UWAGA!

Sprawy kobiet to nasza wspólna sprawa

 Elbląg, Matki-założycielki Kongresu Kobiet: prof. Magdalena Środa i Henryka Bochniarz
Matki-założycielki Kongresu Kobiet: prof. Magdalena Środa i Henryka Bochniarz (fot. dk)

Obie są matkami - założycielkami Kongresu Kobiet. Z dumą patrzą, jak ich „dziecko” rośnie i jakie robi postępy. Jedna z nich jest etyczką i filozofką, druga ekonomistką, byłą minister przemysłu. Są feministkami, matkami, kobietami przedsiębiorczymi, aktywnymi, niezależnymi. Sprawy innych kobiet to dla nich priorytet. Dlatego tak ciężko pracują na rzecz swych sióstr i przyjaciółek, jak zwykły je nazywać i choć po każdym Kongresie mówią, że to już ostatni, nie mogą przestać i pracują dalej. Jeszcze ciężej.

Prof. Magdalena Środa i Henryka Bochniarz, bo o nich mowa, to kobiety szczególnie zaangażowane w pracę Kongresu. To dzięki nim słowo „kobieta” nabiera dziś nowego ponadczasowego wymiaru. Magdalena Środa nie była jednak w tym roku zbyt optymistyczna:
       - Jeśli chodzi o wolność kobiet w naszym kraju, mamy ewidentny regres – powiedziała. - Nie mamy prawa do edukacji seksualnej, nie jest refundowane zapłodnienie in vitro. W kwestii równości nie mamy właściwie żadnych sukcesów. Apelowałyśmy o podjęcie jakichkolwiek prac w sprawie równych płac kobiet i mężczyzn. Dysproporcje są bowiem ogromne. Ten temat jest widocznie zbyt trudny dla polskich parlamentarzystów. Łatwiej zbudować stadion niż wyrównywać płace – dodała. - Polskie kobiety można dziś porównać do paraolimpijczyków. Istnieje bowiem ciągle takie przekonanie, że kobiety są zaradne, że one sobie poradzą. Podobnie jak osoby niepełnosprawne sobie jakoś poradzą.
      
       Z Henryką Bochniarz udało mi się przeprowadzić krótką rozmowę:
       Co oznacza dla Pani słowo feministka?
       Henryka Bochniarz: - Myślę, że wszystkie sprawy, które są dla kobiet ważne, to pewien sposób na to, by wspierać kobiety. Ponieważ ja doszłam już do wysokiego szczebla kariery i w życiu zawodowym, i w życiu społecznym, w związku z tym uważam, że moim obowiązkiem jest wspieranie innych kobiet, żeby ich ścieżka dojścia do stanowisk, do pozycji była mniej wyboista niż moja.
      
       Jak podsumowałaby Pani dotychczasowe osiągnięcia Kongresu Kobiet?

       - Kongres jest takim dwudniowym wielkim wydarzeniem roku, ale myślę, że najważniejsze jest to, co dzieje się między jednym a drugim kongresem. Ważne jest nawiązywanie kontaktów, wymiana doświadczeń, rodzenie się inicjatyw. Bardzo ważne jest to, że udało nam się sprawy związane z kobietami wyciągnąć z zakurzonego kąta. Po tych czterech latach inaczej mówi się o spawach kobiet. Od 2009 roku, tj. od I Kongresu Kobiet ma miejsce ogromny postęp. Kongres pełni też ogromną rolę w pogłębianiu świadomości na temat spraw kobiet. Specyficzne jest to, że kongres nie ma żadnej struktury. Tematy, które podejmujemy, wynikają z tego, co dla kobiet jest ważne. To one przesyłają nam propozycje na tematy. To one je określają, mówią: „Może o tym porozmawiamy?” Z jednej strony na Kongresie jest pewna różnorodność: i kurs samoobrony i problemy przemocy i edukacja, ale kobiety się tym interesują. Nas nie interesują tylko tematy zdrowia, nas interesują wszystkie kwestie. Wielką siłą kongresu jest to, że kongres nie jest jednostronny. Tutaj każda kobieta coś dla siebie znajdzie.
      
       Jeśli chodzi o nasz elbląski panel: „Osoby zależne i ich opiekunowie w życiu codziennym”. Czy jest szansa, by wysunięte w ramach niego postulaty, zostały kiedyś zrealizowane?
       - Wśród dziesięciu postulatów, które przedstawimy pod koniec tegorocznego Kongresu, znajduje się postulat dotyczący pomocy osobom, które opiekują się osobami zależnymi. Uważam, że to jest wielka niezałatwiona sprawa. Sprawę opieki nad osobami zależnymi traktuje się, jakby to była tylko i wyłącznie prywatna rzecz tych osób, a jest to przecież kwestia, którą my jako społeczeństwo musimy się interesować. Gdyby tymi osobami zajmowali się mężczyźni, to już dawno zajęliby się tą kwestią. Pojawiłyby się jakieś formy finansowania. A skoro osobami zależnymi zajmują się kobiety, to zapada wielkie milczenie. Nie możemy zostawić tych kobiet. To nie może być tylko ich sprawa. To nasza wspólna sprawa. I Kongres jest właśnie po to, by była to nasza wspólna sprawa. Wychowanie dzieci, zajmowanie się rodziną, opieka nad osobami niepełnosprawnymi, wszytko to są nasze wspólne sprawy. Tylko wtedy jest szansa, że będą one rozwiązane. Będziemy starać się, by sprawa pomocy dla opiekunów miała swój finał w Sejmie.
      
       A jaką rolę spełniają elblążanki w Kongresie. Są bardzo widoczne?
       - Jest to grupa, która od początku była najlepiej zorganizowana. Zresztą jaki przywódca, taka grupa. I całe szczęście, że nie stanęła w miejscu, bo przecież jest teraz już sporo grup zorganizowanych, ale Elbląg, Warmia i Mazury ciągle są w czołówce. Myślę, że to jest fajne, że kobiety się identyfikują z kongresem, że chcą podjąć jakiś temat na panelu. Duża rola i widzialność Elbląga na kongresie jest niekwestionowana.
      
       A jaką rolę w kongresie ma Gabinet Cieni? Na czym polega jego praca?

       - Stwierdziłyśmy, że między jednym a drugim kongresem dzieje się tak dużo, a na pewne sprawy trzeba szybko reagować, że musimy powołać rząd. Jego struktura znaczenie różni się od tego, jak dzisiaj funkcjonuje rząd. Ten rząd to próba oswajania kobiet i społeczeństwa z tym, że taki rząd to nie są rzeczy nieosiągalne. I gdyby mężczyźni nagle zmęczyli się rządzeniem, to my spokojnie możemy wziąć nasze programy i pójść na Aleje Ujazdowskie, by ich zastąpić. Ogromne oburzenie budziła sprawa kwot, a dziś już nikt tego nie kwestionuje. Nie jest przecież normalne, że większość pracowników banku to kobiety, a w zarządzie nie ma ani jednej.
      
       Czy szkolnictwo i edukacja są antyfeministyczne?
       - Na każdym kongresie problemy edukacji są poruszane. Na kongresie jest przecież wiele nauczycielek. W kwestii szkolnictwa jest wiele do zrobienia i musimy go zmieniać. Cokolwiek możemy zrobić na swoim podwórku, choć jest to bardzo trudne, bo szkoła nie lubi zmian, to trzeba to robić. Należy rozmawiać z rodzicami, z dziadkami. Ja często uczestniczę w życiu szkolnym moich wnuków. Wystarczy zajrzeć do polskich podręczników, żeby zobaczyć w nich, że to tatuś znowu idzie do pracy, a mamusia odkurza. Syn siedzi przy komputerze, a dziewczynka bawi się lalką. I od tego się zaczyna, a potem się to powiela, powiela i powiela. Wydaje mi się, że tutaj jest strasznie dużo do zrobienia.
      
rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Jej portEl

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • To właśnie te kobiety stojące na scenie zwalniały polki zachodzące w ciążę i mające małe dzieci jako mniej wydajne !!!
  • Która z pań uczestniczących w kongresie poruszyła problem drastycznego podniesienia wieku emerytalnego dla kobiet o siedem lat ? O czym kobiety rozmawiały z premierem i jakie problemy Polek mu przedstawiły ?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ?????!!!!!!!(2012-09-18)
  • Pani Bochniarz była ministerką w rządzie p. Mazowieckiego. Mimo możliwości opracowania, programów rządowych przez studium rządowe i kancelarię sejmową, zleciła te bardzo intratne i bardzo dobrze płatne zlecenie samej sobie. Wybuchł skandal. Ale szybko o nim zapomniano. Państwo też, z pamięcią słabiutko, oj słabiutko. Może ktoś poda Pani Bochniarz definicję '' feministka '' bo ja wiem, ale nie powiem.
  • nomen omen. W wiadomościach przeczytałem, że w Elblągu w środę będą ograniczenia w dostawie wody. Proszę wziąć to pod uwagę.
  • Nadużyciem jest nazwa "Kongres Kobiet". Te panie reprezentują tylko znikomą część kobiet. Powinno być raczej "Kongres Kobiet Feministek" lub jakoś podobnie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Inżynier(2012-09-18)
  • Właśnie w Londynie zabito w 2 policjantki wezwane do włamania (właściwie to zastawiono na nie zasadzkę) . Pojawiają się głosy żeby zlikwidować patrole złożone jedynie z kobiet lub uniemożliwić im udział w poważniejszych akcjach. Może posadzmy nasze panie z kongresu na traktory i wyeksportujmy je do UK żeby tam walczyły o prawa kobiet. Z miłości do ojczyzny zapłacę nwet za prom lub eurotunel.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Czytelnik_MOBI_24286(2012-09-19)
  • Do: Inżynier. Nazywamy rzeczy po imieniu. Kongres Kretynek. Skoro funkcjonuje tylko 2 dni w roku należałoby uznać go za niesprawny i zgodni z zasadami eugeniki po prostu abortowac. A mamy objąć fachową opieką...
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Czytelnik_MOBI_24286(2012-09-19)
  • nie dosyć, że w szlafroku wyszła, to śmie utożsamiać swoje chore poglądy, jako, niby przedstawicielka kobiet. to są baby i inaczej nie powinno się ich nazywać. na traktory, te które chcą a inne niech zajmą się prawdziwym życiem. jak widziałam Środę, na ulicy Warszawy CHODZĄCĄ WOKÓŁ ULOTEK DOMÓW PUBLICZNYCH I NIE REAGUJĄCĄ NA TĘ OBELGĘ KOBIET, TO KREW SIĘ WE MNIE BURZYŁA. i O CZYM TA BABACHŁOP WIECZNIE "ŚPIEWA" TYM OSACZONYM GĘSIOM PROWINCJALNYM.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ANTYFEMA(2012-09-24)
Reklama