Tysiące osób na dziedzińcu, niewiele mniej przed bramą muzeum i masa ludzi na całej starówce - koncert grupy Zakopower cieszył się ogromnym zainteresowaniem elblążan i turystów uczestniczących w pierwszym dniu Elbląskiego Święta Chleba. Takich tłumów na Starym Mieście dawno nie było! Zobacz fotoreportaż.
Organizatorzy imprezy przewidzieli, że wszyscy fani Zakopowera nie zmieszczą się na podzamczu, dlatego ustawili w centralnym miejscu Starego Rynku wielki telebim, na którym pozostali mogliby obejrzeć to, co dzieje się akurat na scenie. Mogliby, ale nie zobaczyli. Transmisja koncertu nie udała się ze względu „na złośliwość przedmiotów martwych”- jak tłumaczył prowadzący koncert. Wszyscy ci, którzy nie dostali się na teren muzeum obejrzeli po czasie... retransmisję z występu gwiazdy wieczoru.
Problemem okazało się także samo „wpuszczanie” na koncert. W pewnym momencie ochrona zamknęła bramę i nie przepuszczała nikogo. Zawiedziony tłum zawrócił. Jednak, jeśli ktoś przyszedł po chwili, mógł już bez problemu wejść na podzamcze, a i przy odrobinie szczęścia „dopchać” się nawet blisko sceny.
Góralskie show z przytupem
Sebastian Karpiel-Bułecka ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się go słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać (patrzeć też!). Dziarski głos, góralska werwa, sceniczna ekspresja i muzyczny mix łączący elementy tradycji z nowoczesnością – to chyba dobry przepis na sukces. Zespół „spod samiuśkich Tater” w mig zawładnął sceną i bez problemu porwał publiczność – szczególnie jej żeńską część.
Mnie urzeka sposób w jaki lider Zakopowera śpiewa i gra... ciałem. To jak przeżywa tę muzykę, jakie robi przy tym miny, zgina się i marszczy w takt każdej nuty. Przekonuje mnie to. Wiem, że robi to z pasją i sprawia mu to ogromną frajdę. Mnie, w takim razie, też.
Podczas występu zespołowi towarzyszyła Elbląska Orkiestra Kameralna. Góralskie show przyćmiło jednak delikatne brzmienie smyczków, te dało się słyszeć jedynie na początku utworu – którego nie mogło zbraknąć – „Boso”. Gdy tylko zabrzmiał jeden z najnowszych hitów Zakopowera część publiczności zdjęła buty i skandowała refren „bosej” piosenki. Wśród wyśpiewanych utworów nie zabrakło także „Kiebyś Ty...” i „Galopu”. Na bis Zakopower zagrał „W dzikie wino zaplątani” Marka Grechuty. Publiczność wywołała zespół jeszcze dwukrotnie, ale na krótko. Muzycy zainicjowali góralską przyśpiewkę. Gdyby tak mogli grać w nieskończoność...
Problemem okazało się także samo „wpuszczanie” na koncert. W pewnym momencie ochrona zamknęła bramę i nie przepuszczała nikogo. Zawiedziony tłum zawrócił. Jednak, jeśli ktoś przyszedł po chwili, mógł już bez problemu wejść na podzamcze, a i przy odrobinie szczęścia „dopchać” się nawet blisko sceny.
Góralskie show z przytupem
Sebastian Karpiel-Bułecka ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się go słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać (patrzeć też!). Dziarski głos, góralska werwa, sceniczna ekspresja i muzyczny mix łączący elementy tradycji z nowoczesnością – to chyba dobry przepis na sukces. Zespół „spod samiuśkich Tater” w mig zawładnął sceną i bez problemu porwał publiczność – szczególnie jej żeńską część.
Mnie urzeka sposób w jaki lider Zakopowera śpiewa i gra... ciałem. To jak przeżywa tę muzykę, jakie robi przy tym miny, zgina się i marszczy w takt każdej nuty. Przekonuje mnie to. Wiem, że robi to z pasją i sprawia mu to ogromną frajdę. Mnie, w takim razie, też.
Podczas występu zespołowi towarzyszyła Elbląska Orkiestra Kameralna. Góralskie show przyćmiło jednak delikatne brzmienie smyczków, te dało się słyszeć jedynie na początku utworu – którego nie mogło zbraknąć – „Boso”. Gdy tylko zabrzmiał jeden z najnowszych hitów Zakopowera część publiczności zdjęła buty i skandowała refren „bosej” piosenki. Wśród wyśpiewanych utworów nie zabrakło także „Kiebyś Ty...” i „Galopu”. Na bis Zakopower zagrał „W dzikie wino zaplątani” Marka Grechuty. Publiczność wywołała zespół jeszcze dwukrotnie, ale na krótko. Muzycy zainicjowali góralską przyśpiewkę. Gdyby tak mogli grać w nieskończoność...
Drugiego dnia Elbląskiego Święta Chleba, na dziedzińcu muzeum zagra zespół Carrantuohill z Robertem Kasprzyckim na czele.
Olga Kaszubska