UWAGA!

Radunia pokazała Olimpii, jak strzelać

 Elbląg, Radunia pokazała Olimpii, jak strzelać
(fot. Michał Skroboszewski, archiwum portEl.pl)

Wyjazdowy wypad na Kaszuby okazał się mało szczęśliwy. Olimpia odwiedziła twierdzę Stężyca i przekonała się na własnej skórze, że legenda o świetnej formie Raduni na własnym boisku to nie bujda, tylko bolesna rzeczywistość. Żółto-biało-niebieskim przytrafił się mecz słabiutki, a przegrana 0:3 oddaje boiskowe poczynania.

Druga minuta spotkania to często okres, w którym jeszcze nie wszyscy kibice weszli na stadion albo włączyli transmisję. Dzisiaj okazało się, że spóźnialscy mogli nie obejrzeć pierwszej bramki. Strzelił ją były piłkarz Olimpii Michał Miller, który pewnym strzałem głową pokonał Pawła Rutkowskiego. Można się zastanawiać, dlaczego kilka sekund wcześniej piłkę z pobliża pola karnego nie wyekspediował Miłosz Kałahur, tylko w próbie dryblingu wyszedł z nią na aut. Po chwili wznowienie, dośrodkowanie i gol. Czasami lepiej zamknąć oczy i w stylu hokejowym zagrać na uwolnienie.

Zrobiło się zatem jak w gierkach na podwórku znanych z dzieciństwa. Wówczas słabsza drużyna zaczynała z jakąś przewagą bramkową i dopiero rozpoczynał się mecz. Tutaj porównania jednak nie do końca odpowiednie, bo trzymając się nomenklatury piłkarskiej, Radunia to nie "ogórki", co potwierdzała przedmeczowa tabela i statystyka kompletu zwycięstw w meczach domowych. Od 2 minuty gospodarze byli bliżej wygrania po raz piąty na własnym terenie. Olimpia musiała gonić, musiała wykazać się w ofensywie.

W kolejnych minutach jednak wykazywali się jedynie kibice żółto-biało-niebieskich. Doping był głośny i zorganizowany. Zapewne w najdalej oddalonym domu w Stężycy poziom decybeli przekraczał normę. Na boisku zaś walka, owszem, była, zresztą często napominana żółtymi kartkami, ale wciąż czekaliśmy na groźne sytuacje po stronie Olimpii. Optycznie dominowała Radunia, oddawała także strzały. Próbował chociażby Stępień i Surdykowski, ale piłka szybowała nad poprzeczką.

Uwidaczniał się zresztą takowy pomysł na spotkanie w wykonaniu gospodarzy. Strzały z daleka być może były determinowane pojawieniem się w bramce Pawła Rutkowskiego, ale każda próba w światło bramki kończyła się pewnymi interwencjami bramkarza Olimpii.

Trener Grzegorczyk postanowił nie być biernym wobec boiskowych wydarzeń. Zareagował w 25 minucie zmieniając debiutującego w pierwszym składzie Łukasza Pokrywkę, w jego miejsce zameldował się Łukasz Sarnowski. Pięć minut później Sarna widniał już w kajecie sędziego, ale niestety nie w związku ze strzeloną bramką, tylko po otrzymaniu żółtej kartki. Przemeblowanie w składzie Olimpii nie zmieniło jednak ogólnego układu sił. Nadal stroną dominującą była Radunia, ale do przerwy więcej bramek nie oglądaliśmy.

Po zmianie stron nie zmieniło się oblicze boiskowe. To gospodarze wyszli na drugą część meczu jak wściekłe byki. Atakowali, mieli sytuacje, były rzuty różne. Po jednym z nich zakotłowało się w polu karnym Olimpii i po chwili sędzia uznał, że było zagranie ręką i wskazał na wapno. Konsternacja wobec tej decyzji była ogromna i zanim doszło do wykonania rzutu karnego, trwał festiwal pretensji i dyskusji ze strony żółto-biało-niebieskich. Klamka jednak zapadła i po chwili Radunia prowadziła 2:0. Gola strzelił Wojciech Łuczak.

W tym momencie pojawiła się sytuacja nieznana w tym sezonie. Olimpia nie przegrywała jeszcze dwoma bramkami. Pomysłem na zmianę oblicza gry były wymiany trybów w elbląskiej drużynie, głównie o inklinacjach ofensywnych. Zamysł słuszny, ale boiskowa rzeczywistość zweryfikowała plany Olimpii. Radunia grał dzisiaj bardzo dobrze, grała po prostu lepiej. Zagrożeń pod bramką Tułowieckiego w zasadzie nie było.

Perspektywa strzelenia bramki była mglista i niestety oddalała się z każdą minutą. Ataki Olimpii nie były tak składne, jak się przyzwyczailiśmy, ewidentnie dzisiaj się nie układało. Na domiar złego w 89 minucie Dawid Retlewski postawił ostateczny stempel. Napastnik wprowadzony z ławki rezerwowych nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Rutkowskiego w sytuacji sam na sam.

Naprawdę ciężko doszukać się pozytywów w grze Olimpii, ale nie zamierzamy wylewać kubła pomyj na głowy podopiecznych trenera Grzegorczyka. Nadarzył się dzień gorszej dyspozycji, ale trzeba przełknąć gorycz porażki i w spokoju przygotowywać się do rehabilitacji w meczu z Lechem II Poznań.

 

Radunia Stężyca - Olimpia Elbląg 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 - Michał Miller (2. min.), 2:0 - Wojciech Łuczak (52. min., karny), 3:0 - Dawid Retlewski (89. min.)

 

Olimpia: Rutkowski – Piekarski, Krawczun (67’ El Bouh), Wenger, Czarny, Kałahur, Guilherme (55’ Sienkiewicz), Krasa, Pokrywka (25’ Sarnowski), Kurbiel (55’ Bawolik), Stanisławski (67’ Winsztal)

 

Statystyki meczu (za Statscore; na pierwszym miejscu dane Raduni Stężyca, na drugim Olimpia Elbląg)

posiadanie piłki: 51 proc.: 49 proc.

strzały celne: 9:2

strzały niecelne 8:5

ataki: 39:22

niebezpieczne ataki: 33:29

rzuty karne 1:0 (wykorzystany)

rzuty rożne: 6:4

spalone 1:3

faule 32:10

żółte kartki: 4:3 (Krasa, Sarnowski, Guilherme)

czerwone kartki 0:0

 

Zobacz tabelę II ligi

 

Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg

qba

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama