Od początku roku w elbląskich szpitalach 90 razy udzielano pomocy medycznej osobom po zażyciu dopalaczy. Elbląski sanepid w ostatnich latach przeprowadził 23 kontrole w punktach sprzedaży tych substancji, wydał trzy zakazy prowadzenia działalności, nałożył kary w wysokości 430 tysięcy złotych, z których... nie udało się jeszcze wyegzekwować ani złotówki. Dopalacze to nadal nierozwiązany problem, który mogą zmniejszyć jedynie akcje edukacyjne.
Szczególnie niepokojące są tegoroczne statystyki. Jak wyjaśniał Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu, od początku roku do końca sierpnia do elbląskich szpitali trafiło 90 osób po zażyciu dopalaczy. Co ciekawe, średnia ich wieku to niewiele ponad 24 lata, tymczasem rok temu było to 18 lat, a rok wcześniej – nawet 17. Dlaczego tak się dzieje? Specjaliści twierdzą, że młodsze osoby rzadziej sięgają po dopalacze wskutek prowadzonych akcji edukacyjnych w szkołach.
- Na dzisiaj najważniejszym zadaniem jest właśnie edukacja i profilaktyka. Nie tylko dzieci i młodzieży, ale i osób dorosłych – uważa nadkomisarz Marek Cieślak z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, który opowiadał o prawnych skutkach zażywania narkotyków i pokazał również próbki popularnych nielegalnych substancji psychoaktywnych oraz testery do wykrywania narkotyków.
Prawdopodobnie na skutek zmian w prawie spada rola sklepów i internetu w handlu dopalaczami. Coraz więcej osób zaopatruje się w te produkty u dilerów. - Ogromnym problemem jest to, że jedna trzecia zażywających dopalacze zażywa je w samotności. A to w przypadku poważniejszych problemów ze zdrowiem może zakończyć się śmiercią, bo pomoc nie przyjdzie na czas – przestrzegali specjaliści obecni na wtorkowej konferencji.