- Badanie wypadku lotniczego prowadzi się po to, żeby odpowiedzieć na trzy proste pytania: co się stało? Dlaczego to się stało? Co trzeba zrobić, żeby się nie powtórzyło? Nie orzeka się o winie i odpowiedzialności. Równolegle do badania prowadzone jest postępowanie przygotowawcze prokuratury – mówił dr Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który był gościem klubu portElu. Zobacz zdjęcia.
Dyskusję zdominował temat katastrofy samolotu rządowego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Przedstawimy niektóre wypowiedzi naszego gościa.
o Władimirze Putinie jako potencjalnym zleceniodawcy rzekomego zamachu w Smoleńsku: Dzisiaj wszyscy wiemy, że Putin jest zbrodniarzem. To on wydał rozkaz ataku na Ukrainę. I to co się działo w Mariupolu, Buczy i innych miastach, gdzie do dziś odkrywane są masowe groby. To jest bezsporny fakt. Po drugiej stronie sporu istnieje narracja, że jeżeli Putin jest zdolny do takiej zbrodni, to jest zdolny do każdej innej i na pewno popełnił więc też tę, o której mówi np. Antoni Macierewicz. Na to, że Putin jest zbrodniarzem i na to co się dzieje na Ukrainie są dowody. Ale czy on byłby zbrodni do takiej zbrodni, o której mówi Antoni Macierewicz czy prezes Jarosław Kaczyński? Niewykluczone, że tak. Czy to zrobił? Nie, bo żadne dowody tego nie potwierdzają. Każdemu można przypiąć łatkę, że zrobił coś bo może. Strywializuję to: każdy z nas jest kierowcą, ale nie każdy jest sprawcą wypadku, a może być.
o tym, czy jest potrzeba dodatkowych wyjaśnień katastrofy w Smoleńsku: Jest jedna rzecz. Badanie wypadku lotniczego prowadzi się po to, żeby odpowiedzieć na trzy proste pytania: co się stało? Dlaczego to się stało? Co trzeba zrobić, żeby się nie powtórzyło? Nie orzeka się o winie i odpowiedzialności. Równolegle do badania prowadzone jest postępowanie przygotowawcze prokuratury. Zawsze, w każdym kraju. Jest ono niezależne od postępowania prowadzonego przez komisję badania wypadków lotniczych. Oczekuję od prokuratury, że dojdzie do sytuacji, że przygotują materiały oraz akt oskarżenia wobec osób, które się do tej katastrofy przyczyniły, dopuściły do niej. I że ten akt oskarżenia przekazany zostanie do sądu. Niezawisły sąd oceni przekazany materiał. I to dopiero zamknie całe postępowanie.
o rosyjskim raporcie z katastrofy: Do raportu sporządzonego przez rosyjski MAK mieliśmy 165 uwag spisanych na 148 stronach. Pamiętam jak dziś. Na końcu była konkluzja, że uważamy, że ich raport się do niczego nie nadaje. Żeby pokazywał co naprawdę się tam zdarzyło, to przyczyna powinna być sformułowana od nowa i powinna być inna. My sugerujemy stronie rosyjskiej, aby rzetelnie zabrała się do roboty i poprawiła swój raport. Oni oczywiście tego nie zrobili. Z takich ciekawostek, co było nie tak: przygotowane rosyjskiego lotniska. Przez jakiś czas lotnisko w Smoleńsku było nieczynne. My tam chcieliśmy polecieć, bo to bardzo dogodne lotnisko jeżeli chodzi o przylot do Katynia. Jak strona rosyjska zgodziła się na przylot do Smoleńska, to wzięła całkowitą odpowiedzialność za stan lotniska. Tymczasem chyba 50 proc. świateł podejścia do pasa do lądowania nie miało żarówek, albo świeciły każdy w inną stronę, albo było zarośniętych krzakami. Rosjanie tymczasem napisali, że była taka mgła, że tych świateł załoga i tak by nie zobaczyła. Próbowali wybielić też swoich kontrolerów lotu. Rosyjski kontroler podawał załodze samolotu błędne informacje. Na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Analizując zapis rejestratorów samolotu mówimy, że to nie jest tak, jak w tym raporcie jest napisane. My mamy na to twarde dowody.
o niektórych teoriach spiskowych: Czasami trudno z tymi teoriami dyskutować. Najlepsze kłamstwo ma zawsze jakieś oparcie w prawdzie. Profesor Binienda opublikował artykuł, w którym udowadniał, że w skrzydle był wybuch. Na dowód tego pokazuje zdjęcie, na którym skrzydło samolotu z przodu i z tyłu nie jest uszkodzone, tylko ma wielką dziurę w środku. Poseł Antoni Macierewicz twierdził, że to zdjęcie pochodziło z raportu komisji Jerzego Millera. Na podstawie drobnego napisu na zdjęciu doszliśmy, że tak naprawdę pochodzi ze strony rosyjskiego blogera. Na tej stronie to zdjęcie podpisane było: >>Gdyby był wybuch to skrzydło wyglądałoby tak<<. Oni uznali to za dowód. My wskazaliśmy miejsca, gdzie zdjęcie było zmanipulowane. Druga sprawa: Profesor Rońda podczas dyskusji z Pawłem Artymowiczem po emisji dwóch filmów nt. Katastrofy smoleńskiej: „Mgła” i „Śmierć prezydenta” wyciągnął w programie telewizyjnym kartkę i powiedział, że ma dowód, że ten samolot nigdy nie zniżył się poniżej 100 metrów. Odmówił odpowiedzi na pytanie skąd ten dowód i powiedział, że znalazł go na wycieraczce. Kilka dni później chyba w TV Trwam, o ile dobrze pamiętam, powiedział, że na tej kartce nic nie było, że musiał zablefować. Został wtedy zawieszony na swojej uczelni – Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie. To było świadome wprowadzenie w błąd. Na takie rzeczy można sobie pozwolić w kabarecie.