czasu na naukę, a i tak dawali radę.

 

- Są też ci, którzy sami nie potrzebują klasy integracyjnej albo nie są owymi "sportowcami".

- Nie uważam, żeby to byli słabsi uczniowie, to była młodzież, która ma pasje. Tak to jest, że I, II, III ogólniak przyciąga "naukowców". U nas były dzieciaki, które też się uczyły i nie odmawiały sobie zabawy czy innych rzeczy związanych z byciem uczniem liceum. Przyszłam do szkoły, kiedy już nie było profilowanych klas, ale wiem, że dziś sporo absolwentów to osoby, które szły na studia, kończyły je i to na dobrych uczelniach, znajdowały pracę itd.

 

- Kiedy się zostaje dyrektorem szkoły pierwszy raz w życiu, jakie myśli temu towarzyszą? Szuka się inspiracji u swoich dyrektorów z czasów bycia "szeregowym" nauczycielem, czy raczej myśli "obym nie była taka jak ten czy tamta"?

- W swoim życiu trafiałam na dobrych dyrektorów, pierwszym był Ryszard Janusz, który później został wójtem w Milejewie. Była to osoba niezwykle przebojowa i charyzmatyczna i od niego wiele się nauczyłam. Później, gdy pracowałam w ZSTI, moim dyrektorem był śp. Mirosław Zalewski. U niego zostałam wicedyrektorem i to była szkoła życia, która też mi wiele dała. Miałam już szersze wyobrażenie o funkcjonowaniu szkoły, ale jeszcze nie myślałam o byciu dyrektorem gdziekolwiek. A później razem z Hanią Szuszkiewicz zaczęłyśmy budować Sportową Szkołę Podstawową w pierwszym roku jej działalności, ona też była dla mnie takim "dyrektorem z krwi i kości". Uczyłam się od tych osób, a potem pojawiła się opcja pójścia do IV LO. Dla sportowca i nauczyciela wf-u, "czwarte" było naturalną decyzją... Trafiłam tam na świetną kadrę, cudownych ludzi. Przez te dwa lata w tej szkolę myślę, że jako dyrektor dałam radę.

 

- Właściwie przeprowadziła się Pani zawodowo dwie ulice dalej i jest dyrektorką ZSEiO. Wraca sentyment, gdy przejeżdża się ulicą Sienkiewicza?

- Obecnie jeżdżę tamtędy do pracy i oczywiście jest sentyment, bo ja mam stamtąd dobre wspomnienia, zarówno z podstawówki "trójki" jak i z IV LO.

 

- Jak Pani wspomina tworzenie się Zespołu Szkół i Placówek Sportowych?

- Przechodziłam już jedno łączenie szkół, gdy pracowałam w Zespole Szkół Handlowych i przechodziliśmy do Zespołu Szkół Techniczno-Informatycznych, to było bardzo trudne. Tutaj wyszło to dosyć naturalnie, obie szkoły kształcą w kierunkach sportowych, pracując w SSP3 wiedziałyśmy już, jak to funkcjonuje, jak rozplanować kwestie godzin wf-u, treningów itd. W IV LO też funkcjonowały klasy sportowe, przeszło więc to wszystko raczej bezboleśnie.

 

- Żadnych zgrzytów, problemów kadrowych i tym podobnych?

- Nie. Obie te szkoły cały czas są w rozwoju i z roku na rok są tam zatrudniani nowi nauczyciele, również ze względu na duży nabór. Rzeczywiście tak bywa, że jak się łączy placówki, ludzie obawiają się o stratę pracy itd., ale w tym przypadku nie było takich problemów.

 

- A były jakieś sygnały od innych szkół, np. związane z krytyką takiego większego scentralizowania kwestii sportowych w dwóch szkołach? Swego czasu było np. głośno o wycofaniu koszykówki z "jedenastki".

- Chyba nie, bo koszykówka w dalszym ciągu została w jedenastce, jest tam dobra kadra, żeby kształcić koszykarzy. Piłka ręczna była w SP 9, SSP3 rozpoczęło treningi piłki ręcznej w formie zabaw i zajęć dodatkowych, ale ze względu na to, że jest mocną dyscypliną w IV LO, dało to możliwość kontynuacji kształcenia. Nie uważam, żebyśmy komuś coś odebrali, było to wszystko dosyć dobrze rozplanowane. Miasto też nie poczyniło żadnych ruchów, żeby komuś coś odebrać, a żadna szkoła średnia w mieście nie ma klas sportowych czy integracyjnych. Widać też, że tych trenowanych dyscyplin jest coraz więcej, sama w IV LO wprowadziłam klasę ze sportami walki, takiej klasy nigdzie w szkołach średnich nie było. Odnośnie klas integracyjnych dodajmy, to IV LO jest jedyną szkołą w mieście kształcąca dzieci z opiniami i orzeczeniami z poradni, które chcą się kształcić w liceum, a nie w specjalnym ośrodku.

 

- Ten charakter szkoły nadany przez klasy integracyjne i sport zaowocował też współpracami...

- Pierwszą podjęliśmy z Akademią Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych i dotyczyła piłki ręcznej, wprowadziliśmy wówczas elementy fizjoterapii. Stwierdziliśmy, że nie każdy po takiej klasie będzie trenerem czy zawodnikiem, ale mając wiedzę o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu, może iść właśnie w fizjoterapię. Klasy sportowe, jak np. wspomniane sporty walki, działają oczywiście we współpracy z lokalnymi klubami sportowymi, z Truso, z klubami piłkarskimi...

 

- Sport to coś, co budzi u nas emocje, edukacja też, a już na pewno finansowanie jednego czy drugiego. Było sporo wyzwań finansowych?

- Tu pomagała właśnie współpraca z klubami. Trenerzy prowadzili zajęcia w klubie, a także w szkole jako nauczyciele, można było to pogodzić i w ten sposób sprawić, że finansowe kwestie były trochę łatwiejsze, bo faktycznie część kosztów przejmowały kluby, które opłacają trenerów. Finansowanie to rzeczywiście zawsze jest problem, a placówki oświatowe, jak wiemy, generują bardzo dużo koszty, ale na to nie powinno się żałować pieniędzy.

 

  Elbląg, Najgorsze wspomnienie Kamili Boros z IV LO? Koronawirus. Tak wówczas wyglądało wejście na matury.
Najgorsze wspomnienie Kamili Boros z IV LO? Koronawirus. Tak wówczas wyglądało wejście na matury. Fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl

- Na czas Pani "dyrektorowania" w IV LO przypadła pandemia koronawirusa i to ten jej najintensywniejszy okres...

- Na tym polegał mój chyba największy problem, nie zdążyłam jeszcze dobrze poznać ludzi, a w marcu 2020 nas pozamykano i przeszliśmy na nauczanie zdalne, które jednak naprawdę "kliknęło", bo nauczyciele stawali na rzęsach, żeby to dobrze poszło, łącznie z zajęciami sportowymi. To nie jest łatwe poprowadzić 10 godzin wf-u w systemie zdalnym. Zostaliśmy wtedy nawet wyróżnieni przez kuratorium za innowacyjność zdalnego nauczania. Ten czas zamknięcia trwał bardzo długo, prawie rok, największy problem polegał na tym, że nie mogliśmy się spotkać z uczniami, że były takie dni, gdy w szkole byłyśmy same z wicedyrektor i sekretarz szkoły. Zakończenie roku w maseczkach, w podziale na klasy... Niedobry czas, z którym sobie jednak dobrze poradziliśmy.

 

- Dotknijmy jeszcze tego sportowego aspektu. Ten domowy wf w trakcie pandemii czasem był przedmiotem żartów, inspiracją dla memów...

- To ćwiczenie w domu trwało na szczęście krócej, bo potem był moment, że dopuszczono klasy sportowe do przychodzenia do szkoły. Jednak nawet przez te parę miesięcy "internetowego" wf-u robiliśmy, co się da. Ćwiczenia w domu, wyjścia w teren, po części też zabawa itd. Oprócz tego filmy o sporcie czy trochę "suchej" teorii, bo być może o niektórych dyscyplinach nie byłoby tyle czasu opowiadać w normalnej sytuacji. Było też dużo pracy jeśli chodzi o psychikę młodych ludzi, bo dla nas wszystkich to zamknięcie to był szok. Trzeba było trochę zmusić tych uczniów, żeby wstali z łóżka, ubrali się i coś w ramach tego zdalnego wf-u porobili. Nie wyglądało to tak, jak powinno wyglądać, bo było to niemożliwe, żeby w tych warunkach zrobić pełnoprawne treningi.

 

- To sport. A covidowe matury?

- W moim ostatnim roku pracy jako dyrektor "czwartego", 2021, był dziesięcioprocentowy skok jeśli chodzi o zdawalność matur, na ponad 90 proc. To było duże wyróżnienie dla IV LO, bo zwykle ta zdawalność była na poziomie ok. 80 proc. Mieliśmy obawy, że uczniowie przez pandemię sobie nie poradzą, a dali radę. Weszliśmy też wtedy w projekt unijny z dodatkowymi zajęciami z matematyki i przedmiotów przyrodniczych, czyli coś jeszcze więcej niż rozszerzenie. I to zdało egzamin.

 

- Wróćmy do wspomnianej już przez Panią Dyrektor kadry IV LO.

- To kadra, która naprawdę ciężko pracuje i rozumie specyfikę klas integracyjnych i klas sportowych. Trzeba się naprawdę mocno zaangażować w prowadzenie zajęć i przygotowanie uczniów, którzy muszą dużo czasu poświęcić na treningi czy zawody sportowe. Uczeń-sportowiec nie ma więcej czasu na pisanie matury, nie ma więcej czasu na przygotowanie się do niej. Kiedyś spotkałam się z opinią, że gdyby ta kadra uczyła w takim "prestiżowym" liceum, to byłoby to naprawdę świetne liceum. Dobrze się odnajdywałam wśród tych ludzi, bo mieli dużo empatii i dużo zrozumienia dla różnych uczniów... i byłam dumna, że z nimi pracuję.

 

- Okres, o którym mówimy, wiązał się też z efektami reform edukacji...

... w szkołach średnich zaczęli się spotykać uczniowie po gimnazjum i po dłuższej podstawówce. Nie było to jakieś wyzwanie, przeszło to płynnie i bez problemów. Sama jestem zwolennikiem ośmiu klas podstawówki.

 

- Porozmawiajmy jeszcze chwilę o edukacji w kontekście rządu i samorządu. W Elblągu ratusz i co za tym idzie Departament Edukacji był wtedy związany z jedną opcją polityczną, a kuratorzy oświaty wyznaczani przez zupełnie inną. Były jakieś napięcia czy wyzwania z tym związane?

- Takich problemów nie miałam, z Departamentem Edukacji współpracowało mi się zawsze dobrze, a z kuratorium, jeśli w szkole nie ma problemów, nie dzieje się nic szczególnego, nie ma aż takiej styczności. Oczywiście są kontrole, zaplanowane działania, ale i w jednym i w drugim miejscu współpraca się układała.

 

- Co musiała Pani zmienić w swoim podejściu do kierowania szkołą po przejściu z IV LO do ZSEiO, jakie różnice między tymi szkołami były najbardziej widoczne?

- Prawie 20 lat pracowałam w szkole zawodowej, w technikum, znałam specyfikę pracy w szkole technicznej, idąc do IV LO nie do końca znałam natomiast specyfikę pracy liceum. Liceum ma otworzyć uczniom drogę do tego, żeby pójść na wyższe uczelnie. Technikum przygotowuje bezpośrednio do życia zawodowego, uczniowie muszą przejść szereg egzaminów zawodowych, nie można skupiać się na samej maturze. Nie porównam tych dwóch szkół. Jestem dumna, że pracowałam w IV LO i dobrze mi się pracuje w ZSEiO.

 

- Na koniec: najlepsze i najgorsze wspomnienie z IV LO.

- Najlepsze? Cudowne były studniówki, naprawdę wysoka klasa. Najgorsze? Pandemia i ograniczony kontakt z uczniami. Dziś chcę życzyć "czwartemu" żeby nadal rozwijało się tak, jak się rozwija.

 

Rozmowa z Henrykiem Horbaczewskim jest dostępna tutaj, a z Sylwestrem Stanickim tutaj.

A najlepsze wspomnienia z "czwartego" naszej rozmówczyni? Studniówki! Fot. Michał Skroboszewski, arch. portEl.pl

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Ty, napisz artykuł o belfrach, 14 X idzie, tylko taki ładny. Nie pisz tylko o sp23 i o boisku, z którym miasto wstydzi się od 20lat, chociaż to też szkoła integracyjna. I żeby dobrze o H. SZ. I nie poruszaj tematu zniszczenia sportu dziecięcego przez stworzenie kołchozu w sp3i IVlo. SP11? swoi, zostawimy im p. koszykową. Sp9? do wycięcia, to Zawada. Niech dojeżdżaja same. Kadra w sp9 do p. ręcznej? Mistrzynie kraju i trenerzy najlepszej, bo seniorskiej drużyny męskiej w mieście. Tytuły dzieci? Wielokrotne, przez ponad 30 lat, mistrzostwa krajowe, rok po roku mistrzostwa województwa. Kadra sp3 i IVlo może im buty wiązać, jak ładnie poprosi. Klasa sportowa z ( dziewięcioma, czy nawet z pięcioma dyscyplinami razem) jakieś jaja. I duży wstyd dla wszystkich z tym powiązanych, ale na 14.10.2024,za wybitnie wybitne osiągnięcia nagrody w liczbie ?. No na pewno dla dyrektpra i kilku swoich przyjdą. Szkoda.
  • Tak, tak... Polsce potrzeba wiecej sportowcow, zeby dzialcze mogli jezdzic na olimpiady.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    5
    0
    bluselka(2024-10-08)
  • @Zawadziak - No, infrastruktura przy SP 3 flejtuchy, najgorzej trybuny 3
  • @Zawadziak - Sory ale jeśli porównujesz trenerów od lekkiej z tymi od ręcznej lub innej dyscypliny to niewiesz co piszesz. Nieda się tego porównać. I nie potrzebne jest obrazanie kogo kolwiek. W sp3 pracowało i pracuje wielu bardzo dobrych trenerow którzy sami byli zawodnikami a nie tylko rzucali piłkę i grajcie. Mają wielu wychowanków z osiągnięciami. A co do mnogości dyscyplin to moim zdaniem na plus. Każdy może wybra coś dla siebie a nie wszyscy są uzdolnieni np w lekkoatletyce. Kiedys był prosty podział w szkołach albo lekka albo kosz lub ręczna i łyżwy każda szkoła słynęła z czegos innego. Teraz jest inaczej i dobrze. Hashtagi: #Gosc
  • Co ta pani za informacje przekazuje? Zabawa, zabawa, zabawa. Ilu absolwentów tej super szkoły dostało się na publiczną medycynę, weterynarię, prawo? Ok... sport... bardzo proszę. Ilu zawodników zasila barwy najwyższego poziomu lig w Polsce. O Europie i świecie nie mówiąc.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    2
    3
    Ale pięknie jest. Uśmiech(2024-10-08)
  • @Ale pięknie jest. Uśmiech - Mój syn ( czynny zawodnik) dzięki nauce w 4 LO mógł pogodzić trenowanie z nauką. Zdał maturę bardzo dobrze i studiuje dziennie na państwowej uczelni. Jak się chce to można.
  • Poziom nauki i sportu tak samo niski. Słaba szkoła i tyle w temacie.
  • Zawadziak, obrażasz bez sensu całą kadrę trenerską w IV LO i SSP 3.Jeśli chcesz koniecznie konfrontować tu czyjeś kompetencje, to pisz konkretnie o piłce ręcznej. Równie dobrze można udowadniać, że kadra trenerska z SP 9 może wiązać buty tej z ZSiPS (SSP 3 + IV LO), bo nie mają pojęcia o lekkiej atletyce, judo, siatkówce, tańcu, łyżwiarstwie itp. Trzeba mieć większą wiedzę i lepiej się orientować, a nie atakować bez sensu wszystkich
Reklama