...Ten tekst przeczyta jakieś dziesięć, może piętnaście osób, czyli ci, którzy na wystawie pojawili się. Reszta prawdopodobnie poprzestanie na lidzie i skupi się na czymś innym, stawiam na pisanie komentarzy różnej maści. Tym bardziej że tekst wyjątkowo nie będzie o sztuce.
Początkowo miało być o tym, co na swojej wystawie pokazała Urszula Śliz, czyli o obrazach "trzy de", geometrii i o tym, że artystka "nie chce zamykać się w jednej dziedzinie sztuki".
Niestety, w tym wszystkim najbardziej uderzający byli ludzie, a raczej ich brak. Tak, tak, zawsze można posiłkować się argumentem typu "a bo mecz jest" (ten akurat wydaje się zrozumiały), "a tam, nie znam tych ludzi, co przychodzą", "a bo w tej Galerii nic nie ma",, "a to jakieś bohomazy są". W przypadku tych dwóch ostatnich warto przypomnieć sobie czym właściwie Galeria El jest, a czym nie. To galeria sztuki współczesnej, która łatwa nie jest, ale przynajmniej pobudza do myślenia. Nie jest to natomiast muzeum i próżno szukać tam Kossaka, Matejki czy Chełmońskiego.
Z racji swojej pracy - czy chcę, czy nie chcę - wiem, co pojawia się w Galerii. I tak, mi też nie wszystko się podoba, bo takie moje prawo jako odbiorcy. Dobrze by jednak było, gdyby ci, którzy ekscytują się tylko i wyłącznie zdjętą wystawą albo narzekają, że w Elblągu nic się nie dzieje przyszli w tak zwany dzień roboczy, na przykład na wernisaż, na który (gdyby ktoś nie wiedział) wstęp jest bezpłatny. Zapewniam, daje to duże pole do dyskusji, nawet tej anonimowej.
PS. Ci, którzy czują się zawiedzeni, że nie ma zdjęć odpowiadam: zdjęcia są. Tutaj.
Niestety, w tym wszystkim najbardziej uderzający byli ludzie, a raczej ich brak. Tak, tak, zawsze można posiłkować się argumentem typu "a bo mecz jest" (ten akurat wydaje się zrozumiały), "a tam, nie znam tych ludzi, co przychodzą", "a bo w tej Galerii nic nie ma",, "a to jakieś bohomazy są". W przypadku tych dwóch ostatnich warto przypomnieć sobie czym właściwie Galeria El jest, a czym nie. To galeria sztuki współczesnej, która łatwa nie jest, ale przynajmniej pobudza do myślenia. Nie jest to natomiast muzeum i próżno szukać tam Kossaka, Matejki czy Chełmońskiego.
Z racji swojej pracy - czy chcę, czy nie chcę - wiem, co pojawia się w Galerii. I tak, mi też nie wszystko się podoba, bo takie moje prawo jako odbiorcy. Dobrze by jednak było, gdyby ci, którzy ekscytują się tylko i wyłącznie zdjętą wystawą albo narzekają, że w Elblągu nic się nie dzieje przyszli w tak zwany dzień roboczy, na przykład na wernisaż, na który (gdyby ktoś nie wiedział) wstęp jest bezpłatny. Zapewniam, daje to duże pole do dyskusji, nawet tej anonimowej.
PS. Ci, którzy czują się zawiedzeni, że nie ma zdjęć odpowiadam: zdjęcia są. Tutaj.