W związku z przypadającą na dzień 28 października, 39 rocznicą skonstruowania pierwszego polskiego dżojstika, przypomnimy sylwetkę jego twórcy Andrzeja Krawczyńskiego seniora - elblążanina, niezależnego konstruktora należącego do elektronicznej awangardy lat 70. i 80. minionego wieku. Autorem prezentowanego tekstu jest Michał Miśko, redaktor naczelny portalu geekweb.pl. Jak zawsze w naszym cyklu zapraszamy też na konkurs.
Poszedł własną drogą
Andrzej Krawczyński senior urodził się w 1946 roku. Jako syn uznanego na terenach sięgających Trójmiasta budowlańca miał nakreśloną przez ojca przyszłość. Naukę na poziomie szkoły średniej miał rozpocząć w Technikum Przemysłu Torfowego w Elblągu. Ale młody Andrzej miał inny, zapisany w gwiazdach i płynący we krwi, talent. Od najmłodszych lat interesowały go elektronika i elektrotechnika. Bez zbędnych ogródek oświadczył więc, że nie będzie kontynuował nauki w wybranym dla niego przez rodzica zawodzie, a jako swoisty argumentum ad baculum zastosował metodę po prostu niepojawienia się w nowej szkole. Ojciec postawiony przed takim faktem daje mu ostatecznie wolną wolę w zakresie wyboru swojej życiowej ścieżki.
Podążanie własną ścieżką jest dobre, ale lepsze jest podążanie nią z przewodnikiem. Andrzej Krawczyński ma to szczęście, że już jako nastolatek na swojej drodze spotyka mentora - krótkofalowca i elektrotechnika - który dostrzegając w nim pasję i wiedzę ukierunkowuje jego rozwój na kolejne lata. Już dwa lata przed uzyskaniem pełnoletności Andrzej Krawczyński zostaje radiomechanikiem w Zakładzie Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych Oddział w Gdańsku, Kierownictwo Powiatowe Elbląg (w skrócie ZURiT). Nieco później upomina się o niego ojczyzna. Obowiązkową służbę wojskową odbywa w Marynarce Wojennej w Gdyni, gdzie ponownie sprzyja mu szczęście i może tam pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności elektronika. Po odbyciu zasadnicznej służby wojskowej wraca do pracy w ZURIT-cie, ale niedługo później obejmuje samodzielne kierownictwo siostrzanej placówki w Dzierzgoniu. W tym mieście po raz pierwszy swoje umiejętności wykorzystuje w służbie elektronicznej rozrywce naprawiając w lokalnej restauracji szafę grającą Fonica Tonsilu.
Twórca konsol do gier
Często mówi się, że największym szczęściem w życiu jest możność robienia tego, co się kocha i jeszcze otrzymywanie za to wynagrodzenia. Wydaje się, że życie zawodowe Andrzeja Krawczyńskiego w Komendzie Wojewódzkiej Straży Pożarnych w Elblągu spełnia tę definicję. Jako radiomechanik odpowiedzialny był za naprawę i montaż stacji nadawczo-odbiorczych na terenie zachodniej części ówczesnego województwa elbląskiego. Służbowy sprzęt mógł jednak wykorzystywać również po godzinach do realizacji swojej pasji. Przez całą dekadę lat 70. Andrzej Karwczyński skonstruował iluminofonię (1974), akustyczny wzmacniacz z instalacją nagłośnieniową dla jednego z miejscowych kościołów (1976), instalację alarmową samochodu (1977) - nie trzeba chyba wspominać, że w latach 70. była to absolutna nowość - wzmacniacz głośnomówiący do analogowego aparatu telefonicznego (1977), czy instalację alarmową na potrzeby notorycznie okradanej fermy lisów. Zespół muzyczny potrzebuje symulatora perkusji? Zrobione. Andrzej Krawczyński junior wskazuje jednak, że jedną z najbardziej wizjonerskich konstrukcji ojca był, ukończony przed Świętami Bożego Narodzenia 1978 roku, pierwszy kwarcowy zegar cyfrowy z budzikiem. Jego konstrukcja zajęła trzy miesiące, oparty był o sześć lamp cyfrowych typu nixie, wyświetlających godzinę, minuty i sekundy oraz wskazujący dni tygodnia. Jeszcze na kilka lat przed tym, jak o podobnych rozwiązaniach wspomina branżowa literatura (konstruktor prenumerował wiele branżowych czasopism od roku 1966), Andrzej Krawczyński w swojej konstrukcji zegara stosuje pomysł zainstalowania dodatkowego zasilania w postaci dwóch wymiennych akumulatorów Radmor.
Na początku ósmej dekady XX wieku zegary Krawczyńskiego przybierają różną formę, od wersji maxi, która wciąż jest w rodzinnych zbiorach i działa, przez wersje midi oraz mini, aż po te, które miały być doposażeniem samochodów osobowych. Krawczyński senior swoje pomysły realizuje całkowicie samowystarczalnie. Samodzielnie projektuje i wykonuje płytki, projektuje i wykonuje obudowy, które następnie, również samodzielnie, lakieruje.
Jest rok 1980, kiedy nasz już nie anonimowy konstruktor, zabiera się za budowę pierwszej konsoli do gier, a właściwie, jak wtedy to nazywano, gry telewizyjnej. Podobny sprzęt po raz pierwszy w życiu widział na odbywających się jesienią 1977 roku Międzynarodowych Targach Poznańskich. Prawdopodobnie była to również jedna z pierwszych prezentacji tego typu sprzętu w Polsce. Trzeba kuć żelazo, póki gorące, mógł wtedy pomyśleć Andrzej Krawczyński senior, bo z opowiadań syna wiemy dziś, że było to jedno z jego ulubionych powiedzonek.
Swoją pierwszą konstrukcję konsoli opiera o układ AY-3-8500. 40 lat temu z dostępnością części nie było najłatwiej. Krawczyński senior ma już jednak, dzięki prowadzonej działalności naprawy radioodbiorników i telewizorów, dość pokaźną siatkę kontaktów, która przydaje się w takich właśnie momentach. - Do dziś pamiętam ten scalak wbity w styropian i dumnie prezentowany przez tatę, - wspomina syn, Andrzej junior. Za przysługi senior zazwyczaj odwdzięczał się barterem w postaci wędzonego węgorza lub schabu. Na bazie AY-3-8500 powstają dwie konsole z sześcioma grami na pokładzie. Manipulatory do nich stanowiły przerobione przez konstruktora radiowe nadajniki głosu. Pozbywając się z nich mikrofonu i zastępując go potencjometrem gracz mógł sterować w pionie widoczną na ekranie rakietą. Zastosowanie spiralnego kabla i oryginalnej wtyczki wpiętej do obudowy pozwalało na wygodną grę w pozycji siedzącej, w oddaleniu od odbiornika telewizyjnego, co nie było w tamtym czasie jeszcze tak oczywiste. Andrzej Krawczyński senior interesował się również wdrożeniem do swojej konstrukcji pistoletu świetlnego, który umożliwiałby strzelanie do kineskopu w trakcie gry w tzw. kaczki, czy też, jak to wtedy nazywano, polowanie na gołębia - również bardzo popularną w tamtym czasie grę na tego typu konsole. Inspirację odnalazł, a jakże, w branżowym czasopismie. Tym razem czechosłowackim.
Spełniony zawodowo i prywatnie
Bohater naszego artykułu swoje pierwsze konstrukcje sprzedaje. Trzecią opiera już na układzie AY-3-8600, który gwarantował o dwie gry więcej w zestawie i udział w zabawie jednego lub dwóch graczy, przy czym jeden gracz mógł wykorzystywać w grze nawet dwie rakiety. Na tym etapie dochodzi również do usprawnień w sterowaniu. Konstruktor uznaje, że sterowanie potencjometrami nie jest zbyt wygodne i podejmuje próbę budowy mechanizmu manipulatora, czegoś, co w późniejszych latach znane będzie nam jako joystick. Pracę dwóch potencjometrów zastąpił jedną manetką. Na tym etapie wyniknął również problem poruszania się w narożnikach ekranu. W ciągu kilku tygodni jednak, dzięki potędze umysłu, i ten problem udało się rozwiązać. Pierwszy polski joystick, jak nazywa go Andrzej Krawczyński junior, datowany jest na 28 października 1984 roku. Pierwszy masowo produkowany joystick w Polsce powstaje dopiero rok później. Syn konstruktora dokładnie pamięta tę datę, bowiem na swoje 11. urodziny dostaje w prezencie od ojca właśnie taki, kompletny zestaw.
Nie wiadomo, czy do dziś przetrwał którykolwiek z trzech modeli konsol konstrukcji elbląskiego geniusza - tak, nie waham się użyć tak wielkiego słowa. Rodzina ma nadzieję, że tak i że uda się je być może odzyskać. Pochłonięty swoją pasją Andrzej Krawczyński senior tworzył swoje konstrukcje przede wszystkim z myślą o rodzinie, czy najbliższych znajomych. Kiedy się już nacieszyli posiadanym sprzętem zaczynał pracę nad nowym, bardziej rozbudowanym, bardziej nowoczesnym. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży ostatniej z konsol młody Andrzej junior około 1987 roku zostaje posiadaczem Atari 65XE, które jest w jego zbiorach, całkowicie sprawne, do dziś.
Krawczyński senior po przejściu na emeryturę w 1993 roku, aż do października roku 2015 czynnie udzielał się w przedsięwzięciach syna i nadzorował prowadzony w jego firmie serwis urządzeń rozrywkowych.
Andrzej Krawczyński senior zmarł w wieku 70 lat w marcu 2016 roku. W jednej z ostatnich rozmów z rodziną miał stwierdzić, że odchodzi w pełni spełniony, tak w życiu zawodowym, jak i prywatnym. W 75. rocznicę jego urodzin Arcade Classic Muzeum Elbląg zyskało imię Andrzeja Krawczyńskiego seniora.
Od redakcji:
Śródtytuły zostały dodane przez redakcję.
- Aby uzyskać więcej informacji dotyczących historii rozwoju przemysłu rozrywkowego w Polsce i na świecie zapraszamy do Arcade Classics Muzeum Elbląg, mieszczącego się przy ulicy Wyczółkowskiego 3 G, w Elblągu jak również na stronę www.ArcadeClassics.pl oraz na media społecznościowe muzeum - dodaje Andrzej Krawczyński junior. Konkurs do tego odcinka naszego cyklu można znaleźć tutaj.