Grażyna Łobaszewska wraz z zespołem Ajagore wróciła w pięknym stylu na scenę po przerwie spowodowanej koronawirusem. W czwartek wieczorem w Centrum Sztuki Galeria EL elblążanie mieli okazję posłuchać kilku piosenek z albumu „Sklejam się” oraz największych hitów wokalistki. Zobacz zdjęcia.
„Ostatnio mnie nosi. Tyle się dzieje, a raczej tyle się stało, że czuję jak pęka mi serce. A mózg podpowiada, że trzeba się skleić. To sklejam się!” - w taki sposób artystka opisuje swój album, który był przewodnim motywem czwartkowego wieczoru w Galerii EL.
Komplet widzów (na tyle ile pozwoliły ograniczenia ze względu na epidemię) był świadkiem niewątpliwie wyjątkowego i energetycznego koncertu. Wokalistka zaczęła swój występ od „Tyle tego masz” . Już po pierwszym utworze można było zobaczyć, jak zgrany zespół tworzy z muzykami z grupy Ajagore. I przekonać się, jak potrafi zahipnotyzować publiczność swoim niepowtarzalnym głosem.
Grażyna Łobaszewska zaśpiewała utwory z albumu „Sklejam się” , „Szpilki” , „Pełnoletni” , „Kurkuma” , „Pomost” i „Ole gondola”. Nie brakowało takich hitów jak „Brzydcy” , „Czas nas uczy pogody” oraz „Już drogę znasz” . Przy piosence „Kurkuma” widownia doczekała się bisu. Cały występ był jednym wielkim pokazem umiejętności muzycznych artystów, niejednokrotnie można było usłyszeć solówki w wykonaniu Michała Szczeblewskiego, Sławomira Kornasa czy Macieja Kortasa.
Jedna z najważniejszych wokalistek polskiej muzyki rozrywkowej przez cały koncert energicznie tańczyła i tryskała energią, grając na przeróżnych instrumentach. Nie można nie wspomnieć o jej poczuciu humoru. Przed każdą piosenką żartowała albo wspominała osobę, która miała jakiś wpływ na dany utwór, przy czym wychwalała umiejętności tego artysty.
Koncert miał zaskakujący finał. Artystka po podziękowaniach dla publiczności zeszła ze sceny przy oklaskach widowni, następnie każdy z członków zespołu miał swoją solówkę, po której również opuszczał scenę. Gdy widzowie zaczęli wstawać z miejsc i kierować się do wyjścia, organizator koncertu zaproponował ostatnią piosenkę. Muzyków nie trzeba było do tego namawiać, co widzowie przyjęli owacją na stojąco.